17.

113 7 6
                                    

(ok.3000 słów)

Zdziwiło mnie trochę, że Jungkook nie
wykorzystywał moich kluczy. Jak przychodził, to i tak pukał. To było miłe...

Ale coraz gorzej się czułem kiedy przychodził do mnie. No bo... Eunwoo coraz bardziej się do mnie kleił. A ja nie potrafiłem mu powiedzieć, że nie do końca mi się to podoba.

Bo kiedy czułem się gorzej, i to widział, i na przykład przytulał mnie na poprawę humoru, to naprawdę robiło mi się miło. Lubiłem to. Ale nie lubiłem, kiedy mnie całował.

Trochę się do tego przyzwyczaiłem i czasem nawet zdarzyło się, że oddam jego pocałunek. Ale później czułem się z tym fatalnie.

Może i nie powinienem... No bo nie byłem z Jungkookiem. Przyjaźnimy się i to mi naprawdę odpowiada. Ale... Nie potrafiłem go całować po tym, jak całował mnie Eunwoo.

Bardzo chciałem, ale czułbym się z tym jeszcze gorzej, niż już się czuję.

I Jungkook zaczął zauważać, że niezbyt chętnie go całuję. Dlatego też sam inicjował to coraz rzadziej. To mnie trochę smuciło...
Naprawdę to lubię.

Ale sam to zjebałem, to teraz mam. Nie mogę mieć do nikogo pretensji. Tylko do siebie.

Mogłem powiedzieć Eunwoo, że już kogoś mam... Przecież Jungkook nie miałby z tym problemu... A teraz boję się, że go zranię i uzna mnie za totalnego chuja.

Jestem kurwa okropny.

Szczególnie, że znów przez cały weekend byłem u Jungkooka i jak mnie odwoził, to sam go pocałowałem... Czułem się z tym okropnie. Na tyle okropnie, że w poniedziałek rano nawet nie potrafiłem wyjść z łóżka.

Nie poszedłem na uczelnię. Nie mogłem.

Przespałem praktycznie cały dzień. A kiedy się obudziłem aż głowa mnie rozbolała od ilości nieodebranych połączeń od Jungkooka.

W chuj i jeszcze trochę.

A od Eunwoo tylko dwa...

Wiem, że się martwi... Ale nie widzi powagi sytuacji. I naprawdę spodziewałem się, że po wyjściu z pokoju zastanę Jungkooka w salonie.

Po tylu nieodebranych naprawdę prędzej bym się zdziwił, gdyby go nie było.

-Nareszcie.- odezwał się od razu, kiedy tylko mnie zobaczył.

-Przepraszam...- mruknąłem.

-Nie było cię na uczelni dzisiaj?

-Nie... Znowu źle się czuję... Nie miałem na to siły...

-Chodź tu.- rozłożył ręce. Uśmiechnąłem się lekko i po prostu usiadłem na jego udach, wtulając się w niego.- Odpocząłeś sobie trochę?

-Mhm...

-Mogłeś mi powiedzieć, że chcesz jeden dzień spokoju. Przecież nie trzymam cię u siebie siłą, Maluchu.

-Ale ja chciałem być z tobą...- mruknąłem.

-Dobrze.- zaśmiał się.- Wystraszyłeś mnie. Chciałem po ciebie podjechać, bo padało, ale nie odbierałeś...

-Spałem...

-Wiem. Nie chciałem cię budzić. A wyspałeś się chociaż?

-Powiedzmy...

-Dobrze. Maluchu, posiedzę u ciebie do dziewiętnastej. Okej?

-Czemu tak krótko...?

-Obiecałem Jungmin, że wezmę ją do kina.

-Aa, okej...

Set Me Free || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz