25. Ruda

473 44 13
                                    

– Znaczy się odwieziesz mnie teraz taksówką do domu? – powiedziałam ciągnięta przez niego za rękę w stronę schodów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Znaczy się odwieziesz mnie teraz taksówką do domu? – powiedziałam ciągnięta przez niego za rękę w stronę schodów.

– Nie. Pojedziemy teraz do moich rodziców – tak po prostu powiedział do mnie Olgierd i zanim zdążyłam zaprzeczyć, dodał – A właśnie klucze. Poczekaj tu na mnie. I ubierz się, zaraz wrócę. Po czym pobiegł w stronę sypialni a ja ubierając się, zeszłam po schodach na dół.

Chwilę później zbiegł po nich nakładając w locie swoją zimową kurtkę.

– Olgierd, nie pojadę z tobą... – mówiłam wychodząc przed nim na zewnątrz, ale on mi przerwał.

– Taksówka! – Po czym podbiegł do wysiadających z niej, obok nas ludzi. – Dobry wieczór – zajrzał przez drzwi do kierowcy – Można?

– Tak. Zapraszam – odpowiedział kierowca a Olgierd otworzył przede mną tylne drzwi.

– Wsiadaj proszę. – A gdy już rozsiedliśmy się na tylnym siedzeniu, podał kierowcy docelowy adres.

– Ty naprawdę oszalałeś. Nie możemy przecież jechać do twoich rodziców w środku nocy?

– Spokojnie – uśmiechnął się i ścisnął mnie za kolano. – Nie ma ich teraz w domu. Pojechali na Sylwestra za granicę. Wrócą za dwa dni, dokładnie w czwartek wieczorem. Czyli mamy wolną chatę – dodał z błyskiem w oku jak jakiś rozwydrzony nastolatek.

||||||||||


– Jesteśmy na miejscu – powiedział po czym pomógł mi wysiąść z taksówki. – Chodźmy szybko do środka bo zmarzniesz – dodał ciągnąc mnie za dłoń w stronę furtki. Ja milcząc, całkowicie onieśmielona otoczeniem, szłam posłusznie za nim. – Jeszcze tylko rozbroję alarm... – mówił pod nosem, po otwarciu i przekroczeniu okazałych drzwi wejściowych – Witaj w skromnych progach moich wapniaków – dodał zapalając światło.

– Skromnych? – wydusiłam rozglądając się po tym ogromnym, nowoczesnym lobby, z na wprost nas, szerokimi podświetlanymi schodami. – Twoi rodzice mieszkają w willi?

– Nie wygłupiaj się. Chata jak wszystkie na tej ulicy. Chcesz coś do picia, jedzenia czy od razu kierujemy się do sypialni – mówił pomagając mi zdjąć kurtkę, czapkę i szalik.

– Piwo poproszę i czuję się niegodna, nawet stać w tym domu.

– Krystyno – zaczął się ze mnie śmiać, jak odwieszał też swoją kurtkę do ukrytej w ścianie szafy, by po chwili dodać – Czyli mówisz, że wystarczy ci już na dzisiaj alkoholu. Masz rację chodźmy już do mojej sypialni.

– Ale...

– Żadne ale! – wiadomo, że chwytając za rękę zaciągnął mnie tam siłą, po schodach na górę do pokoju z wielkim łóżkiem. – Bardzo cię dziękuję za prezent, przepraszam, że dopiero teraz to robię – mówił zdejmując mi bluzę, delikatnie popychając mnie w stronę łóżka.

LOVE CODE 💘 [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz