30. Zasługuję

416 11 2
                                    

Eric

Lily jest już w szpitalu cztery dni, lekarze cały ten czas podają jej chemię.Ja od kilku dni nie spałem bo cały czas szukałem tych mężczyzn, którzy ją porwali i Katherine.Nic nie znalazłem.

Ojciec nie dawał znaku życia od kilku tygodni i nie odbierał ode mnie telefonu.Nie wiedziałem co się mogło stać ale martwiłem się.Chciałem, żeby przyjechał i porozmawiał z Lily, żeby ją chociaż trochę uspokoił.Ale nie było z nim żadnego kontaktu a ochroniarze, którzy byli tam z nim także nie odbierali.Zdecydowałem, że jak będziemy mogli polecimy do niego.

Chłopacy dzień w dzień siedzieli u Lily i gdyby nie to, że pielęgniarki im zabraniają pewnie by tam też spali.

Ja nie odwiedzam jej.Boje się tego co zobaczę ale też nie chce marnować czasu tylko znaleźć tych skurwieli.Moi bracia razem z przyjaciółmi wracają do domu codziennie wieczorem z smutnymi minami.Wiem, że przez chorobę Lily oni także cierpią, a ja nienawidzę ich takich oglądać.

Siedziałem w swoim biurze jeszcze raz dokładnie sprawdzając kamery z dnia porwania Lily.Wierzyłem, że Alec na sto procent sprawdził je dokładnie ale chciałem się upewnić.Oczywiście nic nie znalazłem.

Przetarłem twarz dłońmi i westchnąłem.Nagle w całym domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi.

Podniosłem się niedbale z fotela i ruszyłem w stronę korytarza.Idąc przez długie pomieszczenie zastanawiam się kto się tak dobija do drzwi.Nikogo nie zapraszałem i jestem pewny że chłopaki też nie, ponieważ nie ma ich nawet w domu.Schodzę po schodach już powoli denerwując się na osobę walącą cały czas w drzwi.

Jakby nie mogła zapukać raz i poczekać.

Pomyślałem.

Zszedłem z schodów i podszedłem do drzwi.Otkluczyłem je i pociągnąłem za klamkę.

Przede mną stał nieznajomy mi, mężczyzna.Miał kruczoczarne włosy, był w moim wzroście a na dodatek był umięśniony.Z pod kołnierzyka jego koszuli wystawały tatuaże.

- Eric Evans?- mężczyzna odezwał się pierwszy.Jego głos był lodowaty ale nie aż tak bardzo jak głos mojego ojca.

- Zależy kto pyta.- odpowiedziałem krótko.

Nieznajomy uśmiechnął się z widocznym rozbawieniem i kpiną.

- Wiem kto porwał twoją siostrę i gdzie się teraz znajduję.- jego mina z rozbawionej, zmieniła się teraz w stu procentowo na poważną.

Obstawiam że moja mina wyglądała podobnie ale przebijało się przez nią także zaskoczenie.

Kim był ten mężczyzna?

- Niby skąd to możesz wiedzieć?- warknąłem.

- Ponieważ byłem tam.- powiedział jakby nigdy nic a ja czułem jak krew się w mnie zalewa.

Nie panowałem nad sobą ani nad tym co robię.Złość i furia przejęły nade mną kontrolę.Ruszyłem do mężczyzny i przywaliłem mu z pięści w twarz.Nieznajomy zatoczył się do tyłu, prawdopodobnie z zaskoczenia, ponieważ nie przywaliłem mu tak mocno.

Kiedy chciałem ponownie oddać cios, mężczyzna się cofnął i podniósł ręce do góry.

- Spokojnie.Ja jej pomogłem.- powiedział szybko, prawdopodobnie tylko po to, żebym znów go nie uderzył.

- Niby jak kurwa jej pomogłeś?- warknąłem opuszczając ręce.

- Ci którzy jej to wszystko zrobili, słuchali się mnie i gdyby nie to, Liliana prawdopodobnie byłaby już martwa.- zatkało mnie.-Później podałem jej środek przeciwbólowy i przeciwzapalny.Nie mam pojęcia jak oni dowiedzieli się o tym, że nas znaleźliście ale uciekli gdy ja byłem w sklepie.Jak tam wróciłem domyśliłem się, że zabrali ją z sobą.Zadzwoniłem do nich i dowiedziałem się gdzie są.Przebywałem z nimi kilka dni i udawałem, że pomagam im w planie, żeby znów porwać Liliane a tak naprawdę moim głównym celem było to, żeby im w tym przeszkodzić.- słuchałem uważnie słów mężczyzny i nie wierzyłem własnym uszom.- Teraz jestem tutaj, żeby pomóc jej ostatni raz.

- Dlaczego to robisz?- zapytałem bo tylko to mnie najbardziej interesowało.

- Ponieważ zobaczyłem w tej dziewczynie coś co kazało mi jej pomóc.Nie mam pojęcia co to było ale nie żałuję tego.I mam nadzieję, że pomożesz mi załatwić tych skurwieli, którzy ją krzywdzili.- zatkało mnie.Po prostu mnie kurwa zatkało.

Nie mówiąc nic więcej przesunąłem się trochę z prawo dając znak dla mężczyzny, że może wejść.Bez zastanowienia przekroczył próg domu, ściągając płaszcz i buty.

- Korytarzem w prawo.Pierwsze drzwi po prawej.- powiedziałem i ruszyłem do salonu czekając aż mężczyzna do mnie dołączy.

W trakcie drogi do salonu, wyciągnąłem telefon, wchodząc w czat z rodzeństwem.

Do Evans:

Ważniak: Alec, Dylan i Lucas.Dom.

Od razu przewróciłem oczami kiedy zauważyłem jaki mam nick.

Lucasidło: Po co ci ja? Nie mogą tylko Alec i Dylan przyjechać?Proszę cię Eric chcę zostać z Lily:(

Westchnąłem przecierając twarz.Rozumiałem go ale też okropnie potrzebowałem całej trójki.Nie chciałem, żeby był na mnie zły ale nie miałem wyboru.

Ważniak: Ma być cała trójka.Zrozumiesz.
Ważniak: Pospieszcie się.

Zablokowałem ekran i usiadłem na fotelu w salonie.Mężczyzna zajął miejsce na kanapie, na przeciwko mnie.

- Zaraz moi bracia do nas dołącza.Wtedy wszystko powiesz.- wyjaśniłem.- Jak się nazywasz?- zrozumiałem, że nie znałem imienia mężczyzny.

- Adrien.- powiedział.- Adrien Rodriguez.

Dylan

Gdy tylko Lucas powiedział mi, że Eric każe wracać nam do domu, wkurwiłem się.Chciałem spędzić ten czas z Lily a nie rozmawiając z Erikiem, zapewne o sprawach służbowych.

Zły i zmęczony przemierzałem parking szpitala, podchodząc do samochodu.Miałem nadzieję, że to coś ważnego bo inaczej Eric dostanie po mordzie.

Odblokowałem samochód, przyciskiem na kluczykach i zająłem miejsce kierowcy.Stukając palcem w kierownicę, czekałem na Lucasa i Alca, gdy obaj szli do auta z minami jakby chcieli kogoś zabić.

Rozumiałem ich.W końcu chcieli posiedzieć z siostrą, która była w złym stanie.Ale też wiem, że gdyby nie było to coś ważnego, to Eric nie kazałby nam przyjeżdżać.Obawiałem się tylko tego co to może być.Może znalazł tych gości i chce, żebyśmy tam pojechali.A może potrzebuję naszej pomocy, żeby coś sprawdzić.Wiele takich i podobnych myśli zawaliło mój umysł, ale i tak jedna pojawiała się w nim wiele razy.

Taka, że może już wszystko będzie dobrze i w końcu Lily zazna spokoju.Bo ona jak nikt inny zasługuje na niego najbardziej.I miałem szczerą nadzieję, że właśnie tak będzie.

Wiem że strasznie krótki ten rozdział ale kompletnie nie miałam na niego pomysłu.Przepraszam że tak późno go napisałam i że tak długo musieliście czekać.

Mam nadzieję że się podoba i że osoby które są tu od początku zostawią coś po sobie;)

~Autorka Niki~

missing sister / zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz