Pov. TighnariSzliśmy razem do mojego mieszkania. Wiem, że mieliśmy iść gdzieś na kolację ale widziałem minę Cyno. Był zmęczony i pewnie i tak by mu się nie chciało siedzieć w kolejnej wytwornej restauracji. A poza tym padał deszcz, dobrze, że wziąłem parasol. Spojrzałem na telefon i zobaczyłem wiadomość od Kaveh'a.
- oh... Kaveh poszedł na spacer. I jak znam życie zapomniał parasola.eh... - Kaveh to Kaveh... jak nie zapomni o kluczach to o czymś innym. Mam nadzieję, że gdzieś się schował lub poszedł do jakiegoś znajomego, jest tak zakręcony, że zaczynam się o niego martwić.
- no cóż. Czyli będziemy sami? - spytał się Cyno przybliżając swoją twarz do mojej. Moje policzki zaczęły się robić lekko różowe
- no tak. A co? Nie pasuje ci? - zrobiłem krok w tył żeby oddalić się od niego trochę.
- mi? Nieee, może i będzie lepiej bez narzekań naszej księżniczki haha. Bez urazy oczywiście. Daj ten parasol, może teraz ja go poniosę - wziął go odemnie i zaczęliśmy znowu iść w kierunku mojego mieszkania. Nie odzywałem się już. Moje serce biło jak szalone a ja nawet nie wiem dlaczego
Time skip
Byliśmy już w moim domu i siedzieliśmy w salonie. Cyno skakał po kanałach a ja zastanawiałem się co zrobić na kolację. Zatrzymał cykanie na jakimś serialu w którym gra aktorska poprostu mnie przerażała, nie wspominając już o scenariuszu.
- Cyno? Chciałbyś mi pomóc w gotowaniu? - zapytałem i zacząłem kierować się do kuchni
- Oczywiście! Już ide - wstał z kanapy i zaczął iść razem ze mną - to od czego zaczynamy - zapytał jak byliśmy już w kuchni a ja szukałem składników w lodówce
- hmm możesz zacząć kroić kurczaka a ja zajmę się resztą - podałem mu nóż, deskę do krojenia i kawałek mięsa a sam zacząłem przygotowywać warzywa by je później usmażyć
Time skip
Pov. Cyno
W całym domu pachniało smażonym kurczakiem i warzywami. Nie mogłem się doczekać kiedy będę mógł tego skosztować. Obserwowałem jak Nari próbuje dosięgnąć talerz z dość wysokiej szafki. Wyglądał uroczo... odwróciłem się i chciałem iść w stronę stołu, kiedy usłyszałem trzask. Spojrzałem z powrotem na Tighnariego. Miał podkulony ogon i trzymał się za uszy, musiał się bardzo wystraszyć.
- Nari, nic się nie stało? Nie skaleczyłeś się? Chodź, pomogę ci - złapałem go za ręke i pomogłem wstać - możesz iść do stołu, ja zaraz przyniosę kolację i to posprzątam
Zacząłem zamiatać kawałki po talerzu. Nari jak wychodził z kuchni wydawał się bardziej smutny niż przestraszony. Muszę jakoś poprawić mu humor ale widzę, że na to nawet moje żarty nie pomogą.
Skończyłem sprzątanie i zacząłem nakładać kolacje. Starałem się, żeby kurczak, warzywa i ryż ładnie wyglądały na talerzu ale chyba mi nie wyszło.
Zaniosłem talerze na stół. Podałem jeden Tighnariemu i usiadłem obok niego.- smacznego Nari. Wygląda przepysznie - uśmiechnął się do mnie lekko i zaczęliśmy jeść - O Boże! Nari! To jest przepyszne! Wiedziałem, że dobrze gotujesz ale nie spodziewałem się, że aż tak! Chyba będę już tylko u ciebie jadł. Zazdroszczę Kavehowi, że ma taką osobę w domu - odpowiedział krótkim "dzięki" i wróciliśmy do jedzenia.
Po skończonej kolacji zabrałem naczynia do kochani i włożyłem do zmywarki. Powciskałem jakieś guziczki i zaczęła myć. Mam nadzieję, że nic nie zepsułem bo Tigh mnie zabije.
Wróciłem do salonu gdzie zobaczyłem Tighnariego siedzącego na kanapie z kolanami pod brodą i oklapniętymi uszami.
- Nari? Co się dzieje? Widzę, że jesteś smutny. Jeśli to przez ten talerz to przecież nic takiego, każdemu się zdarza, nawet najlepszym - usiadłem obok niego
izacząłem głaskać po głowie.
- Martwię się o Kaveh'a. Jest późno a go dalej nie ma. Jakby poszedł gdzieś się upić to by mi powiedział wprost. Nie odpiera telefonów ani nic. Wiem, że jest dorosły ale znasz go... jest strasznie zakręcony i naiwny. Boje się, że coś mu się stanie - Nari miał rację. Po Kavehu można się spodziewać wszystkiego. Rozumiem jego zmartwienie i też zaczynałem się martwić o blondasa.
- zadzwonię do Alhaithama, może go widział lub wie gdzie może być - wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do Al'a - kurde, też nie odbiera. Jak chcesz to mogę zostać aż Kaveh nie wróci, żeby było raźniej
- mógłbyś? Dziękuje - przytulił się do mnie a ja to odwzajemniłem.
Poczułem jak Nari zasypia więc postanowiłem poszukać jakiejś poduszki i koca dla niego. Położyłem go delikatnie na kanapę i poszedłem po rzeczy.
Gdy wróciłem, chciałem położyć go na poduszce ale niestety go obudziłem
- Oh Nari obudziłem cie... przepraszam. Poczekaj tylko cię przykryje - wziąłem koc i delikatnie przykryłem uszatego-Cyno? Możesz usiąść obok mnie? - spytał i podniósł się do siadu trzymając koc za koncówki. Wyglądał uroczo
- pewnie - odparłem i usiadłem obok. Objął mnie i położył głowę na ramieniu
- Dobranoc Cyno
- Dobranoc Tighnari - odpowiedziałem i pocałowałem delikatnie w czoło
...
Witaaam
To już szósty rozdział tego oto... czegoś (?)
Wyszedłby szybciej gdyby coś mi się nie zepsuło i z ponad 1000 słów usunięto do 150...
Pomyślałam, że jak napiszę jeden rozdział z perspektywy tylko tej dwójki to nic się nie stanie. Myśle o tym, żeby opublikować jakoś szybciej kolejny rozdział. Postaram się dzisiaj w nocy lub jutro zrobić kolejny (robię je na bieżąco)
Wiem, że obiecałam pokazać moje prace z BSD i postaram się je wrzucić jakoś w tygodniu
Za błędy i inne takie przepraszam
Paa
🌻
CZYTASZ
Kwiat O Kolorze Kawy [zawieszone]
RomanceFanfik o shipach Haikaveh i CynoNari. Trochę burzliwa i pogmatwana relacja Kaveh'a z Alhaithamem oraz trochę spokojniejsza Cyno z Tighnarim PS zjdęcie na okładce jest z Pinteresta. Odrazu się przyznam, lekko inspirowałam się innymi fanfikami. Mam...