Kaveh i Alhaitham

294 21 22
                                    

Pov. Alhaitham

Spałem prawie co nic. Kanapa sama w sobie była wygodna ale jak miałem przespać na niej pół nocy już nie bardzo. Poszedłbym do sypialni gdyby Kaveh nie był pijany. Bałem się, że skoro się całowaliśmy to Kavehowi naprawdę odbije i dojdzie do czegoś więcej.
Spojrzałem na telefon, żeby sprawdzić godzinę. Pokazywał 5:43... już i tak nie zasnę. Był mały problem, bo nie tylko godzina była pokazana na ekranie blokady. Była tam wiadomość o 28 nieodebranych połączeniach od Cyno i 5 od Tighnariego, dodatkowo wiele wiadomości. Głównie o treści "wiesz gdzie jest Kaveh". Odpisałem krótkim "przepraszam, miałem wyciszony telefon. Kaveh jest u mnie" i poszedłem zrobić kawę i śniadanie dla naszej księżniczki.

Myśle, że wystarczą mu grzanki, jajecznica i kawa. Wszedłem do pokoju ze śniadaniem w rękach i zacząłem go budzić. Trudno, że jest ledwo po szóstej i na dodatek sobota. Kara za zajęcie mi łóżka jakaś być musi.

- Kaveh, wstawaj! Środek dnia jest - budziłem go, niestety bez skutku. Postanowiłem odsłonić rolety, żeby promienie słoneczne go trochę obudziły ale znowu bez zakładanej pobudki. Muszę przyznać, że wyglądał uroczo rozwalony na całym łóżku (na dodatek małżeńskim) i rozczochranymi włosami na wszystkie strony i na twarzy. Alhaitham przestań!

Wyciągnąłem telefon i zrobiłem mu kilka zdjęć. Raczej się nie obrazi. Usiadłem obok niego i zacząłem głaskać po włosach. Nie wiem dlaczego ale... wpadłem na dość dziwny pomysł na pobudkę.

- Kaveeh. Wstajeeemyy - mówiłem jak najbardziej matkowo i przybliżałem swoje usta do tych jego. Kiedy się złączyły Kaveh podskoczył jak poparzony przy okazji uderzając mnie w głowę.

- ALHAITHAM! CO TY ROBISZ! - wykrzyczał na cały dom z czerwoną twarzą

- Budzę cię, idioto. Mógłbyś przeprosić, będe mieć guza - odwróciłem się do niego tyłem, żeby nie widział mojej czerwonej twarzy - przyniosłem ci śniadanie

- Przeprosić to powinieneś ty mnie za napaść seksualną! - trochę się uspokił... ale ja go tylko cmoknołem. W porównaniu z tym co on w nocy robił mi to delikatne muśnięcie - dzięki za śniadanie, chociaż tyle. Mógłbyś mi łaskawie powiedzieć, co robię u ciebie w sypialni?

- pamiętasz coś z dzisiejszej nocy? - pewnie, że nie pamiętał ale chciałem się dowiedzieć do którego momentu był jeszcze przytomny

- ostatnie co pamiętam to nasz toast. ALE NIE CHCESZ MI POWIEDZIEĆ... ŻE MY?!- ten jak zawsze panikuje...

- nie spokojnie. A na pewno nie tak jak ty myślisz - nie wiedziałem czy mówić mu o tym pocałunku. Wolałem narazie zachować to dla siebie

- co masz na myśli?

- nie ważne, teraz jedz i oddzwoń do Tighnariego. Martwił się o ciebie - odpowiedziałem i zostawiłem go samego w pokoju i poszedłem się ogarnąć do łazienki.

Pov. Kaveh

Tak naprawdę o dziwo pamiętałem wszystko z wczorajszej nocy. Los tak zechciał, że idealnie tego czego bym nie chciał, pamiętam najlepiej. Nie wiem co mnie skusiło, żeby go pocałować, naprawdę...

Zjadłem śniadanie przygotowane przez Haithama. Było nawet dobre ale Nari robi lepsze. A właśnie! Biedny martwił się o mnie calą noc a ja nie dawałem znaku życia.

Kwiat O Kolorze Kawy   [zawieszone]   Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz