Cyno i Tighnari

286 20 30
                                    

Pov. Cyno


Myślałem, że zabije Kaveh'a odrazu gdy go zobaczę. Kto normalny dzwoni do kogoś o szóstej rano w sobotę tylko po to by powiedzieć, że nic mu nie jest gdzie dzień wcześniej mój Nari odchodził tutaj od zmysłów?! "Mój"? Ah... dobra, nie ważne.

Stwierdziłem, że już nie zasnę i chciałem wstać z łóżka. Chciałem lecz nie mogłem, bo ktoś mnie blokował. A dokładnie Tighnari wtulony we mnie jak w najwygodniejszą poduszkę. Nie żeby mi to przeszkadzało ale nogi zaczęły mi powoli drętwieć.

- Nariii, wstajeemyy- głaskałem go po głowie i szeptałem do ucha. Nie chciałem go budzić ale nie widziałem innego sposobu, żeby zejść już z tej kanapy.

- Cynooo, daj mi jeszcze pospać - rumienił się strasznie ale próbował to zakryć dłonią, niezbyt mu to wychodziło

- no dobrze ale mam nadzieję, że się nie obrazisz jeśli na chwilę cię opuszczę? - miałem pewien plan i jak się uda Nari będzie miał niespodziankę.

Wstałem tak, by nie obudzić dalej śpiącego Tighnariego i szybko poszedłem pod prysznic. Śniadań nigdy nie jadłem bo to tylko strata czasu. Jak już to kupowałem gotowe ze sklepu obok.

Ubrałem czarne dresy, białą koszulkę i do tego bluzę z trzema paskami
Na trzy paski lecą laski jak to mówią. Może Nari też poleci?
Boże chłopie o czym ty pierdzielisz, to tylko przyjaciel.
Przejrzałem się szybko w lustrze, jakoś przuklepując sterczące włosy, ubrałem buty i szybko wyszedłem z domu.

Sprawidziłem na telefonie godzinę. Było chwilę przed ósmą, czyli mam jeszcze trochę czasu.

Pov. Tighnari

Nie wiem gdzie on tak dokładnie poszedł ale nie uważam, że mam się tym martwić. Cyno to Cyno. Ufam mu i nawet gdyby coś się stało poradziłby sobie bez mojej pomocy.

Nie widziałem potrzeby, żeby leżeć dalej w łóżku więc poszedłem zrobić sobie śniadanie. Jajecznica i zielona herbata to chyba najczęściej przygotowywany przeze mnie posiłek.
Dalej nie wiem czy Kavehowi nic nie jest. Słyszałem trochę jak Cyno z kimś rozmawiał więc może to on dzwonił?
Tak się zamyśliłem, że spaliłem lekko jajecznicę. Nie zdarza mi się to prawie w ogóle, ponieważ umiem gotować. A jak już to tak mówią inni.

I tak zjadłem to, nie było takie złe. Nie chciało mi się smażyć kolejnej. Po śniadaniu szybko poszedłem się ogarnąć i ubrać.
- skoro Cyno gdzieś poszedł, i pewnie długo nie wróci... chyba mogę szybko skoczyć do kwiaciarni i sprawdzić jak się mają rośliny- uwielbiam mówić sam do siebie gdy jestem sam. Pomaga mi to poukładać wszystko w głowie i się uspokoić.

Do plecaka spakowałem sobie wodę i książki o tematyce roślin, ubrałem buty i płaszcz. Robiło się już coraz zimniej i dlatego powoli musiałem wygrzebywać jesienne ubrania z szafy. Wziąłem klucze z szafki i wyszedłem z domu.

Time skip

Jakoś tak się stało, że musiałem zostać dłużej. Napisałem do Cyno szybką wiadomość.

Jak coś to jestem w kwiaciarni. Jak już załatwisz to co musiałeś przyjdź tutaj. Trochę mi pomożesz :)

Dawno mnie nie było i naprawdę musiałem się zająć tymi kwiatami skoro jutro chce z samego rana otworzyć sklep.
Pozamiatałem z grubsza i poszedłem na zaplecze po konewki, nawozy i inne rzeczy do pielęgnacji roślin.

Założyłem słuchawki i puściłem swoją ulubioną playlistę. Uwielbiam rośliny od małego. Dla mnie są czymś więcej niż tylko ozdobą, czasami gdy mam zły dzień lubię poprostu siedzieć tutaj i podlewać lub obcinać zeschnięte listki.

Nie wiem ile tam siedziałem ale chyba dość długo bo jak spojrzałem za okno zachodziło już słońce. W szybie stał Cyno i stukał w nią tak jakby chciał ją zaraz rozbić. Podszedłem do drzwi i mu otworzyłem

- co tak walisz? Szyby mi rozbijesz! - skrzyżowałem ręce na piersi i udawałem wkurzonego

- przepraszam, nie słyszałeś chyba jak pukam to uderzałem mocniej. Nie obrażaj się teraz. Mam super wiadomość!- wyglądał na naprawdę ucieszonego więc serio musiała być to dobra wiadomość

- no już, opowiadaj. Widzę, że serio się cieszysz więc musi być to coś super - podparłem się pod boki i czekałem aż raczy mi powiedzieć co się stało

- dostałem pracę! Będę pracować w sklepie na przeciwko! Wiem, że to nie jakaś super praca ale wreszcie coś znalazłem! - wykrzyczał i przytulił się do mnie. Oddałem uścisk, cieszyłem się z tej wiadomości chyba bardziej niż on

- Gratulacje! Musimy jakoś to uczcić. Co ty na to, żeby jutro zaprosić Alhaithama z Kavehem i razem pójdziemy gdzieś się napić? - Kaveh jak usłyszy o alkoholu to pierwszy będzie do picia. Wątpie, że Alhaitham przyjdzie ale skoro chodzi o jego przyjaciela, nie odmówi

- pewnie! A tak w ogóle... rano dzwonił do mnie Kaveh i kazał powiedzieć, że nic mu nie jest. Przepraszam ale zapomniałem ci powiedzieć, mam nadzieję, że się nie obrazisz - czyli jednak miałem rację. Ale ochrzan i tak go nie ominie.

- nieee nie, spokojnie nic się nie stało. Dobrze, że nic mu nie jest

- miałem ci chyba w czymś pomóc, prawda?

- prawda ale tak się składa, że już skończyłem. Wracamy? Chodźmy do mnie. Wątpię, że Kaveh dzisiaj wróci do domu - miał klucze ale zadzwoniłby gdyby nikogo nie zastał w domu. Jutro po niego pójde lub poproszę Alhaithama, żeby go przyporwadził. Wiem, że Kaveh jest dorosły ale i tak się o niego martwię, więc wolę, żeby ktoś w miarę ogarnięty go przyporwadził.

Cyno odpowiedział tylko skinieniem głowy i ruszyliśmy razem do wyjścia. Zamknąłem dokładnie kwiaciarnie i zaczęliśmy kierować się w stronę mojego mieszkania.


...

Witaaam

Przepraszam za tak krótki rozdział ale jakoś straciłam wenę. Powiem też, że łatwiej pisze mi się o shipie Kaveh x Alhaitham więc ostrzegam, że głównie będzie o nich a Cyno x Tighnari to takie troszkę drugoplanowy ship.

Może uda mi się nowy rozdział opublikować jeszcze dzisiaj. Nie wiem jak nazywać rozdziały więc niektóre mogą poprostu mieć tytuł "Rozdział x" .

Jednak będzie ochrzan od Nariego😉

Za błędy przepraszam i jak jakiś wątek pominełam to proszę o powiedzenie którego.

Za błędy i inne takie przepraszam

Paaaa

🌻

Kwiat O Kolorze Kawy   [zawieszone]   Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz