Rozdział 26

174 16 6
                                    

Pov. Alhaitham

Gdy się obudziłem nie było przy mnie Kaveh'a. Trochę się przestraszyłem, blondyn zawsze wstawał później niż ja. Albo coś się stało albo jest środek dnia, a mnie zachciało się dłużej pospać. Ta pierwsza wersja jest bardziej prawdopodobna.

Chciałem wstać z łóżka, gdy do pokoju wszedł jak gdyby nigdy nic Cyno. Usiadł na brzegu i zaczął do mnie coś mówić:

- O wstałeś już?

- Nie widać? Gdzie jest Kaveh?

- Matko, a ty znowu o nim, dorosły jest poradzi sobie. Z Tighnarim coś robi i proszą, aby im nie przeszkadzać. Dlatego do ciebie przyszedłem żebyś sam nie siedział.

- Dziękuje, nie trzeba - gdyby nie przyszedł zająłbym się książką. - Możesz tu posiedzieć, o ile nie będziesz opowiadał mi swoich żartów.

- Ej! One nie są takie złe - skrzyżował ręce na piersi.

- No nie wiem... - chciałbym wyjść z pokoju. Nie żeby towarzystwo Cyno mi przeszkadzało, jesteśmy współlokatorami, ale chciałbym chociaż przywitać się rano z Kavehem - Kiedy będziemy mogli wyjść?

- Poczekaj pójdę się spytać Nariego - wstał i wyszedł z pokoju, a ja wreszcie mogłem zająć się książką.

Niestety mój spokój nie trwał długo i po dziesięciu minutach wrócił Cyno. Rzucił pościel na bok i wyciągał mnie z łóżka. Najpierw się opierałem, ale odpuściłem, Cyno prędzej czy później by to zrobił, jest zbyt uparty. Wyszedłem z pokoju i kierowałem się do kuchni.

- Wszystkiego najlepszego Haiyi! - wskoczył na mnie Kaveh i oplótł nogi w pasie. Złapałem go by nie spadł, a on zaczął całować mnie po całej twarzy.

- Wszystkiego najlepszego Alhaitham! - powiedział Tigh i pokazał mi tort który chyba wspólnie dla mnie upiekli.

- Najlepszego Al - poklepał mnie po plecach Cyno.

- Mam dla ciebie prezent Haitham! - zszedł ze mnie Kaveh i pobiegł chyba do pokoju Tigharniego i wrócił z niedużą paczką opakowaną w zielony papier, na górze miała srebrną kokardkę - proszę - podał mi paczkę.

Rozpakowałem ją delikatnie i otworzyłem karton. Była to seria książek którą zawsze chciałem przeczytać lecz nigdy nie mogłem jej znaleźć.

- Dziękuje Kaveh - objąłem go jedną ręką i pocałowałem w czoło.

- Nie ma za co, nie tylko ja robiłem ten prezent. Ja tylko dałem pomysł, a to chłopaki go szukali - zaśmiał się i przytulił do mnie.

- Nie ma za co, tylko nas może tak nie całuj, okej? - powiedział Cyno i delikatnie się odsunął.

- Długo jeszcze? Nie wiem czy wytrzymam z tym tortem...

- Dziękuje wam, nie musieliście. Szczerze to sam zapomniałem o urodzinach - wziąłem od Nariego tort i położyłem na blacie.

- Wiem, dlatego wszystko zaplanowałem. Teraz pomyśl życzenie z zdmuchnij świeczki - mówiąc to Kaveh wbił w ciasto dwie świeczki i je zapalił.

Pomyślałem życzenie i je zdmuchnąłem. I w taki oto sposób skonczyłem 25 lat. Mam wrażenie jakbym dopiero zaczynał studia...

- Jakie miałeś życzenie? - zapytał się Tigh.

- Życzeń się nie zdradza bo się nie spełnią, Nari - odpowiedział mu Cyno i objął go tak, jak ja obejmowałem Kaveh'a.

- Wiem, cicho. Poprostu z ciekawości pytałem.

Moim życzeniem było szczęśliwe życie z Kavehem i naszą przyszłą córką. Bez jakiś ogromnych zmartwień i osób przez nas nie lubianych. Żebyśmy byli zdrowi i umarli razem a nasza córka miałaby szczęśliwe życie. Dość banalne ale realne.

- Możemy zacząć jeść? Tak ślicznie pachnie i wygląda, że nie mogę się oprzeć - puścił mnie Kaveh i podszedł do ciasta.

- Już, już spokojnie. Dla ciebie jak zawsze największy kawałek? - szturchnąłem go lekko by się odsunął, abym mógł pokroić trot. On kiwnął tylko potwierdzająco głową i cmoknął mnie w policzek.

...

Wszystkiego najlepszego Alhaitham!!!
Wiem że trochę spóźnione ale były małe problemy.

I jeszcze wszystkiego najlepszego Nerironis_Magic !!! <3

Dziś krótki rozdział bo ostatnio coś nie mam weny.

Mam nadzieję, że się podobało.

Paa

🌻

Kwiat O Kolorze Kawy   [zawieszone]   Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz