(1000 słów)
Ktoś może myślał, że Eunwoo po moich wyznaniach da sobie spokój?
Jeśli tak, to gratuluję wyobraźni, bo mam wrażenie, że jest całkiem na odwrót. Klei się do mnie jeszcze bardziej.
Mało tego, zaprosił mnie na swoją imprezę urodzinową. Genialnie...
Zapytałem czy Jungkook może przyjść ze mną, ale stwierdził, że nie potrzebuję Jungkooka, skoro on tam będzie.
Także... Boję się. Oczywiście, powiedziałem o tym Jungkookowi.
Nie licząc całowania się z Eunwoo... Mówię mu wszystko. Nie wyobrażam sobie pójść na imprezę i nic mu nie powiedzieć.
-Jungkookah, ja się boję sam tam iść...
-Nie będziesz tam sam. Będzie Eunwoo.
-Przecież mu nie ufasz...
-Owszem, jemu nie. Ale ufam tobie. Co mam ci dać pisemne pozwolenie na wyżalenie się Eunwoo?- prychnął.- Przecież normalnie z nim gadasz. Zamiast do mnie możesz podejść do niego.
-Tylko że przy Eunwoo nie czuję się tak bezpiecznie, jak przy tobie...
-No to zawsze możesz do mnie zadzwonić. Nie będziecie przecież w jakimś bunkrze. Jeśli będziesz czuł niepokój albo będziesz potrzebował się uspokoić, to przecież masz telefon.
-A-ale odbierzesz...?
-Maluchu, ja zawsze odbieram.
-A jak tym razem nie odbierzesz...?
-Jiminie, panikujesz. Trzy razy odebrałem w środku nocy, więc teraz tym bardziej odbiorę. Poza tym, przyżywasz to tak, jakbyś szedł na skazanie. Spokojnie, Maluchu, przecież to tylko urodziny.
-A-ale ja się boję...
-Czego się boisz?
-Nie wiem... Boję się bez ciebie...
-To będziesz mi pasał co piętnaście minut czy wszystko w porządku. Możemy się umówić, że na przykład czerwone serduszko znaczy, że jest dobrze, niebieskie że gorzej, a powiedzmy żółte, to że mam przyjechać. Żebyś nie musiał się rozpisywać. A jak nie napiszesz, to ja napiszę.
-Dobrze, zróbmy tak.
-Czy teraz czujesz się bezpieczniej?
-Troszkę tak... Ale wciąż wolałbym, żebyś ty poszedł ze mną.
-Misiu, Eunwoo rozmawiał ze mną raz w życiu. Nie dziwię mu się, że nie chce mnie na swojej imprezie urodzinowej. Nie możesz mnie tam wcisnąć na siłę.
-Ale... A gdyby to Eunwoo uratował mi życie...? A ty byś był tylko kolegą z uczelni? Pozwolił byś mu przyjść?
-Pozwolił bym, Maluchu.- westchnął.- Ale zwróć uwagę na to, że ja robię dużo rzeczy, o których on nawet nie pomyśli. Nie obwiniaj go za to. Nie ma prawa wiedzieć, jak się czujesz. Ale... Daj mu szansę. To, że mnie tam nie będzie w ogóle nie powinno cię ograniczać. Idziesz tam dla niego, nie dla mnie. Rozumiesz?
-Niby tak... Ale ja wolę ciebie od niego...- szepnąłem.
-Wiem, Maluchu.- zaśmiał się.- Ale Eunwoo nie chce źle. Po prostu nie wie jak ci to pokazać.
-A ty jak zwykle jesteś zbyt dobry.
-Bo każdy zasługuje na to, żeby dać mu szansę, Maluchu.
-Mówisz to osobie, którą trzymasz przy życiu. Jungkook, ty chyba zapomniałeś, że ja dosłownie waham się między dwoma światami.
-O niczym nie zapmniałem, Jiminah. Wiem, że trzymam cię przy życiu i dlatego codziennie upewniam się czy żyjesz. Ale nie mogę chodzić z tobą wszędzie.
-Czemu nie?- jęknąłem.
-A co, do toalety też mam za tobą łazić? Jak pójdziesz z kimś do łóżka, to ja też pójdę z tobą i będę się wam przyglądał.
-Bez przesady. Już i tak idziesz za mną do łóżka.
-No tak. Ale to tylko dwa razy. Poza tym, teraz poszedłem za tobą, żeby zaspokoić twoją pupę, a następnym razem będę patrzyć, jak ktoś inny to robi. Wyobrażasz to sobie? Wchodzę sobie za tobą do pokoju i jestem jak: no ogólnie, to ten mały Elfik chciał, żebym łaził za nim wszędzie, więc nie zwracajcie uwagi, ja tylko popatrzę. Przecież zesrałbym się chyba prędzej.
-Ale czemu następnym razem? Już ci się znudziłem?- wydąłem wargę, czego nie mógł zauważyć.
-Absolutnie, po prostu domniemam, że następnym razem może być ktoś inny...
-Ta. Niby kto?
-Eunwoo?
-No chyba nie...- mruknąłem zszokowany.- To chyba nie myślisz, że... Nie, Jungkook, błagam cię...
-No co?- parsknął.- Chłopak się stara. Już w tym klubie się do ciebie kleił. Jiminie, ja ci gwarantuję, że jeśli dasz mu szansę, to wyzna ci miłość.
-A-ale... Ty naprawdę chcesz, żebym ja... Z nim...?
-Maluchu, ja chcę, żebyś był szczęśliwy. Koło Eunwoo możesz to szczęście znaleźć. Myślę, że warto spróbować.
-Ale... Ale to ty jesteś najważniejszy...
-Dobrze, to wcale nie musi się zmieniać, Maluchu.
-Ale ja mu nie ufam...
-Wiesz, że jeśli nie spróbujesz, to i tak nic z tego nie wyjdzie.
-A-ale ja nie chcę... Nie chcę narazie nikogo... Przy tobie czuję się bezpiecznie i tylko przy tobie i chcę, żeby tak zostało. A jeśli czujesz, że ci się narzucam, to powiedz prosto z mostu...
-Nie narzucasz mi się, Misiu. Chcę tylko, żebyś znalazł kogoś, kto da ci szczęście.
-Ty mi je dajesz...
-Wiesz, że nie o takie szczęście mi chodzi. Nie będę cię namawiał na nic, skoro nie chcesz. Ale w razie czego ja przecież cały czas tutaj jestem. Nic się nie zmienia. Zawsze będę dla ciebie. Wystarczy, że mnie poprosisz, a zrobię dla ciebie wszystko.
-Więc po co jeszcze do tego ktoś trzeci...?
-Jiminie...- westchnął.- Bo nie możesz ograniczyć się do jednej osoby. Popadniesz w fobię społeczną. Martwię się o ciebie, chcę jak najlepej...
-Ale najlepiej jest, kiedy jesteś obok...
-Jesteś cholernie uparty.
-Mogę być tak samo uparty jeśli chodzi o robienie sobie krzywdy. Nie ma problemu. Tylko wtedy już więcej się nie zobaczymy, bo nie dam rady spojrzeć ci po tym w oczy.
-Powiesz jeszcze słowo na ten temat, a za pięć minut jestem pod twoimi drzwiami. Nawet nie licz na to, że pozwolę ci umrzeć. Nie ma w ogóle takiej opcji.
-Przepraszam, Jungkookssi...- westchnąłem.
-Przyjechać do ciebie?
-Jak chcesz... Obiecuję, że nic sobie nie zrobię. Ale jeśli chcesz i aż tak mi nie ufasz, to przyjedź.
-Maluchu, ufam ci. Ale martwię się o ciebie.- słyszałem, jak się zbiera.- Jadę do ciebie bo chcę cię przytulić i przypomnieć, jak ważny dla mnie jesteś. A nie dlatego, że ci nie ufam. Dobrze?
-Mhm... I tak wiem, że mi nie ufasz... Ja też bym sobie nie ufał na twoim miejscu... Czasem nie wiem, co robię...
-Skarbie, ufam ci. Naprawdę ci ufam. Ale bardzo chcę cię teraz przytulić.
-Dobrze.- uśmiechnąłem się.- Zostańmy przy tym.
![](https://img.wattpad.com/cover/355400136-288-k938188.jpg)
CZYTASZ
Set Me Free || Jikook
Fanfiction,,-To tylko jeden krok..." Do śmierci? Do życia? Do miłości? A może do odpowiedniej osoby, która akurat przypadkiem znalazła się w odpowiednim miejscu?