HYUNJIN POV
Po zwycięstwie dumni z siebie wróciliśmy do szkoły. Oczywiście cały budynek wiedział już o naszej wygranej. Wyszliśmy z vana i poszliśmy na górę do tzw. bazy.
-O, a co to?- wydukał cicho Jisung. Na drzwiach do pokoju wszędzie powieszone były nasze zdjęcia, listy, czy słodycze. Wszystko miało związek z naszymi zawodami.
-Widzicie jak szkoła nas kocha?- zaśmiałem się. Zebraliśmy każdy upominek i weszliśmy do środka.
Wszystkie emocje powoli mijały. Zdążyliśmy się już porządnie wyszaleć na zawodach. Końcowe skoki i wrzaski bardziej mnie wykończyły niż sama gra.
-Proszę bardzo- powiedział Seungmin. Kiedy odwróciłem się w jego stronę, puchar leżał na komodzie naprzeciwko drzwi. -Idealnie- oznajmiłem i poraz kolejny przytuliłem każdego z nich.
Byłem z nich bardzo dumny. Z małych dziesięciolatków, którzy ledwo trzymali piłkę, wyszkoliłem ich na zawodników turnieju prowincji.
-Dobrze się spisałeś- powiedziałem nie chętnie do Yongboka, bo gdyby nie on nie wygralibyśmy finału.
-Hah, dzięki. Tyle, że to dopiero początek- odpowiedział z poważną miną.
-Ma rację. Widziałem w telewizji jak grają ci z Chungcheong...- odparł Minho.
-Czy to ma znaczenie? Co powiedziałby Chan? Jesteśmy najlepszą drużyną i nikt nas nie pokona- powiedziałem z uśmiechem. Zawsze gdy pojawia się wzmianka o Chanie, chce mi się płakać.
Nagle Han stojący za mną zaczął klaskać. Dołączyła do niego reszta, a ja cieszyłem się, że ich mam.
-We can do it!- krzyczał Minho. To zdanie wydawało mi się lekko żenujące, ale uśmiech nie znikał z mojej twarzy.
***
Każdy rozszedł się w stronę swojego domu, oprócz Felixa. Powiedział, że zostanie trochę dłużej. Prawda, był to nasz członek, jednak martwiło mnie to, że chciał coś zniszczyć. Nie ufałem mu w żadnym stopniu.
Gdy otworzyłem drzwi do domu zastałem zaniecierpliwioną mamę. -I jak, które miejsce macie?!
Udawałem smutnego by pomyślała o przegranej. Kiedy już wystawiała ramiona ze przykrą twarzą wystawiłem jej przed twarz swój złoty medal.
Zaczęła piszczeć i mocno mnie przytuliła. -Wiedziałam, że wam się uda!
***
Siedziałem sam w swoim pokoju czekając aż łazienka zwolni się przez moją mamę. Kiedy już wstawałem z łóżka dostałem telefon od Seungmina.
-Halo? Czego chcesz, jest dwudziesta...- powiedziałem cicho do komórki.
-Ty lepiej przyjdź szybko przed szkołę!
-Że co?!- wykrzyczałem nie wiedząc o czym mówi.
-Felix zasnął w bazie, a woźny go tam zamknął...
Rozłączyłem się. Czy ten blondyn musi być taki wnerwiający? Działał mi na nerwy, a miałem pójść wziąć ciepłą kąpiel po zawodach...
***
Gdy zjawiłem się w umówionym miejscu było ciemno, jako że był listopad. Stali tam Minho, Min i Han.
-No to jak to robimy? Woźny pewnie teraz sprawdza sale- zapytał Jisung.
-Bo ja wiem? Mamy tu kapitana więc niech coś wymyśli- oznajmił Kim. Lubiłem być dowódcą jednak nie w takich sytuacjach.
-No możemy iść cicho gęsiego przy ścianie, a na schodach dwie osoby zostaną na czatach, a jedna otworzy drzwi piegusowi- odparłem. Czy to było mądre? Nie powiedziałbym, ale wymyśliłem to w parę sekund.
Szedłem pierwszy, a zaraz za mną reszta chłopaków. Czułem jak Han trzyma się mojej dupy, co mnie co mnie denerwowało.
Słyszałem, że ktoś się zaczął śmiać. Kazałem mu się natychmiast uciszyć machając w jego stronę dłonią.Wyjrzałem powoli za ścianę, a gdy nikogo tam nie było rozkazałem wszystkim biec na schody do góry.
Lee Know i Jisung stanęli z obu stron na czatach, a ja zająłem się drzwiami do których jako kapitan miałem klucz.
Po otworzeniu ich dumny stanąłem w ich progu razem z Seungminem licząc na oklaski. Zamiast nich usłyszałem jak Han mówi- Idzie, chować się!
Odruchowo zamknąłem za sobą drzwi zostawiając Minho i Jisunga bez kryjówki. Nie martwiłem się o nich, dali by radę.
-Ile można czekać- powiedział siedzący na kanapie Felix.
Chciałem mu chamsko odpowiedzieć jednak dźwięki woźnego zza drzwi mnie lekko niepokoiły.
-Jesteśmy w dupie- szepnąłem do Lee i Hana.
Po jakichś pięciu minutach otworzyłem drzwi. Rozglądnąłem się ostrożnie, a gdy nikogo nie było pokazałem im żeby szli.
-Gdzie reszta?- zapytał Yongbok.
-Ah, czy to teraz ważne?- odpowiedział cicho Seungmin.
Kiedy już mieliśmy iść w dół schodami, usłyszeliśmy czyjeś krzyki z trzeciego piętra. Zrobiłem krzywą minę, a Kim podskoczył z przerażenia. Po chwili ze schodów zbiegli rozkrzyczeni Minho z Jisungiem.
Zaczęliśmy biec w stronę wyjścia razem z nimi. Byłem jedynym wśród nich, który nie darł mordy. Nie było już żadnych szans, że woźny nas nie słyszał...
-Czemu darliście mordy?!- zapytałem nie mogąc wziąć powietrza już poza budynkiem.
-Zapytaj Minho! To on zaczął krzyczeć, a więc ja też...
![](https://img.wattpad.com/cover/357140743-288-k536148.jpg)
CZYTASZ
WINNER || hyunlix
FanficHwang Hyunjin to kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej, z którą dzień za dniem wspina się po szczeblach sukcesu i sławy. Jednego dnia dołącza do niej nowy chłopak, który okazuje się być od niego lepszy. Nienawiść do młodszego z czasem zamienia si...