27. Ruda

281 28 2
                                    

               Nigdy nie sądziłam, że moim jedynym, całkowicie mnie absorbującym życiowym celem, stanie się permanentne unikanie konfrontacji z moim byłym, seksownym budowlańcem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

               Nigdy nie sądziłam, że moim jedynym, całkowicie mnie absorbującym życiowym celem, stanie się permanentne unikanie konfrontacji z moim byłym, seksownym budowlańcem. Co nie było też łatwym zadaniem, z uwagi na to jak blisko mnie mieszkał i ewidentnie był uzależniony od pierogów dostępnych tylko w moim sklepie. Ale tak właśnie wyglądało moje życie, odkąd wyszłam z urodzin jego matki. Każdego dnia szłam do pracy pod strachem, że go w niej zobaczę i wychodziłam z niej w poczuciu małego zwycięstwa, kiedy go w niej nie spotkałam. Żadne logiczne i słuszne argumenty powtarzane jak mantra przez moje dziewczyny, nie były w stanie mnie przekonać do tego, żebym z nim w końcu porozmawiała. Minęło już pięć długich dni z rzędu a ja wcale też nie miałam dosyć. Byłam wręcz przekonana, że spokojnie pociągnę ten stan do swojej emerytury.

– Nie. Proszę. Nie zaczynajcie znowu – powiedziałam stojąc na zapleczu do Kasi, Jadzi i Elżbiety, obserwujące mnie jak właśnie szykuję się do wyjścia.

– Ruda! Rozmawiałam z Adrianną. Może powinnaś z nim... – mówiła coraz bardziej mnie tym denerwując Kasia. – Nie możesz go tak po prostu ciągle unikać. To bez sensu.

– Kaśka. Proszę cię. Zapomnijmy o sprawie. Już prawie siedemnasta, jestem zmęczona i chcę wracać do domu.

– Ruda ktoś do ciebie – weszła nagle Edyta na zaplecze i nie dając mi szansy na jakiekolwiek pytanie wyjaśniające, wróciła na kasę.

Wyszłam na sklep wiedząc doskonale, kto w nim może na mnie czekać. A te małpy ruszyły w krok za mną. Nie był to Olgierd ale wcale to mnie ani w małym stopniu nie uspokoiło a wręcz przeciwnie, wolałabym, żeby był to jednak on.

– Dzień dobry, Krystyno – przywitała się ze mną jego mama – wybacz, że tak cię na chodzę ale bardzo bym chciała z tobą porozmawiać i wiem, że skończyłaś już pracę.

– Dzień dobry – odpowiedziałam po czym odruchowo zerknęłam w oczy wszystkim moim już BYLYM przyjaciółkom stojącym z nami w sklepie.

Winę, dosłownie wypisaną na twarzy, miały wszystkie!

– Może pójdziemy chociaż na kawę? Proszę – uśmiechnęła się niepewnie.

– Dobrze – zgodziłam się od razu, pomimo tego, że doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, że to nie będzie przyjemna rozmowa i to dla żadnej z nas. Co by jednak się nie działo, uważałam też, że z szacunku do niej, powinnam chociaż wysłuchać jej słów, zgadzać się z nią przecież nie musiałam.

Parę minut później po niezręcznym spacerze dotarłyśmy do Starej Restauracji gdzie czekał na nas zarezerwowany przez nią stolik.

– Może jednak masz ochotę coś zjeść? – spytała mnie, widząc idącego w naszą stronę kelnera.

– Wystarczy mi kawa. Dziękuję.

– W takim razie prosimy tylko o dwie kawy – zwróciła się do mojego kolegi kelnera, z którym raz miałam przyjemność pracować w zastępstwie za Kasie – Dla Krystyny poproszę rozpuszczalną z mlekiem i cukrem.

LOVE CODE 💘 [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz