💘 Bardzo niezwykły romans, bardzo zwykłych ludzi 💘 z motywem hate - love/enemies to lovers [PL]
💘LOVE CODE - To pikantna komedia romantyczna, między dojrzałym mężczyzną a tylko pozornie dojrzałą, młodą kobietą. Ta niezwykle zabawna historia jest...
Zanim podejmiesz się czytania, chciałabym Cię uprzedzić Moja Droga Najwspanialsza Czytelniczko tudzież Czytelniku, że poniżej znajduje się kolejny twór mojego autorstwa, który: BAWI, UCZY i WYCHOWUJE ! ;)
A poważnie jest to również prosty, pikantny romans na wieczór (niestety/stety ambitnie nie potrafię🙃), czyli nie spodziewaj się zawiłej fabuły z morderstwem w tle, ale na pewno też z ciekawie wykreowanymi i charakternymi postaciami, wartką akcją, świadomie napisany przystępnym językiem i dziwacznym stylem językowym, który także ma zapewnić Ci przede wszystkim niczym niezmąconą, przyjemną rozrywkę i tego proszę się po nim spodziewać. ;)
[ PRZED KOREKTĄ !]
Pozdrawiam Joann G.B. 😘
1. Ruda
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
– Dobrze. I ostatnia rzecz... wczoraj wieczorem dzwoniła Edyta, że jest chora i nie będzie jej do końca przyszłego tygodnia w pracy, dlatego przez najbliższe dni na dziale mięsnym zastąpi ją Ruda – powiedziała obojętnie moja szefowa, nawet na mnie nie patrząc.
– A dlaczego ja?! – powiedziałam ewidentnie lekko już panikując.
– Dlatego, że ja tak postanowiłam – powiedziała stanowczo, próbując zakończyć ten temat.
– Ale czy... ten wyjątkowy raz Ela może iść na dział mięsny? Na pewno zgodzi się ze mną zamienić... prawda Ela?! – spojrzałam wymownie Eli w oczy a ona tylko uśmiechnęła się porozumiewawczo.
– Mogę stanąć na mięsnym. Naprawdę nie jest to dla mnie żaden problem – powiedziała Ela ku mej wewnętrznej szczęśliwości. Wyściskam tę kobietę dzisiaj, na pewno.
– Nie, nie możesz. – Po czym zwróciła się już bezpośrednio do mnie – Wyznaczyłam do tego zadania CIEBIE i ty będziesz tam pracować do powrotu Edyty.
– Ale szefowo... proszę... to może chociaż tylko dzisiaj... i to między godziną 17.00 a 20.00? – zaczęłam skomleć i sądząc po jej minie, coraz bardziej ją tym denerwując.
– Czego ty jęczysz dziewczyno? Nie pierwszy raz będziesz stała na dziale mięsnym! Z czym ty do cholery nagle masz problem?!
– Chodzi o to, że dziś jest sobota... a w tych godzinach przychodzi no ten... – zaczęłam mówić powoli, czując jak zalewa mnie od środka gorycz żenady, którą ciężko mi było właśnie przełknąć, zwłaszcza widząc miny, moich leciwych koleżanek z pracy, które właśnie walczyły z sobą, żeby nie wybuchnąć ze śmiechu – ...ten klient... przystojny ten... – mówiłam nie patrząc już jej w oczy. Nie wierzę, że właśnie powiedziałam to na głos.