7.

78 7 1
                                    

(ok. 1000 słów)

Myślałem, że mnie szlag jasny trafi. Nie dość, że nie potrafiłem wdrążyć się z powrotem na tę uczelnię, nic mi nie wychodziło, to miałem w ostatnich dniach tak okropnego pecha, że tylko brakowało, żebym przez przypadek wpadł pod pociąg i stracił nogę. Zamiast życia. No kurwa taka wisienka na torcie.

Jeszcze bardziej wkurwiła mnie pogoda.

Kwiecień? Może trochę słońca?

A gdzie tam!

Najebało kurwa śniegu. A ja ubrany tylko w biały sweter i beżowy płaszczyk. I BIAŁE spodnie...

I to takie bardzo długie. Takie, że prawie po nich deptałem. PRAWIE!

Ale naprawdę miłym zaskoczeniem był telefon od Jungkooka równo 3 minuty po skończeniu ostatniego wykładu.

–Halo?– mimowolnie się uśmiechnąłem.

–Maluchu, wyjdź przed uczelnię.

–Od przodu?

–Tak, dokładnie.

–Nie gadaj, że po mnie przyjechałeś...– czym prędzej ruszyłem do wyjścia. Na parkingu od razu zobaczyłem czarną Kię i opierającego się o nią chłopaka.– Normalnie cię uwielbiam.– uśmiechnąłem się.

–Wiem. A teraz chodź.– rozłączył się. Chwilę później przytuliłem go na przywitanie. Albo bardziej wtuliłem się w niego tak mocno, jak tylko się dało.– Hej, Mały.– pocałował mnie w głowę.– Ślicznie wyglądasz.– dodał po chwili, znowu całując moją głowę.

Czułem, że się rumienię.

–Dziękuję...– odpowiedziałem cicho.– Co ty tu robisz?– niechętnie odsunąłem się od niego.

–Puścili mnie dzisiaj wcześniej z pracy i jak wyszedłem z Roxy, to akurat spadł śnieg, więc stwierdziłem, że podjadę po ciebie. Masz daleko do domu, więc tak będzie ci wygodniej.

–Jesteś przekochany...– uśmiechnąłem się.

–Wiem. A teraz wsiadaj, bo zimno.– cmoknął moje czoło, przez co znów się zarumieniłem.

Nie wyrabiam z nim...

–Jak się dziś czujesz?

–Um... N-no nie najlepiej.

–Opowiadaj w takim razie.

–No... Mam ostatnio strasznego pecha. Nic mi nie wychodzi, na niczym nie potrafię się skupić, wszystko mnie przytłacza i nie potrafię wdrążyć się z powrotem w ten rytm szkolny. Co drugą przerwę piję kawę albo energetyka tak naprawdę. Jeszcze dzisiaj mam chujowy humor, a pogoda nie pomaga.

–Biedactwo... Czy ja mogę ci jakoś ten humor poprawić?– spojrzał na mnie kątem oka.

–Sam nie wiem... Chcę się przytulić... A tak poza tym, to nie wiem, co jeszcze...

–Dobrze... Chcesz gdzieś jeszcze jechać, czy prosto do domu?

–Do domu.

–Dobra. To do ciebie, czy do mnie?

–Głypie pytanie.

–Chciałbym, żebyśmy pojechali do mnie.– wydął wargę, zaglądając w moją stronę.

–Po co...?

–Po pierwsze, to oderwiesz się w końcu od tego mieszkania, a po drugie, to chciałbym, żebyś poznał moich rodziców i z nimi porozmawiał.

Set Me Free || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz