Pov. Kaveh
Obudziłem się dość późno, nawet jak na mnie. W końcu jest niedziela, mogę sobie pospać dłużej. Wstałem i poszedłem do kuchni, by zrobić sobie kawę. Na blacie zobaczyłem kartkę od Tighnariego. Opisał wszystko tak dokładnie jakbym miał coś zepsuć. W sumie z moim szczęściem w życiu i umiejętnościami to wszystko jest możliwe. Zrobiłem sobie kawę i wróciłem z nią do pokoju. Usiadłem przy biurku i wyciągnąłem jakieś kartki i ołówki. Narysuje coś dla Alhaithama. Bazgrałem coś z dwie godziny i... tak jakoś wyszło, że narysowałem twarz Alhaithama...
To jest silniejsze odemnie, OKEJ?!Następne dwie godziny zajęło mi wymyślanie prezentu dla Alhaithama. W sumie już coś dla niego mam, ale porównując to z tym, co on dla mnie zrobił, to tak naprawdę nic. Znalazłem komplet czapki i szalika w kolorze zielonym, pasowałoby mu, a na dodatek sam mam identyczny tylko, że czerwony. Chyba się ucieszy. Może jeszcze jakąś książkę? Alhaitham miał ich tak dużo, że bałem się, że kupię mu taką którą już ma.
Ja: Hejka Haitham ❤️. Mam pytanie, masz jakąś książkę którą chciałbyś kupić w najbliższym czasie?
O dziwo szybko mi odpisał
Haitham ❤️: O, hej ❤️. Tak, mam. A o co chodzi?
Matko jaki on jest nie kumaty
Ja: chciałbym Ci jakąś kupić na święta ale boje się, że jak kupię to okaże się, że już ją masz. Nie chciałem zdradzać prezentu, przepraszam ale nie widziałem innego wyjścia :'(
Haitham ❤️: nic się nie stało. Pamiętasz może jak na zakupach pokazywałem ci taką jedną książkę z czerwono-czarną okładką?
Ja: chyba pamiętam, czyli o tą chodzi?
Haitham ❤️: tak
Ja: Dziękuje! Kocham Cię❤️. Nie mogę się doczekać aż przyjdziesz do mnie na noc, jak możesz to kup wino ;) Tylko jakieś dobre
Haitham ❤️: Ja Ciebie też, postaram się przyjechać jak najszybciej i jak nie zapomnę to kupię. Ale Tobie odbija już po dwóch kieliszkach więc zaczynam się o siebie bać
Ja: spokooojnie, nie martw się, będę się pilnować
Haitham ❤️: no już to widzę. Dobra ja muszę kończyć, kończę pisać nowy rozdział i muszę się trochę skupić. Później zadzwonię ❤️
Ja: okej ❤️
Zablokowałem ekran telefonu i rzuciłem go na łóżko. Zacząłem kolejny rysunek przedstawiający twarz Alhaithama. Nie moja wina, że widzę ją nawet jak zamykam oczy. Aż mnie to przeraża...
Usłyszałem dzwonek do drzwi. Było dość wcześnie żeby nazwać tą porę 'wieczorem' więc nie spodziewałem się Alhaithama. Cyno i Tighnari pojechali na święta, a nikt inny z naszych znajomych nie znał naszego adresu, chyba. Otworzyłem drzwi a w nich stała zielonowłosa dziewczyna, była niższa odemnie o dwie, jak nie trzy głowy.
- o, Hej! Jestem Collei. Jest może Tighnari? Przyszłam go odwiedzić, dowiedziałam się, że ostatnio nie jest z nim dobrze - uśmiechnęła się do mnie serdecznie, wydawała mi się bardzo sympatyczna
CZYTASZ
Kwiat O Kolorze Kawy [zawieszone]
RomanceFanfik o shipach Haikaveh i CynoNari. Trochę burzliwa i pogmatwana relacja Kaveh'a z Alhaithamem oraz trochę spokojniejsza Cyno z Tighnarim PS zjdęcie na okładce jest z Pinteresta. Odrazu się przyznam, lekko inspirowałam się innymi fanfikami. Mam...