rozdział 38

251 18 2
                                    

Czemu muszę być tak lekkomyślna? Stoję właśnie na zimnie przed budynkiem na ulicy Osworda, gdzie Jake uczy dzieciaki. Ojciec miał wrócić wczoraj, ale przekazał, że trochę mu się opóźni i będzie dziś wieczorem, a że skończyłam akurat dziś wcześniej zajęcia, bo Jenkins się rozchorował, to postanowiłam, że zrobię niespodziankę Jakowi i odwiedzę go w jego pracy przed tym, jak ma po mnie jechać. Aktualnie, gdy jestem już na miejscu i od tej decyzji dzieli mnie parę kroków, zaczynam panikować. Czy uzna to za spoko ruch? A może poczuje, że mu się narzucam? Co prawda od ostatniego spotkania i wspólnej nocy nie mieliśmy kontaktu, ale minęły dopiero dwa dni.

Nie mam pojęcia, jak zareaguje. Już jestem gotowa, żeby się odwrócić i uciec, kiedy w jednym z okien budynku zauważam jakieś dzieci, skaczące po sali. Marszcze brwi i rozczulając się na ten widok, niesiona odwaga, wspinam się po schodach do góry. Na recepcji mówię, że jestem znajomą nauczyciela i miła babeczka pozwala mi o dziwo wejść i wskazuje mi salę, w której aktualnie trwają jeszcze lekcje. Wchodzę na drugie piętro i rozglądam się po korytarzu, a gdy zauważam w oknie jednych drzwi znajome blond włosy, cofam się o krok i przystaję.

Mrużę oczy, dostrzegając Griffina z gitarą w dłoni, grającego właśnie jakąś melodię. Po chwili odkłada gitarę i wskazuje dłonią przed siebie. Robię krok w bok, a w ten sposób dostrzegam dzieci z gitarami w rękach, zaczynające coś grać. Jake podchodzi właśnie do jednej dziewczynki i łapie za jej rączkę, zjeżdżając nią w dół gitary, a następnie do góry. Dziewczynka uśmiecha się szeroko i zerka na Jake'a przez ramię. Jake kiwa głową i podchodzi do chłopca i coś mu zaczyna tłumaczyć, klękając przed nim.

Wstrzymuję oddech i czuję, jak przebiegają moje ramię ciarki, gdy Jake podchodzi znów do swojej gitary i zaczyna coś na niej grać. Pokój jest jednak dobrze wygłuszony, bo nie docierają do mnie żadne dźwięki. W tym samym momencie, jak gapię się na Griffina, jakieś dziecko do niego podchodzi i o coś pyta, na co on kiwa głową. Chłopczyk podchodzi do drzwi i zanim zdążę się zorientować, co robi, ten otwiera drzwi. Nagle do moich uszu dochodzi melodia wygrywana na gitarze przez Jake'a. Zerkam na chłopczyka, który widząc mnie, zatrzymuje się. Proszę w duchu, by nic nie powiedział, a po prostu przeszedł obok mnie,  jednak chłopiec wskazuje na mnie palcem i zaczyna krzyczeć:

- Podglądaczka! Podglądaczka!

Otwieram szeroko oczy i szybko do niego doskakuję, by zamknąć mu te słodką jadaczkę, jednak za późno, bo w momencie, gdy schylam się do niego i zatykam mu buzie swoją dłonią, czuję na sobie czyjeś spojrzenie. Powoli podnoszę spojrzenie i tym samym stykam się ze zdezorientowanym wzrokiem Jake'a. Kurwa. Niespodzianka! Nie tak miał mnie zobaczyć. Uśmiecham się krzywo, a gdy czuję, że coś mnie gryzie w dłoń, szybko ją odtrącam, wracając spojrzeniem do małego winowajcy. Otwieram szeroko usta, patrząc na wewnętrzną stronę swojej dłoni.

- Ugryzłeś mnie. - mówię, na co chłopiec wzrusza ramionami i obchodzi mnie, akurat teraz już się nie odzywając. Przewracam oczami, gdy nagle przed oczami staje mi Griffin. Prostuję się i udaję, że ta sytuacja nie miała miejsca. Jake unosi jedną brew, mierząc mnie spojrzeniem. Przełykam ślinę, na chwilę nieruchomiejąc.

- Co tu robisz? - pyta, opierając się o framugę drzwi.

- Yyy...- zaczynam się jąkać, niepewna, co odpowiedzieć, tykko wzruszam ramionami. - Odwołali mi ostatnią lekcję, więc pomyślałam, że zorbie ci niespodziankę. - mówię w końcu. Jake mruży oczy, przyglądając mi się jeszcze przez chwilę, po czym mówi:

- Końce za piętnaście minut. Poczekasz?

Kiwam pospiesznie głową, ciesząc się w duchu, że nie jest zły, a jedynie zdziwiony. Odwraca się, by wejść do klasy i zamknąć drzwi, ale w tym samym momencie nagle zgraja dzieciaków się spotyka z nim przy drzwiach i zaczyna go obłapiać.

ChitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz