"Randka"

356 23 31
                                    

Pov. Kaveh

Obudziłem się na kanapie z towarzyszącym mi bólem pleców.
Zgłodniałem, szukałem Tighnariego po domu. Obiecał, że ugotuje mi obiad. Nigdzie go nie było! Już w głowie przewijały mi się myśli typu: "a co jeśli ktoś go porwał?" Dopóki nie zobaczyłem kartki na stole.

Jak zawsze zacząłem panikować a nie było takiej potrzeby. Wziąłem kartkę i przeczytałem.

- z Cyno? I ja nic nie wiedziałem o tym, że na randkę idą? - powiedziałem do siebie
-ale chociaż obiad mam

Odgrzałem sobie spaghetti, włączyłem swoje ulubione romans na Netflixie i zacząłem jeść. Kuchnia Nari'ego była pyszna, w przeciwieństwie do mnie on nawet z kilku jajek i chleba umie coś dobrego wyczarować.

Pov. Cyno

Szliśmy z Narim w ciszy, nie miał chyba humoru. Chciałem go przeprosić za to, że się spóźniłem. Wiem, że on tego nie lubi. Niby zaprosiłem go na kolację ale miałem wrażenie, że to za mało.

- to gdzie najpierw idziemy?- zacząłem rozmowę

- skończyłeś prawo, tak? -zapytał się

-no tak - odpowiedziałem.

- wątpie, że coś powiązanego z tym znajdziemy, więc od czego chcesz zacząć?- miał racje. Niby nie małe miasto ale na złość jest tu dużo ludzi którzy skończyli kierunek taki jak ja a znalezienie pracy z tym związanej graniczy z cudem

- z jednej strony to dobrze, nie chce mi się świeżo po skończonych studiach zacząć prace. Myśle, że muszę trochę odpocząć. Zacząć możemy od... nie wiem... jakieś gastro czy coś - czy chce pracować w gastro? Nie. Nie lubię zamieszania i tłumu ludzi którzy coś odemnie chcą ale to pierwsze co wlazło mi do głowy

- okej to zaczniemy tutaj - Nari pokazał na restaurację chyba na wysokim poziomie. Wątpie, żebym się w takiej odnalazł ale nie zaszkodzi spróbować.

Bez słowa weszliśmy do środka. Miałem rację, restauracja była w chuj droga. Bałem się podejść nawet i zapytać czy szukają może kelnera czy coś, ale oczywiście od czego mam Tighnariego.

- Nari? Możesz ty to załatwić? - zapytałem. Myślałem, że zacznie mi jakieś referaty robić a on tylko westchnął i poszedł

Widziałem jak gada z jakimś poważnym typkiem. Naprawdę się tu nie nadaje, zbyt poważne miejsce jak na mnie. Patrzyłem jak rozmawiają, wydawało mi się, jakby Nari się stresował. Miał podkulony ogon a to znaczyło że albo był smutny lub w tym przypadku się czymś przejmował. Nagle do mnie pomachał, żebym przyszedł. Myślałem, że zaraz serce mi wyskoczy. Chyba pierwszy raz się tak stresowałem.

- to mój przyjaciel o którym panu mówiłem - uśmiechnął się i pokazał na mnie

- dzień dobry - bałem się co kolwiek powiedzieć, miejsce wygląda jakby dobrze tutaj płacili. Nie chcę zmarnować takiej oferty

- pańska godność? - zapytał dostojnym i strasznie poważnym tonem. Nie lubię takich ludzi, zachowują się jakby mieli kija w dupie. Al to wyjątek, potrafi być wyluzowany ale przy kimś kogo darzy sympatią i komu ufa.

-eee...- może i jestem głupi ale kto normalny jak do kogoś mówi. Nie widziałem co powiedzieć ale Nari jak zwykle mnie uratował i wyszeptał do ucha "pyta się jak się nazywasz". Boże jaki ja głupi, faktycznie

Kwiat O Kolorze Kawy   [zawieszone]   Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz