5. Ruda

557 40 2
                                    


– Jak się czujesz? – spytała łagodnie Stasia, jak odstawiałam czyste już wiadro od mopa na swoje miejsce

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Jak się czujesz? – spytała łagodnie Stasia, jak odstawiałam czyste już wiadro od mopa na swoje miejsce.

– Usiądź proszę... – wskazała na krzesła stojące na zapleczu Ela, po czym jak już usiadłam podała mi zimne piwo.

– Dobrze... Piwo? – ucieszyłam się bardzo. – Marzyłam o nim cały wieczór. Ale może nie powinnam... – spojrzałam w kamerę.

– Oj nie martw się! Halina na pewno teraz nie patrzy. A nawet jeśli, jest już dawno po zamknięciu i nie możemy przecież wyjść teraz bo pobrudzimy, świeżo dokładnie umytą, przez ciebie podłogę.

– Właśnie i jeszcze mokrą – dodała Stasia, siadając z Elą obok mnie. – Musimy poczekać aż wyschnie.

– Nie potrzebnie wdałam się z nim w dyskusję... przepraszam – naprawdę żałowałam.

– Nie ma co żałować. Sprowokował cię bo zachował się jak cham!

– I w sumie lepiej, że od razu się dowiedziałaś, że nie to, że pijus to jeszcze ten no... psychopata tak! – mówiła przekonana Elżunia.

– Dziękuję dziewczyny – odstawiłam na chwilę piwo na półkę tylko po to, żeby się do nich obu przytulić. – Co ja bym bez was wszystkich zrobiła?!

– Ale lepiej posłuchaj szefowej i tego buca przeproś... no bo po co później jakieś kolejne nieprzyjemności... – zaczęła mnie namawiać ale ja jej przerwałam mówiąc. – Ależ oczywiście, że go przeproszę. Przecież to człowiek, który wspiera naszą rodzimą gospodarkę!

||||||||||


– Dzień dobry szanowny kliencie! – krzyknęłam głośno i wyraźnie, zaraz po wejściu mojego już znienawidzonego klienta, dodatkowo dla większego efektu szeroko rozkładając, zapraszającym gestem ręce. – Witamy serdecznie w sklepie Pierożek i życzymy wspaniałych zakupów. – dalej krzyczałam, tworząc wśród innych klientów konsternację, którzy dołączyli do mnie i zaczęli za nim również wodzić wzrokiem, świadomie z pełną premedytacją go tym denerwując. – Po raz kolejny bardzo mocno pana przepraszam za swoje ostatnie jakże nietaktowne zachowanie! – odwalałam tę szopkę jakiś czwarty raz, tylko w tym tygodniu ale ten wyjątkowy raz, postanowił wściekły do mnie podejść.

– Wystarczy! Normalna jesteś? – nachylając się nade mną, zaczął mnie opieprzać szeptem, przysuwając się tak do mnie blisko, że gdyby nie dzieląca nas lada, dotknął by mojej twarzy czołem.

Ja odpowiedziałam od razu – Nie, nie jestem! – Po czym zrobiłam zeza i wsadziłam do nosa palec. Z trudem walcząc ze sobą, żeby zachować powagę dodałam – To pan nie wiedział, że znajduje się pan w sklepie, podlegającym pod prawo zakładu pracy chronionej?

LOVE CODE 💘 [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz