6. Tu mam oczy

1K 28 0
                                    

-Coś nie tak?-zapytał Alec.

-Mam takie mega ważne pytanie-zaczęłam-Nas jest siódemka.W aucie jest pięć miejsc.Jak my się zamieścimy?-zapytałam.

-A o to ci chodzi!- krzyknął Lucas i machnął lekceważąco ręką.- Bliźniaki jadą na motorach.-dokończył.

-Aha.- tylko tyle powiedziałam.Chciałam coś jeszcze dodać ale stwierdziłam, że nie ma sensu więc wzruszyłam tylko ramionami i wsiadłam do samochodu.

Usiadłam na swoim standardowym miejscu czyli z tyłu na środku.Po mojej prawej siedział Dylan a po lewej Lucas.Za kierownicą usadowił się Eric a na miejscu pasażera, Alec.

Bez większego przedłużania Eric odpalił samochód i wyjechał z posesji a za nami na motorach Harry i Shawn.

Po dwudziestu minutach byliśmy już na miejscu.Wyszliśmy z auta a w oczy rzucił mi się średniej wielkości budynek, który był cały w światełkach.Czekaliśmy jeszcze chwilę na bliźniaków a jak już do nas dołączyli ruszyliśmy w stronę restauracji.

Gdy weszliśmy od razu podszedł do nas młody kelner.Może w wieku Dylana albo o rok młodszy.Spojrzałam się na niego i zauważyłam, że ten patrzył na mnie z zadziornym uśmieszkiem.

-Mieliśmy rezerwacje-Powiedział surowym tonem Eric pewnie zauważając jak się na mnie gapi.

Kelner przeniósł swój wzrok na niego i odchrząkną.

-Oczywiście.Na jakie nazwisko?-zapytał uprzejmie.

-Evans-powiedział Eric z szyderczym uśmiechem.

Kelner zbladł

-Ocz-czwiście-jąkał się.-zapraszam tędy.-dokończył i zaprowadził nas do stolika na końcu sali.

Ja usiadłam po między bliźniakami.Obok Harrego z prawej strony usiadł Lucas a na przeciwko nas usiedli Eric,Alec i Dylan.

-Za kilka minut do państwa wrócę zebrać zamówienie-powiedział kelner i odszedł od nas.

Chwyciliśmy menu i wybraliśmy sobie jedzenie.Po kilku minutach wrócił ten sam kelner po żeby zebrać nasze zamówienie.

Ja wybrałam makaron tagliatelle z kurczakiem.Dylan,Alec i Eric spaghetti.A Shawn,Harry i Lucas krewetki w jakimś sosie z czosnkiem i pietruszką.

Gdy kelner zbierał ode mnie zamówienie zauważyłam że gapi mi się bezczelnie na biust.Gdy nie przestawał nie wytrzymałam już.

-Tu mam oczy.-powiedziałam czym zwróciłam jego uwagę i uśmiechnęłam się chamsko.

Kelner zbladł i się zdenerwował.Czułam jak wszyscy moi bracia się spięli gdy zrozumieli o co mi chodziło.

-Długo tu pracujesz?-zapytał zimnym tonem Dylan.

-Emm rok-powiedział cicho.

-Więc jeśli nie chcesz stracić tej pracy to lepiej się nią zajmuj jak na kelnera przystało-warknął i wstał.

-Dylan spokojnie.-powiedziałam do niego a ten nadal patrzył na kelnera-przecież rozbieranie wzrokiem klientów nie jest karalne prawda?-zapytałam i niewinnie się uśmiechnęłam.-No właśnie-powiedziałam gdy nikt mi nie odpowiedział.-Więc łaskawie usiądź a kelner przyniesie nam nasze zamówienie bez większej kłótni.Jasne?-zapytałam kelnera.

-T-tak. Najmocniej przepraszam.-powiedział.

-Ależ nic się nie stało.To normalna ludzka rzecz że cię pociągam i że chciałbyś zamoczyć.Ale ja nie jestem na jedną noc i ty niestety nie pociągasz mnie.-odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.

Kelner nic nie odpowiedział tylko spalił buraka, pokiwał głową i odszedł.

Gdy kelner odszedł siedzieliśmy cicho, dopiero po jakiś 5 minutach Harry,Shawn i Lucas wybuchnęli śmiechem.

-Ale mu pojechałaś siostra hahahaha.- powiedział gdy już się uspokoił Lucas.

Przewróciłam tylko oczami ale też się uśmiechnęłam.

Gdy kelner wrócił z naszymi zamówieniami już więcej się na mnie nie spojrzał powiedział tylko smacznego i znów odszedł.

Gdy w pewnym momencie gdy zbliżałam widelec do ust zrobiło mi się słabo i zakręciło w głowie. Moja ręka bezwładnie opadła na stół a oczy ledwo zostały otwarte. Miałam nadzieję że żaden z chłopców tego nie zauważył ale moje życie to wielkie pasmo niepowodzeń.

-Malutka wszytsko w porządku?-zapytał z wyczuwalną troską w głosie Alec.

Udawałam teraz jak najbardziej mogłam i spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem a ten widząc moją twarz od razu zbladł i wyszczerzył oczy.

-Tak, wszystko w porządku.Czemu pytasz?-zapytałam i ciągle lekko się uśmiechałam ale w głowie ciągle mi się kręciło i bolała niemiłosiernie.Wiedziałam że długo już nie wytrzymam.

-Ponieważ tak nagle zrobiłaś się blada, ledwo utrzymujesz oczy otwarte i leci ci z nosa krew- odpowiedział na moje pytanie Eric.

Ja z siłą jaką jeszcze w sobie miałam chwyciłam szybko chusteczkę i przyłożyłam ją do nosa.

Dużo tej krwi...

-Wszystko dobrze tylko lekko zakręciło mi się w głowie to pewnie dlatego zrobiłam się blada.- powiedziałam omijając temat krwi ale los znów się nade mną nie zlitował.

- A ta krew?To już drugi raz kiedy leci ci krew z nosa, za pierwszym razem zemdlalaś a jesteś z nami dopiero od jednego dnia.Powiedz mi droga Lily czy jest coś czego nam nie mówisz?-zapytał Eric.

Zastanowiłam się.Miał rację z tym że to się stało już drugi raz i pewnie nie ostatni ale nie mam bladego pojęcia czemu tak się czuję.

-Nie mam pojęcia co się dzieje.Nigdy tak nie miałam.Co prawda głowa zaczęła pobolewać mnie już w tamtym tygodniu i robiło mi się często słabo ale krew nigdy nie leciała mi z nosa od tak.Nie wiem co się dzieje.Naprawdę.Ale z tą głową zdarza się rzadko kilka razy w ciągu tygodnia.No może będzie taki dzień że kilka razy w ciągu dnia ale naprawdę rzadko.- powiedziałam całą prawdę o jakiej wiedziałam.

Gdybym wtedy wiedziała co się z mną dzieje od razu szukalibyśmy tej osoby...

- Może powinny byśmy pojechać na badania? Coś z nich napewno wyniknie.-powiedział spokojnym tonem Dylan.

-Nie, do rzadnego szpitala na rzadne badania.Nic mi napewno nie jest.Na pewno niedługo mi to minie.-powiedziałam pewnie.

Chłopaki westchnęli.

-Dobrze, nie pojedziemy teraz do szpitala ale jak będzie się to powtarzać to jedziemy tam od razu.I masz nam mówić gdy to się stanie bo nie zawsze będziemy obok ciebie rozumiesz?To nie są żarty Lily-powiedział śmiertelnie poważnie Alec.

Ja przewróciłam oczami ale skinęłam głową.

Gdy skończyliśmy już swoje jedzenie posiedzieliśmy jeszcze trochę i pogadaliśmy a o 12 w nocy zaczęliśmy się zbierać do domu.

Wracaliśmy w tych samych składach czyli ja, Dylan, Lucas, Alec i Eric samochodem a Harry i Shawn motorami.

Po 20 minutach byliśmy już w domu.Od razu pobiegłam do siebie do pokoju żeby zdjąć z siebie tą sukienkę i niewygodne ale śliczne buty.

Weszłam do garderoby zdjęłam z siebie sukienkę i buty i zostałam w samej bieliźnie.Powędrowałam do łazienki gdzie wzięłam długi, przyjemny, zimny prysznic.

Wyszłam z kabiny, wytarłam się ręcznikiem  i założyłam swoją ulubioną piżamę w serduszka.Zrobiłam jeszcze szybko swoją wieczorną rutynę przy lustrze i wyszłam z łazienki.Od razu rzuciłam się na swoje, mega, wygodne łóżko i po chwili byłam już w objęciach Morfeusza.

Wiem że trochę krótki ale ważne że wleciał.Pisalam ten rozdział kilka dni i nie mogłam się do niego zabrać ale wreszcie wyszedł.Moze nie tak jak chciałam ale wyszedł.

Trzymajcie się ciepło kocham was!!!

~Autorka~

missing sister / zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz