rozdzial 34 (??) do anulacji

178 17 2
                                    

Zgodziłam się na spotkanie z Mitchellem. Parę dni później napisałam mu, że możemy spotkać się, a on zaproponował sobotę popołudnie. Nie chciał zdradzić, gdzie chce mnie zabrać.

Gadałam z ojcem, pomimo lekkich oporów zgodził się, ale zastrzegł, że przed ósmą mam być w domu.

Maluje właśnie rzęsy, gdy nagle słyszę dzwonek do drzwi. Zerkam na zegarek. Mitchell powinien być dopiero za trzydzieści minut. Nie mówcie, że to już on. Przegladam się w lustrze, wzdycham i szybko schodzę na dół. Gdy w wizjerze zauważam jednak Jake'a, odchylam się do tylu, nie dowierzając. Otwieram drzwi ze zmarszczką na czole.

- Co ty tu robisz? – pytam, a Jake tylko przepycha się i wchodzi do środka.

- Ojciec zgodził się na twoje wyjście tylko pod pewnymi warunkami.

- Jakimi? – pytam niepewnie, widząc, jak Jake zdejmuje kurtkę.

- Mam przypilnować, że wrócisz o rozsądej godzinie, więc zaproponował, żebym tutaj na ciebie poczekał.

Wybucham śmiechem. Chwilę trwa, aż otrę łzy, a gdy przypominam sobie jego słowa, znów parskam miechem.

- Ty tak na serio?

Gdy Jake zdejmuje buty i wchodzi do salonu, rozsiadając się na kanapie, staję jak wryta.

- A nie widać? - pyta nonszalancko, jakby był u siebie w domu.

- Ja pierdole. – przeklinam, idąc do góry.

Ojciec w ogóle mi nie ufa. Załatwił sobie jebanego ochroniarza dla mnie. Gdy siadam przy biurku i zabieram się za dalszy makijaż, po paru minutach widzę kątem oka, jak do pokoju wchodzi Griffin.

- Może tak naprawdę będziesz nam towarzyszyć przez całe spotkanie, co? Żeby wiesz, mieć mnie na oku dla mojego ojca? - pytam oschle, ale Jake nie odpowiada, tylko staje przed moją otwartą szafą. Przyglada się ubraniom wewnątrz.

- Co planujesz ubrać? – pyta, a ja w tym czasie zjeżdżam wzrokiem w dół na swoje luźne dżinsy i czarny, krótki sweterek.

- To, co mam na sobie.

Spogląda na mnie i mruży oczy.

- Tak zwyczajnie?

Prycham i wracam do malowania rzęs. Niech da mi świety spokój. Po chwili widzę w lusterku za sobą Griffina z sukienką w dłoni.

- Przymierz to.

Odwracam się na krześle w stronę Jake'a i wpatruję się w długą, prążkowaną i przylegającą do ciała, beżowa sukienkę. Unoszę do góry brwi.

- Od kiedy bawisz się w stylistę?

- Zaufaj mi, faceci lubią, jak dziewczyna się dla nich wystroi.

Mrużę oczy. Od ostatniej podwózki, gdy sam zaproponował mi, bym wyszła z Mitchellem stałam się małomówna i w stracie podwózek głownie Jake o czymś opowiadał, a ja tylko potakiwałam. Ogólnie jestem od tamtego czasu nieco nieobecna. Gdy przyglądam się blondynowi i zauważam lekki uśmiech na jego twarzy z ukrytą nadzieją w oczach, wzdycham, wstaje i biorę od niego sukienkę.

Gdy już mam ją na sobie, wychodzę z łazienki i wracam zrezygnowana do pokoju. Faktycznie, sukienka jest bardziej elegenacka i może odpowiada dzisiejszemu spotkaniu. Biorę małą torebkę z wieszaka i zaczynam do niej pakować podręczne rzeczy, gdy nagle wyczuwam, że Jake mi się przygląda. Unoszę wzrok i gdy na niego patrzę, widzę, jak chłopak mierzy mnie swoim spojrzeniem, siedząc na moim łóżku. Skupia wzrok na moim ciele. W tym samym momencie zamieram i nagle odczuwam potrzebe wciagnięcia brzucha. Kurwa.

ChitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz