21. night

479 27 37
                                    

HYUNJIN POV

— Uno! — wykrzyczał Han, energicznie rzucając kartę na środek.

— Oj kochany, ze mną nie ma tak łatwo, uno! — odparł zadziornym tonem Seungmin.

Gra ciągnęła się w nieskończone, a ja nie byłem zachwycony moim udziałem. Byłem wręcz beznadziejny w karty lub planszówki, jednak z grami video miałem kompletnie inną historię.
Siedzieliśmy całą ekipą w moim pokoju. Końcowo wygranym okazał się Jisung. Zawsze wygrywał, już nawet nie miałem nadziei na podium.

***

Gdy wszyscy zmęczeni opuszczali pomieszczenie, ja zatrzymałem Felixa chcąc zadać ważne dla mnie pytanie.

— Lix, chciałbyś może dzielić ze mną pokój? Obserwowałem trochę ciebie i twoje umiejętności i stwierdzam, że tak będzie lepiej. Pomagał byś mi w paru sprawach... — powiedziałem pewny siebie z lekkim załamaniem w głosie.

— Hmm? Że ja pomagał bym w sprawach kapitana? No wiesz, jak chcesz to jasne, ale, że ja..?

— Tak ty. Świetnie się do tego nadajesz. Ugh, po prostu mnie posłuchaj — uśmiechnąłem się w jego stronę.

***

Minęło kilka godzin od wspólnej gry w uno, a Yongbok był już praktycznie w pełni przeniesiony do mojego pokoju. Zatem Minho dzielił mieszkanie z Kim Seungminem.

Gdy byliśmy już w piżamach, a reszta spała, blondyn wypalił ze zdaniem, które mnie powaliło.

— Ej, bo tak jakby to trener kazał do dzisiaj przenieść wyposażenie do naszej szatni do dzisiaj...

— Jezu — zacząłem lekko walić w biurko z irytacji — przecież o tej porze wszyscy śpią...

— Nie mamy wyboru, sami pójdziemy...

No cóż, bez zastanowienia, cichym krokiem wybiegliśmy z pokoju. Skąd pewność, że hala koszykowa była o tamtej porze otwarta?

Ostrożnie wyjęliśmy z szaf chłopaków potrzebne rzeczy, i w tle chrapiących przyjaciół, pakowaliśmy je do torby.

Po ukończonym zadaniu zamknęliśmy drzwi do pokoju chłopaków i porozumiewając się szeptem, w skarpetkach biegliśmy korytarzem na naszą halę.

— Są tu kamery? Przecież jest 23... — szeptałem do blondyna.

— Ciii! Ja ledwo widzę gdzie biegnę, światło się świeci jedynie na ledach na schodach...

***

Na całe szczęście szklane drzwi do hali były otwarte więc bez problemu wbiegliśmy do szatni, zaświecając w niej światło.

Szybko, bez żadnego przeciągania podpisaliśmy szafki nazwiskami i powiesiliśmy w nich potrzebne rzeczy.

Szło nam szybko i sprawnie do pory gdy zdaliśmy sobie sprawę, że każdy musiał sobie sam założyć swoje własne hasło do swojej szafki.

— Trudno już, sami se przyjdą rano i zamkną — powiedział Felix po czym zbliżył się do drzwi.

— Chcesz tak po prostu zostawić tu nasze rzeczy?

— No, a jak? Przecież nikt nie korzysta z tej hali oprócz nas, jesteśmy tutaj jedynymi koszykarzami...

WINNER || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz