Rozdział 13

104 1 0
                                    

Całą noc spędził w firmie na prośbę ojca porządkował niedokończone sprawy. Wrócił do domu nad ranem i po kilku godzinach snu nie zamierzał nigdzie wychodzić. Nawet to, że dostał zaproszenie od Johnsona nie skłoniło go do wstania z kanapy. W swoim garniturze siedział tuż przy Hailey, która stukałam paznokciami w ekran telefonu. Nie dopytywał jak sprawy z Aidenem, choć domyślał się, że już między nimi lepiej ponieważ pisząc tylko z nim miała tak wielki uśmiech na twarzy. Przecierał oczy co jakiś czas, próbując skupić się na tym co mówił do niego Noah. Potrzebował spokoju, którego we własnym domu nie mógł doświadczyć. Wszędzie krzątali się ludzie, a nie był osobą, która przesiedzi całe dnie we własnej sypialni.

- Panie Howell.

- Tak Davidzie?- odparł odchylając głowę do tyłu i zamykając oczy, co było brakiem szacunku z jego strony. Jednak zmęczenie brało górę.

- Mam panu coś zapewne ważnego do przekazania, a jeśli nie, należy to do nagłych rzeczy. Może pana to zainteresować.

- Mów.

- Zdaje mi się, że jednak nie jest to informacja ogólna.

- Ohoho -zawołał blondyn rzucając się z sofy.- Davidzie twój nagły brak uległości stawia cię w złym świetle.- przedrzeźniał swojego starszego brata.

Ronan podniósł głowę w momencie i najpierw patrząc na szofera potem na rodzeństwo podniósł się z siedzenia z niepokojem panującym w głowie. Podszedł do mężczyzny i razem znaleźli się w pomieszczeniu za zamkniętymi drzwiami.

- Panna Montes została zaproszona na bankiet.- rzekł trzymając ręce za plecami.

- Skąd o tym wiesz?- dopytywał jakby początkowo nie wierzył, że mogło do tego dojść. Zna Elen i wie, że nie była przekonana co do osobistości prezesa.

- Pana ludzie dowiedzieli się o tym. Kazali przekazać to panu niezwłocznie. - starał się powiedzieć to tak by nie brzmiało jakby cały personel wiedział o natrętnym prześladowaniu kobiety.

- Rozumiem. Mimo to nie jest pewne, że się tam zjawi.- odparł opierając się o mebel. Gdy już miał prosić go by i to sprawdzili siwowłosy odezwał się.

- Właściwie - przerwał jeszcze raz myśląc czy aby na pewno ta informacja będzie potrzebna. Przemógł się i dokończył.- zostałem poproszony żeby ją tam zawieźć.

Szatyn wyprostował się w momencie i spojrzał zimno na kierowcę. Czy naprawdę chcę się posunąć do tego i znowu mieszać sie w jej życie. Odpowiedź była bardzo prosta. Stanowczo rozkazał zawiedź ją tak by się niczego nie dowiedziała oraz przygotować samochód, którym pojedzie on. Sam za to ruszył do sypialni przebrać się z pogniecionej koszuli.

Zjawił się jako jeden z pierwszych gości, zawsze był punktualny. Rozejrzał się po parkingu, nie dostrzegł jeszcze znajomego mu samochodu dlatego przeszedł przez rezydencje do ogrodu. Już na samym początku wleciał w wir rozmów z ludźmi, których dobrze znał. Na chwilę zapomniał po co tu przyjechał.

- Ronan!- zawołał radosny głos za nim. Zaraz przy nim pojawiła się niska kobieta w czarnych włosach.- Szukałam cię już od dwudziestu minut.

- Przepraszam za kłopot.- ucałował jej policzek na powitanie.- Andrew jest z tobą?

- Oczywiście. Rozmawia z szefem Preflop. Jest taki uroczy jak jest poważny ze swoimi poważnymi rzeczami.- kobieta definitywnie miała nie zdiagnozowane ADHD bo po paru sekundach patrzenia się na wyciętego słonia z żywopłotu znowu zwróciła uwagę na mężczyznę.- A tak z innej beczki. Siedzimy obok siebie przy stoliku. Tylko, że nie widziałam Elen obok ciebie więc poszukałam jej winietki i przełożyłam.

The wall you didn't see || ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz