Rozdział 16

89 1 0
                                    

Stałam przed wejściem do mieszkania. Drzwi wydawały się wielkimi wrotami, za którymi stała rzeczywistość. Myśli miałam rozbieżne na dwie drogi. Co jeśli wcale nie chciałam takiego życia? Nawet nie wiem czemu tak myślałam. Kocham Charliego i to on jest moja miłością życia, ta klamka wcale nie powinna być taka ciężka, a drzwi apartamentowca powinny się otwierać lżej. Głos załamał mi się w gardle, a ton zrobił się ochrypły. W środku powinien czekać na mnie on, jak w każdy wieczór, o którym pamiętam, który chce pamiętać. Usiądę obok niego na kanapie, będziemy żartować, wypijemy piwo i pomyślimy o naszej wspólnej przyszłości, naszym weselu i dzieciach. W tym wszystkim nie ma Howella, jego oczu, dłoni, pocałunków, kwiatów, domu, jego bliskości. Do tej pory nie istniał, a teraz wparował z każdej możliwej strony jak natrętny owad, którego szkoda jest zgnieść. Powoli wszystko zaczyna wymykać mi się z rąk. Do tej pory nie musiałam nic ukrywać przed Aidenem. Nie wychodziłam pod przykrywką i nie martwiłam się o nic. Ale lubię to, w końcu moje życie nie jest nudne i monotonne tak jak do tej pory myślałam, że chcę żeby było. Zwyczajne i spokojne.

Szarpnęłam mocno za klamkę i weszłam do środka. Oczywistym było, że nikogo nie zastanę. Wszystkie moje marzenia i plany poszły w zapomnienie i to tylko przez to, że go potrzebuję, a nie ma go nigdy. Nie jestem normalna, moje życie też nie należy do spokojnych myślałam, że mnie dopilnuje, wyrówna mi tory, a teraz rozglądam się po pustym mieszkaniu, które wygląda jakby nie było odwiedzane od dwóch dni, tak długo jak nie było mnie. Nie czuć już tutaj jego ani mnie, powoli to miejsce przestanie być moim domem, moim azylem.

Nie wiem co myśleć, leżę teraz na łóżku w moim pokoju i zastanawiam się nad tym jak moje życie powinno wyglądać czy idzie w dobrą stronę. Tak naprawdę moje gadanie teraz do samej siebie oraz przemyślenia są niczego warte i jest to tylko kolejny bełkot, który cieknie z moich ust. Dźwięk dzwonienia telefonu nieprzyjemnie rozbrzmiewał obok ucha, gdy leżałam na materacu zwinięta w ciepłą pierzynę. Wziąłam go w dłoń i odebrałam. Tym razem siorbanie zamiast mlaskania wdarło się między słowami.

- Nie odzywasz się, nie piszesz, co się z tobą dzieję.

- Dołączyłam do sekty.

- Stara trzeba było powiedzieć! Też się zapiszę!

- Trzeba złożyć śluby milczenia, nie nadajesz się na to.

- W cholerę masz rację. To chociaż będę cię wspierać w każdej decyzji i przychodzić na super spotkania z wywoływania duchów. Czaisz wskrzesić takiego Heatha Ledgera w wersji z ,,Zakochanej złośnicy"?

- Marzenie.- mruknęłam.

- Co ci jest misiu?

- To co zwykle. Potrzebuje dziwek, kokosu i kasy.

- Cały pakiet w dobrej cenie..- powiedział cicho siadając na pobliskiej ławce by skupić się na rozmowie z dala od klubu.

- Ostatnie dwa dni spędziłam z Howellem. Charlie nawet nie zadzwonił, nie zainteresował się i nie martwił. Zero, nic.

- Przykro mi, nie chce cię już dzisiaj więcej dobijać i mówić co o nim myślę. Męczysz się.

- Poradzę sobie z tym. Nie musisz się martwić o mnie. Wtedy przed moim piątkowym wyjściem, było dobrze. Spędziliśmy miło popołudnie. Tak jak dotychczas.

- To było raz na dwa tygodnie.

- Ale było.- westchnęłam ciężko przekręcając się na plecy. Chciałam mieć w głowie chodź trochę nadziei.- Będę kończyć, baw się dobrze, a ja pójdę spać.

- Kocham cię misiu.- rozłączyłam się po tym jak odwzajemniłam jej słowa, moimi pełnymi czułości.

Udało mi się zasnąć. Faktem było to, że noc była ciężka, a rano miałam problem żeby się obudzić i stanąć prostymi nogami na podłodze. I ciągnęłam swoje obolałe ciało dalej po mieszkaniu, na którym ciągle wisiała wielka koszula. Przeczesałam włosy palcami, nie zdążyłam nawet skorzystać z porannej toalety bo ktoś natrętnie raz po raz dzwonił dzwonkiem do mojego mieszkania. Bosymi stopami przeszłam po panelach. Otworzyłam je, a przed moją twarzą pojawił się bukiet tulipanów o jasnych nienasyconych kolorach owiniętych różową bibułką. Zaraz za nimi wychyliła się głowa z ciemną czupryną i ładnie przystrzyżoną brodą.

The wall you didn't see || ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz