Rozdział 7

122 3 0
                                    

Ciemność ogarnęła łazienkę, gdy delikatnie zapaliłam świeczki, które rozświetliły pokój swoim subtelnym blaskiem. Przygotowałam się na wyjątkowy wieczór, który miał być pełen błogiego relaksu i odprężenia. Woda w wannie pachniała kuszącym zapachem malin, które unosiły się w powietrzu. Zanurzyłam się w ciepłej tafli, czując, jak moje ciało stopniowo się rozluźniały. Delikatne fale wody oplatały mnie, a dotyk jej miękkości sprawiał, że zapominałem o wszystkim, co było na zewnątrz. Na tle przyjemnych dźwięków nucącej muzyki, zamknąłem oczy i oddałem się władzy wody, która zmysłowo tańczyła wokół mojego ciała. Woda z łagodnością dotykała każdego centymetra skóry, przynosząc ulgę i ukojenie. Poczułem, jak napięcie opuszcza moje mięśnie, rozpuszczając się w tej oazie spokoju. W tle rozchodził się zapach wanilii ze świec, który łagodził moje zmysły i wprowadzał mnie w stan błogiego rozluźnienia. Wraz z oddechem, który stawał się coraz głębszy, czułam, jak wszelkie troski i stres odpływają z każdym wypuszczonym powietrzem. Wieczór w wannie był chwilą, w której zatrzymałam czas, aby zatracić się w samym sobie. W tej intymnej przestrzeni znalazłem odrobinę spokoju wśród zgiełku codziennego życia. A kiedy w końcu wstałam, czułam się oczyszczona, odnowiona i gotowa.

Chuja.

Po co komu spokój i rozluźnienie. Przyjemne czytanie książki pff, uspokajający dźwięk muzyki grającej w uszach. Moim celem na dzisiaj było wymoczenie się jak dorodna rodzynka z telefonem przy uchu na pełnym łączu. Wsłuchując się w mniej kojący głos mojej przyjaciółki, który chociaż mnie denerwował sprawił uśmiech na twarzy. Razem z kieliszkiem szampana w dłoni słuchałam opowieści co chwila przewracając oczyma, reagując na głupoty jakie mówiła w moją stronę.

- Wiem wiem byłam złą kumpelą. Przyznaję się, ale kurwa taka okazja mogła się nie powtórzyć. Bogaty, ułożony, przystojny dżentelmen. No powiem ci szacun, a fujara? Dziewczyno nawet ja nie byłam na to gotowa.

- Misia oszczędź mi takich szczegółów.- złapałam się za głowę.- A fajny chociaż? Bedzie coś z tego?

- Powoli, jest super no nie słyszysz same plusy. Inteligencją nie grzeszy, ale nie wiem może po prostu nie śmieszą go moje żarty.

- A to ci heca.- zaśmiałam się robiąc dłonią fale z wody.

- Weź się. Czy ja wiem czy coś z tego będzie tyle ryb w morzu, a ja się w małżeństwo nie pcham.

- A przedstawił się? Nie będę nazywać go pan Bigfiut.

- Henry... a może Harry. Dobra wiesz co nie ważne zmieniamy temat. Jak nowa dziewczyna Aidena?

- Przeurocza, płochliwa, ale milutka. Umie gotować, ambitna, dobrze się uczy trochę młodsza, ale ułożona.

- Miło miło, ale coś za spokojnie. Wokół ciebie zawsze panuje taka aura przyciągania niefortunnych zdarzeń.

- Wydaje mi się, że to nie zdarzenia przyciągam tylko ludzi.

- Uu mów dalej o co chodzi?

- O naszego drogiego sponsora.

- Nie żartuj, że Howell to jej ojciec!

-Fuj, nie! Brat, zajmuje się nią. Ich rodzice są po rozwodzie. Papcio z tego co wiem jest obecnie w Amsterdamie, ale leci do Bostonu za niedługo. Mamcia ma nowego chłopaka w Kanadzie i tam przesiaduję. W skrócie mieszkają u niego tymczasowo zanim ich tata nie wróci.

- Ja chcę spicy rzeczy, a nie rozterki. Daj mi coś ciekawszego bo sobie strzelę w łeb korkiem od szampana.

- Było naprawdę miło. Chociaż nie mogłam uwierzyć w pierwszej chwili, gdy podjechaliśmy. Mówię nie no zachowam spokój, przecież mnie nie wyrzuci za ten incydent nawet jak sobie go wyjaśniliśmy. I wiesz idziemy do drzwi i Charl mówi coś w stylu ,,No ci powiem, że z tym tutaj to my góry gnoju zdobywaliśmy"

The wall you didn't see || ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz