1. evening

970 46 87
                                    

HYUNJIN POV

Leżałem na kanapie patrząc na telewizję wiedząc, że za kilka minut zaczynał mi sie wieczorny trening. Nasza drużyna przygotowywała się do zwykłych zawodów powiatowych. Byliśmy na prawdę dobrzy, jednak nie na tyle by pokonać szkołę nr 6. Gracze tam nie byli wyżsi od nas, ale mieli o wiele lepszy układ. Ich kontrola nad piłką była niesamowita, dlatego ich nienawidziłem.

Gdy na zegarze wybiła godzina 18, wyłączyłem telewizję, wziąłem torbę i ruszyłem w stronę naszej hali sportowej.

Szedłem wolno, byle żeby się spóźnić. Nuciłem cicho piosenkę, która grała mi na słuchawkach. Poczułem czyjąś dłoń na moim ramieniu.

Szybko się odwróciłem i okazał się to być mój przyjaciel, Minho.

-Co tak wolno idziesz, co?- zaśmiał się ściągając mi słuchawki- nie chce ci się trenować?

-Że mi? Przecież jestem waszym kapitanem...- odpowiedziałem spuszczając brodę w dół. Tego dnia nie miałem humoru na żarty.

-Rozwesel się lepiej, zawody już za tydzień- poklepał mnie po plecach i pobiegł w stronę metalowych drzwi wejściowych.

Włożyłem swoje czarne słuchawki do torby i wszedłem do budynku. -Uwaga! Kapitan nie ma humoru!- wykrzyczał Minho. Wydrapał bym mu oczy.

-Oho, stary ogarnij się będzie dobrze!- krzyczał Seungmin rzucając piłkę prosto do kosza. Nawet nie wiedział co mi jest.

Po wejściu do szatni zauważyłem coś podejrzanego. Na szafce, która od zawsze należała do Chana nie było już plakietki z jego imieniem. Postanowiłem zawołać kogoś i spytać się o co chodzi.

-No, co jest?- wychylił się Jisung zza progu drzwi.

-Czemu nie ma już plakietki Chana?- wskazałem palcem na pustą szafkę.

-Nie wiem, może gdzieś spadła poszukaj- odpowiedział obojętnie i poszedł.

Westchnąłem nie mając zamiaru rozglądać się za małym papierkiem. Ściągnąłem z siebie swoją grubą bluzę, lekko poprawiłem włosy i wróciłem na halę.

Po chwili rozległ się głośny gwizdek naszego trenera Kanga. Wszyscy ustawiliśmy się w równym szeregu.

-Zaraz zaczniemy, ale Chan chce wam powiedzieć coś ważnego- przekazał, a Bang stanął obok niego wpatrując się w podłogę.

-No, bo...- zaczął nie pewnie- wyprowadzam się z Korei za dwa dni i raczej już nigdy nie wrócę...

Zszokowany spojrzałem w oczy starszego słysząc jak Han przy moim lewym ramieniu zaczyna płakać. Zrobił dwa kroki do przodu by go przytulić.

-Ale jak to się wyprowadzasz?- pytał Minho z zaszklonymi oczami. Nadal patrzyłem na twarz starszego. Rzuciłem się na niego z ramionami. Chan był już oblepiony trzema osobami.

-Teraz nie mamy PF, co chcecie z tym zrobić?- zapytał samolubnie stojący na środku Seungmin.

-Serio? To jest teraz dla ciebie najważniejsze?- odpowiedział Han wycierając swoje zapłakane oczy.

***
Po jakiejś godzinie przykrych rozmów trener był zmuszony nagonić nas do treningu. Chan wstał z ławki mówiąc- No chodźcie, zagrajmy ten jeden ostatni mecz raz, a dobrze.

To zdanie zabrzmiało niczym w jakimś smutnym filmie. Uśmiechnąłem się w jego stronę przy czym polała mi się łza.

Rozdzieliliśmy się na lepszych i gorszych z racji, że było nas nie równo. Byłem w drużynie z Chanem, a Han, Minho i Min grali przeciwko nam.

Nasze treningi polegały na częstym ćwiczeniu rzutów, które nam źle szły. W moim przypadku był to hak. Zazwyczaj plątały mi się nogi, które sobie też myliłem. Każdy najczęściej ćwiczył dobitkę, która przydawała się najczęściej w grze.

***
Krzyczałem do Chana by mi podał, jednak ten nie odpuszczał. Było widać, że grał ostatni raz.
Nie zauważyłem gdy szybki Minho przechwycił piłkę, a my zrobiliśmy odwrót.

-Nie trafi- powiedziałem pewnie zatrzumując się za rzucającym Lee.

Okazało się, że trafił za 3 punkty.

Zacząłem mu bić brawa gdy Chan śmiejąc się mówił- Ej ej ej przecież stoisz na 5 metrze, nie na 7.

***

Po tym zabawnym i przykrym treningu, trener przyszedł do nas z wiadomością.

-Za Chana do naszej drużyny dołącza ktoś z innej szkoły. Nadaje się bardzo dobrze na PF, więc się szykujcie.

Kto to mógł być?

WINNER || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz