💘 Bardzo niezwykły romans, bardzo zwykłych ludzi 💘 z motywem hate - love/enemies to lovers [PL]
💘LOVE CODE - To pikantna komedia romantyczna, między dojrzałym mężczyzną a tylko pozornie dojrzałą, młodą kobietą. Ta niezwykle zabawna historia jest...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
– Nie kurwa! – wrzasnąłem do wszystkich zebranych, w pokoju lekarskim.
– Uspokój się do cholery! Idź w końcu do domu i odpocznij, bo nie da się z tobą już wytrzymać. – odpowiedziała równie gwałtownie Agata.
– Nie mam zamiaru jeszcze stąd wychodzić.
– W takim razie zdradź nam kim jest dla ciebie ta dziewczyna? Ewidentnie przy niej zgubiłeś gdzieś zimną krew a już na pewno swój trzeźwy osąd.
– Przyznaję, że znam ją prywatnie. Więcej nic nie musicie wiedzieć.
– W takim razie nie masz prawa decydować o przebiegu jej leczenia. Co najwyżej możesz udzielać wskazówek innym lekarzom i to tylko jeśli zechcą ich słuchać. Poza tym nie jest też pacjentem onkologicznym. I to jest polecenie służbowe – powiedziała stanowczo a ja postanowiłem się zamknąć, wbrew wszystkiemu nie chciałem podkopywać jej autorytetu.
||||||||||
– Idź stąd... – wyszeptało do mnie biedne czupiradło, po czym po raz kolejny zamknęło oczy i zasnęło.
– Chyba pana doktora jednak nie lubi... – powiedziała niby czytająca książkę przy lampce, leżąca na łóżku obok, starsza pani w okularach.
– A to nie dobrze... bo ja ją lubię i to bardzo – odpowiedziałem jej obojętnie po czym wyszedłem z ich sali i ruszyłem w stronę biura szanownej pani dyrektor.
– Jest jeszcze u siebie? – spytałem jej sekretarkę.
– Tak panie doktorze – odpowiedziała i energicznie ją poinformowała, że właśnie czekam.
– Każ ją przenieść do pojedynczej sali – powiedziałem od progu, wchodząc z impetem, dając jej jasno do zrozumienia, że w tej kwestii nie odpuszczę.
– O przepraszam czy ty właśnie wydałeś mi polecenie czy rozkaz? – powiedziała Agata siedząc za swoim biurkiem i ciągle trzymając telefon przy uchu.
– Przepraszam. Czy mogłabyś moją... nie twoja sprawa kim dla mnie jest – właściwie sam tego nie wiedziałem – ...umieścić w sali jednoosobowej?
– Nie – odpowiedziała obojętnie i zwróciła się do osoby, z którą rozmawiała przez telefon. – Słyszał pan? Dobrze. Powiem. Do widzenia.
– Agata zaczynam tracić cierpliwość.
– Ja też.
– Przestań być zazdrosna i robić mi na złość!
– Myślisz, że o to tu chodzi? – prychnęła. – O zazdrość?! To nie jest do cholery placówka charytatywna! A ja właśnie wykonuję rzetelnie swoje obowiązki.
– A tak się składa, że co prawda w niewielkiej części ale jednak, ta placówka należy do mnie.
– Natomiast człowiek, który ma zdecydowanie największą część udziałów w tej firmie, i jest faktycznym właścicielem i moim bezpośrednim przełożonym, przed chwilą odrzucił twoją prośbę. Twój ojciec kazał na koniec wystawić jej rachunek.