12.Bal charytatywny.

829 25 11
                                    

W szpitalu siedzę już tydzień.Nadal nie mogę wrócić do domu.Chłopaki codziennie u mnie siedzą, przychodzą po szkole.Ostatnio Shawn ukrył się w łazience gdy pielęgniarki robiły obchód, żeby mógł zostać u mnie na noc.

Idiota.

Wyniki badań wyniosły, że mogę mieć przeszczep szpiku ale narazie nie znaleźliśmy dawcy więc jadę na chemioterapii.Nie jest tak źle.Czuję się odrobinę lepiej bo już nie robi mi się co chwilę słabo i nie robią mi się siniaki.Ale nadal leci mi krew z nosa i muszę co chwilę kłaść się spać bo jestem co chwilę zmęczona.A! I zaczęły mi wypadać włosy.Nadal mam piękne blond włosy ale nie są tak gęste jak kiedyś.Lekarz powiedział że jak wyzdrowieje włosy odrosną ale nie tak szybko jak mi się wydaje.Pielęgniarka przychodzi codziennie zmieniać mi kroplówkę i dawać leki.

Tata niestety musiał już wracać na Tajlandię bo tam się ukrywa.Powiedzieli mi już wszystko.Upozorował swoją śmierć bo musiał by iść do więzienia za coś czego nie zrobił, a za to teraz Eric przejął jego stanowisko.Są w organizacji, która zabija złych ludzi.Mają wiele wrogów dlatego nie mogli mi od razu powiedzieć, żeby nic mi się nie stało.Wszyscy chłopacy są w tej organizacji, są przeszkoleni z strzelania i samoobrony.Powiedzieli że gdy już organizacja się dowie o moim istnieniu będą chcieli mnie też do siebie wsiąść więc narazie mnie ukrywają przed mediami.Organizacja jest niebezpieczna.Gdy się od nich odwrócę będą chcieli zabić też mnie.Dlatego chłopaki powiedzieli, że gdy mój stan będzie już lepszy przeszkolą mnie z wszystkiego.Okazało się że w domu mamy strzelnice.Ale czad!!

Bali mi się to na początku powiedzieć żebym się nie przestraszyła, ale gdy już mnie poznali zrozumieli, że mogą mi powiedzieć więc zrobiliśmy sobie tak wieczór szczerości.Tata powiedział że przyjedziemy do niego jak tylko będę mogła z czego bardzo się cieszę.

Siedzimy sobie wszyscy oprócz Aleca bo nie mógł przyjść, u mnie w pokoju.W szpitalu oczywiście.I plotkujemy.

-Lily mamy dla ciebie niespodziankę.Z racji tego, że lekarz powiedział że możemy cię zabrać z sobą idziesz z nami na bal charytatywny.Oczywiście nie na długo.Maksymalnie 4 godziny.I masz mówić gdy zaczniesz się źle czuć.Rozumiemy się?-powiedział Eric.

-Tak, tak, tak, tak!!-krzyknęłam.

Chłopaki się zaśmiali.

-Cieszę się z racji tego, że ten bal zaczyna się za 3 godziny przywieźliśmy ci tutaj wszytskie potrzebne rzeczy i jakieś ciuchy.My teraz jedziemy do domu się ogarnąć, a po ciebie przyjedziemy za 2 godziny ponieważ stąd to godzina drogi na miejsce.

Pokiwałam głową a oni wyszli.

Wstałam z łóżka i podeszłam powoli do torby, którą zostawili.

Wyjęłam z niej wszystkie kosmetyki i poszłam do łazienki sie pomalować.Zrobiłam taki makijaż.

Boże jak ja dawno nie miałam na twarzy makijażu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Boże jak ja dawno nie miałam na twarzy makijażu.

Już pomalowana wzięłam się za włosy.Nie miałam bladego pojęcia w co się uczesać więc nad tym siedziałam najdłużej.Po kilku minutach w końcu wpadłam na pomysł na prostą fryzurę.(jest na zdjęciu z sukienką).
Pomalowana i uczesana podeszłam do torby po ciuchy.
Były tam 3 piękne sukienki ale wybrałam, tą która najbardziej wpadła mi w oko, i buty na obcasie.

missing sister / zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz