29.Jesteśmy Evans

420 16 2
                                    

Lily

Siedziałam cicho gdy lekarz dawał mi pierwszy raz chemie. Doktor powiedział, że najlepszym sposobem na podanie mi leku jest podanie dożylne. To znaczy, że wykonuje bezpośrednie wkłucie dożylne. Do żyły w zgięciu łokciowym wprowadził mi wenflon, za pomocą którego podaje mi chemie. Nie czułam bólu po ukłuciu. Tak naprawdę to nie czułam już nic.

Lekarz po włożeniu mi wenflonu podłączył mi kroplówkę z chemią. 

-Dobrze Lily.Możesz się położyć.Chemia za kilka dni pokaże swoje skutki, na razie nie będziesz nic czuć.-wytłumaczył doktor.

Pokiwałam głową i położyłam się wygodnie.Widziałam, że bracia będą chcieli dowiedzieć się więcej, więc czekałam na ich pytania.

-Kiedy będzie mogła pójść do domu?-zapytał Eric.

-Najszybciej za tydzień.Chemioterapia jaką dostała Lily jest adjuwantowa czyli inaczej uzupełniająca.Jest to chemia uzupełniająca po wcześniejszym leczeniu miejscowym, czyli chirurgicznym, użyliśmy właśnie jej w celu uzyskania lepszego efektu leczniczego zarówno pod względem ewentualnej wznowy miejscowej nowotworu jak i wpływu na przeżycie odległe.- wyjaśnił lekarz, patrząc z spokojem na moich braci.

- Nie możemy jej zabrać do domu i podawać jej chemii tam?- zapytał Shawn.

- Oczywiście, że tak ale dopiero za tydzień.A teraz przepraszam ale mam drugiego pacjenta.Do widzenia.- pożegnał się lekarz i wyszedł, zostawiając mnie samą z moimi braćmi.

Eric razem z Alciem stali przed moim łóżkiem, patrząc się na drzwi, przez które wyszedł mężczyzna.Harry, Lucas i Shawn siedzieli na kanapie a Dylan stał przy oknie.Po środku tego byłam ja.Leżąca na łóżku i patrząca w ścianę.Nie chciałam rozmawiać z braćmi.Po prostu bałam się tej rozmowy.Nie wiedziałam jakie emocje będą nam przy niej towarzyszyć.

- Możemy mieć to z głowy?- zaczął Lucas.

Przeniosłam wzrok na plecy Erica i zauważyłam, że wzdycha.Po woli odwrócił się w moją stronę a w jego spojrzeniu zobaczyłam coś czego tak bardzo nie chciałam widzieć.Szczery kurwa smutek.Nienawidziłam patrzeć na moich cierpiących braci a przez to co mi się działo ciągle tacy byli.

Eric przeszedł na moją prawą stronę i usiadł na krzesełku obok łóżka.Alec za to po prostu się odwrócił, ciągle stojąc w miejscu.

- Lily..

- Ja umrę, Eric.- przerwałam mu, mówiąc stanowczo.

- Nie umrzesz.- odpowiedział twardo Harry.

Westchnęłam zdając sobie sprawę, że tego właśnie potrzebują.Zapewnienia, że z mną będzie wszystko dobrze.

- Damy radę jasne?Poradzimy z tym sobie razem.- powiedział Dylan.- Nie ważne co by się stało, my zawsze dajemy radę i tym razem też tak będzie.Zobaczysz, że to tylko kilka miesięcy, no może rok, które minął szybko i będziesz już zdrowa.Na zawsze.Tylko potrzeba trochę czasu.- ściszył głos.

Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się lekko.

- Kto jak nie my?W końcu jesteśmy Evans.- powiedziałam i wszyscy parsknęliśmy śmiechem.

missing sister / zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz