HYUNJIN POV
— Wstawać już! — krzyczał Felix po wejściu do naszego pokoju.
— Co ty robisz, daj spać... — odpowiedziałem pół głosem przewracając się na prawy bok. Po chwili usłyszałem cichy głos blondyna za uchem. — Dzisiaj jest pierwszy trening z tym trenerem.
Natychmiast otworzyłem oczy i postawiło mnie na obie nogi. Dołączyłem się do budzenia zawodników z chłopakiem.
Też powinienem postępować jak Yongbok? Zawsze o wszystkim myślał i dbał, lecz wydawało mi się, że to rola kapitana. Czasami nawet rozmyślałem, że nie nadaję się na dowódcę, a Lee był świetnym kandydatem.
***
Było w pół do ósmej, a nasza drużyna już była na stołówce. Naszym planem było szybkie zjedzenie posiłku i przygotowanie się na trening, który miał się zacząć o 9.
Ktoś by powiedział, że to zwykły trening. W sumie miałby rację, lecz każdy widzi jakim człowiekiem jest pan Motak. Zdecydowanie nie byliśmy jego faworytami, wręcz przeciwnie. Mimo tego, że nasze pierwsze wrażenie się nie udało, można spróbować z drugim. Może zadziała?
***
Porządnie zawiązaliśmy sznurowadła, docisnęliśmy opaski do głowy i ubraliśmy swoje koszulki.
Felix postanowił poprowadzić nam rozgrzewkę, a więc idąc w stronę naszej hali biegliśmy gęsiego.— Oho — powiedział nie chętnie Jisung gdy na korytarzu pojawiła się grupa od piłki ręcznej.
— Ha, blondi tylko się nie wywal — powiedział jeden z nich. Przejęty spojrzałem na niższego ode mnie Lixa biegnącego przede mną, a ten zaczął gwizdać nie przejmując się wypowiedzią wroga.
Na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech, spodobało mi się podejście chłopaka. Umiał pomagać, dbał o nas i nie przejmował się innymi. Czy ja już mówiłem o tym, że spisał by się w roli kapitana?Gdy wbiegliśmy na halę, stał tam on. Sim Motak. Moje nastawienie się zmieniło...
— A co, wy już przebrani? — zaczął trener — Tam macie szatnię, do jutra w szafkach ma być całe wasze wyposażenie.
Skąd my mieliśmy wiedzieć gdzie się przebrać? Wiedziałem, że mężczyzna nas nie lubił, ale mógłby chociaż wykazać trochę wyrozumiałości.
— No już, ustawiać się w szeregu — powiedział wymachując palcem wskazującym na wszystkie strony.
— A gdzie rozgrzewka? — zapytał Minho bokiem spoglądając na moją twarz.
— Dacie radę bez niej.
Trening bez rozgrzewki? Trener miał tylko jedno proste zadanie, wyszkolić nas na mistrzów, a nie robić wszystko by nas upokorzyć i żeby wyszło nam jak najgorzej.
— Ten trening będzie zależał od tego czy zapiszę was do listy turnieju między narodowego. Lepiej żebyście się przyłożyli, a z resztą to nie moja sprawa...
— Że turniej między narodowy? Mielibyśmy reprezentować Koreę? — zapytał stojąc jak słup Minho.
— A czegoś ty się dzieciaku spodziewał mieszkając w zakładzie narodowym? Wiedziałem, że jesteście głupi, ale, że aż tak? Dobra zaczynamy, muszę zobaczyć co umiecie. SF i SG idą na obronę, a C i PF robią akcję do kosza. — powiedział po czym razem z Minho usiadł na ławce.
— Spisz się — szepnąłem do ucha Felixa patrząc na Mina i Hana stojących pod koszem.
Kiedy Lee dostał piłkę, zaczęło się. Biegłem równolegle z chłopakiem do momentu aż Kim pobiegł do blondyna. Wyprzedziłem go tak by mógł podać mi piłkę, ale się nie udało gdyż Seungmin go zablokował. Kątem oka widziałem obrzydzoną minę trenera, a zaraz obok Minho, który trzymał się za czoło z niedowierzeniem.
— Stop! — wykrzyczał mężczyzna po dmuchnięciu w gwizdek. Spotkałem się wzrokiem z moim piegowatym przyjacielem. Te oczy wszystko mówiły, nie będzie dobrze.
— Co to ma być — zaczął pan Sim — Han stoi ze związanymi dłońmi pod koszem, Kim macha rękoma jakby mewy odganiał, Hwang stoi i patrzy jak kolega się męczy, a Lee nie umie zrobić dwóch kroków do przodu by mu podać. Chcecie żebym wam zmienił pozycje? Żaden z was nie nadaje się do tej którą posiada.
Trener narzucał nam jeszcze nasze wady kilka sekund po czym rozkazał ustawić się w rządku i pokonać przeciwnika na obronie jakim był on sam. Nie wiem co mężczyzna miał tym do pokazania, przecież miał o 20 lub nawet 30cm wzrostu więcej od nas.
Wyglądałem zza rządku jak radzą sobie moi zawodnicy, jednak czy było na co patrzeć? Pan zgładzał jednym ruchem ręki młodszych koszykarzy...Po skończonym ćwiczeniu usiedliśmy wspólnie na ławce. — Muszę przyznać, widziałem gorszych od was, ale nie jesteście najlepsi.
— To był komplement czy... — zapytał zakłopotany Yongbok.
— Sam sobie odpowiedz na to pytanie. Najbardziej przydatni w grze są Felix i Hyunjin, nad resztą trzeba popracować.
Ciekawiło mnie zmienienie nastroju trenera. Widać było, że nie należał on do najsympatyczniejszych osób, jednak po tym wykańczającym treningu zaczynał się do nas przekonywać, a bynajmniej tak mi się wydawało.
Podczas gdy pan Motak wymieniał się informacjami z Seungminem i Jisungiem, ja byłem zagapiony na twarz siedzącego na podłodze Felixa. Myślałem nad jego umiejętnościami i zachowaniem. Może pasowałby na kapitana? Lub mógłby mi doradzać w tematach papierowych i nie tylko.
Zagłębiając się w swoich myślach nie zauważyłem, że razem z blondynem trzymamy kontakt wzrokowy. Mimo niezręcznej sytuacji nadal wpatrywałem się w jego ciemne, porywające oczy.
Oderwałem się.
Oparłem się o ścianę starając się już nie patrzeć na chłopaka, ale zrobiło mi się bardzo gorąco. Trzepałem swoją koszulką dla ochłody lecz to na nic. Czułem na sobie wzrok Yongboka. Nie wiedziałem co robić, prawdę mówiąc zapomniałem jak się funkcjonuje. Starałem się robić wszystko by wyjść przed jego oczami jak najlepiej.
Hyunjin co ty robisz.
CZYTASZ
WINNER || hyunlix
FanficHwang Hyunjin to kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej, z którą dzień za dniem wspina się po szczeblach sukcesu i sławy. Jednego dnia dołącza do niej nowy chłopak, który okazuje się być od niego lepszy. Nienawiść do młodszego z czasem zamienia si...