Rozdzial 33

183 17 2
                                    

Jake nadal śpi. Minęły trzy godziny. Siedzę właśnie na kanapie przed telewizorem, oglądając kolejny odcinek Gry o tron, jedząc kanapki z szynką i pomidorem, gdy za sobą słyszę nagle jakiś dźwięk. Na ekranie pojawia się właśnie scena bitwy i gdy ktoś wydaje odgłos podskakuję i zrzucam z siebie koc, piszcząc. Odwracam się zamaszyście, a widząc na schodach zaspanego Jake'a łapie się za pierś i oddycham bez tchu, jakbym przebiegła maraton.

- Boże święty, ale mnie wystraszyłeś.

Siadam ponownie na kanapie, dostrzegając kanapkę na dywanie odwrócona oczywiście spodem do tyłu. Wzdycham i kładę pozostałości na talerzu i odkładam go na stolik kawowy.

- Przez ciebie straciłam pyszną kanapkę. - oskarżam Griffina, który właśnie podchodzi do kanapy, siadając na oparciu kanapy. Przeciera swoje oczy i głośno wzdycha.

- Nie planowałem zasnąć.

Biorę garść żelek, które leżą na stole i mówię z pełną buzią. Przy okazji zastopowuję odcinek.

- Co Ty nie powiesz?

Jake zmienia nieco pozycje i wygląda mi na mocno zdezorientowanego. Patrzy na mnie i zerka na ścianę, pewnie na zegarek.

- Muszę spadać.

- Nie miałeś dziś pracy ani nic takiego, prawda? Bo nie wiedziałam, czy cię budzić, ale tak słodko się śliniłeś, że uznałam, że zrobię ci zdjęcie i zostawię cię w spokoju.

Parskam śmiechem na własny żart, ale widząc powagę wypisaną na twarzy Jake'a poważnieję.

- Powinnam była cię obudzić? - dopytuję, nie mogąc odczytać wyrazu jego twarzy. Jake kręci głową, wstając.

- Miałem dziś wolny wieczór, ale...

- Ale nie chciałeś zasypiać w pokoju czternastolatki?

Uśmiecham się, chcąc przełamać niezręczność. Jake zerka na mnie i przygląda mi się przez chwilę. W końcu kiwa głową.

- Taaa, właśnie tego chciałem uniknąć.

Czegoś mi nie mówi. Kurde, to zwykłe zaśnięcie, ja też zasnęłam u niego w pokoju dawno temu, a wtedy jeszcze tak dobrze się nie znaliśmy, więc komu powinno być bardziej głupio? Zaczynam sama czuć się niezręcznie, ale Jake mnie wyręcza podchodząc do drzwi wyjściowych i szukając swoich butów. Zakłada je i zdejmuje kurtkę z wieszaka. Wstaję, podchodzę do blatu w kuchni i opierając się o niego przyglądam się jego czynnościom.

- To do następnego? - pytam nieśmiało, chcąc wrócić do większej swobody. Chociaż kogo ja oszukuję? Między nami niemal ciągle jest niezręcznie. Jake przelatuje jeszcze wzrokiem po wnętrzu mojego domu i w zamyśleniu kiwa głową.

- Mam problemy ze snem. - jego głos wyrywa mnie z zamyślenia i przerywa grobową ciszę. Marszczę brwi, czekając na ciąg dalszy, chłopak wzdycha i przenosi na mnie swoje spojrzenie. - Dawno nie miałem tak długiej drzemki.

Jake zaczyna drapać się po głowie, co byłoby jakby oznaką zaklopotania, ale wygląda to tak uroczo, że nie mogę powstrzymać się przed uśmiechem.

- Czyli moje łóżko jest wygodne? - zdaję sobie sprawę, jak ważny problem poruszył, ale widząc jego zagubienie próbuję obrócić to w luźną pogawędkę. Blondyn uśmiecha się lekko.

- Mam wygodniejsze.

- Hmm, to może chodziło o koc? Taki milusi, ciepły?

- Niee, wole koce bez tych takich frędzli przyczepiających się do buzi.

ChitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz