FELIX POV
Ostatni mecz, ostatnia nadzieja, a może nawet ostatnia szansa.
Do rozgrywki została zaledwie godzina, a my nie mieliśmy pojęcia co ze sobą zrobić.
— Han Jisung wybacz, że się tak na tobie wyżyłem... — mówił kapitan — po prostu za dużo emocji w sobie trzymałem... Sam wiesz jak wyglądał ten mecz...
— Haha, rozumiem — zaśmiał się Sungie — To nic takiego, sam się sobą rozczarowałem. Ale ja na poważnie nie widziałem linii połowy...
— Co powiecie na wspólne zdjęcie? Uwiecznienie chwili i w ogóle... — zaproponowałem, a Seungmin wyciągnął swój telefon.
Każdy przeróżnie pozował. Na poważnie poczułem, że żyję...
Wystawiałem różne gesty w stronę kamery do chwili aż nie zauważyłem Hyunjina, który robił dziubek w moją stronę do zdjęcia.
Uśmiechnąłem się szerzej i jednym ruchem głowy sprawiłem, że pocałował mnie w policzek.Na koniec przytuliłem go i odeszłem od aparatu.
***
— Jak chłopcy, gotowi? — zapytał trener.
— Jeszcze jak. Trenerze — zaczął Lee Know — czy napewno sobie poradzimy?
— Wy? Poradzić sobie? Przecież już sobie daliście radę. Przez komentatorów zostaliście uznani jako najbardziej zjawiskowa grupa tutaj. To wy robicie najdokładniejsze podania, profesjonalne wsady, z którymi nie poradziłby sobie nie jeden zawodowy koszykarz, a rzut za trzy punkty macie w małym paluszku... Każdy z was jest naszą nadzieją i asem w rękawie.
***
Nadeszła kolejna a zarazem finalna rozgrywka. Każdy był pewny siebie po uczciwej rozmowie z reprezentacją Francji.
Stałem na środku boiska czekając aż wszyscy się zbiorą i ostatni raz spojrzałem na te podekscytowane, przepełnione ludźmi trybuny.
Odwróciłem się jeszcze w stronę głownej kamery z której nadawano na żywo. Byłem pewien, że moi bliscy mnie właśnie widzieli. Bang Chan, rodzina, przyjeciele z liceum...Ostatni raz kiwnąłem głową w stronę mojej drużyny na znak gotowości... Nigdy wcześniej się tak nie czułem. Wyrazy twarzy moich członków były nie do wyczytania, a ja czułem się... okropnie Każdy dźwięk stał się dla mnie przytłoczony... Myślałem, że zwymiotuję. Czułem jak pot spływał po moim czole.
Kiedy rozległ się dźwięk gwizdka wiedziałem, że czas na mnie i pora ruszyć. Rzecz w tym, że nie widziałem piłki. Wszystko było rozmazane... — Lee Yongbok! Biegnij! — nie rozpoznawałem głosu...
Upadłem na podłogę powoli tracąc przytomność... Mecz powinien zostać przerwany. Rozbudziłem się gdy ktoś nadrepnął na moją kostkę.
Odzyskałem wszystkie siły, chociaż nie wiem jak. Wstałem i zaczynając biec na lewe skrzydło nie dałem rady i się wykoleiłem... Jednoznacznie moja kostka nie była zdolna do użycia.
HYUNJIN POV
— Kurwa gdzie gwizdek, przecież mecz powinien być wstrzymany — mówiłem w myślach starając się nie zwracać uwagi na młodszego blondyna.
Wszystko byłoby idealne gdyby nie to, że nie mieliśmy nikogo na rezerwę. Kto o kimś takim zapomniał, huh?
Miałem biec dalej, jednak moje nogi były wryte w podłogę jak pień, a łzy zaczęły spływać po moim policzku.
Ktoś biegł w stronę boiska z trybun.Czy to anioł? Medyk?
To ten sam człowiek, z którego nabijał się Seungmin. Ten sam ciemny strój.
Przyspieszył tempo i po drodze zrzucił z siebie okulary, maseczkę... Jego twarz...
Christopher Banhg.
Zerwał z siebie swoją bluzę pod którą miał starą koszulkę z czasów liceum z liczbą 03 na plecach.
Nie było wątpliwości, że to mój stary przyjaciel.
W pośpiechu zciągnął obolałego Felixa z boiska i sam wszedł na jego miejsce.
Byłem sparaliżowany. Rozum rozkazywał mi natychmiast biec, ale organizm zabraniał. Czułem, że tracę równowagę.
— Kim Seungmin, podaj! — krzyczał starszy.
Moi zawodnicy nie byli zdolni do dalszej walki...
— Japierdole, Hwang Hyunjin! Co wy robicie, ruchy! — wrzeszczał trener z poszkodowanym Yongbokiem.
Potrzebowaiśmy natychmiastowej przerwy.
Nagle zawodnik Francji wjechał we mnie z barku i wróciłem na właściwą drogę.
Nie wiedząc skąd leciała piłka, podskoczyłem i przejąłem ją. Pobawiłem się trochę. Robiłem przekładankę czekając aż ktoś odważy się do mnie zbliżyć. Słysząc w tle
łagodzący śmiech Chana uśmiechnąłem się i podałem do niego.Śmiejąc się razem biegliśmy równolegle jak za dawnych czasów...
Gdy ostatni raz dostałem piłkę, pełny życia rzuciłem za trzy punkty.Z wyniku 7-0 zrobił się 7-3.
Były jeszcze szanse.Po udanym rzucie spojrzałem na Banga, który wskazując na mnie puszczał mi oczko.
— Liceum numer dwa, ruchy! — krzyknąłem na cały budynek wzbudzając zaniepokojenie na widowni.
Piłka spod kosza poleciała w ręce kapitana drużyny przeciwnej, odrazu zablokowałem mu drogę. — Le fou nous a fait confiance — słyszałem jego słowa wypowiedziane w jego języku. Nadal byłem skoncentrowany na piłce. — Maintenant je vais te montrer à quel point tu es faible — Dodał, a ja wjechałem mu barkiem w ramię zabierając przy tym piłkę. Na całe szczęście koszykówka nie działała tak jak piłka nożna. Takiego czegoś nie nazywało się faulem.
Podałem z obrotu do Minho, który stał idealnie pod koszem. Nawet się niezorientowałem kiedy drużyna przeciwna odebrała piłkę, a Bang zrobił przechwyt i gała wróciła w moje ręce.
Zaśmiałem się i rzuciłem z dwutaktu za trzy punkty.
7-6
Znów spojrzałem na Chana, który uprzejmie kłaniał się do mnie z drugiej strony boiska i klaskał w obie ręce.
Odwróciłem się do Felixa, a chłopak z ławki słał mi buziaki. Jego kostka wyglądała nieco gorzej...
Jisung zdobył piłkę, poprowadził ją chwilę i zmyłką podał do Minho. Ze sztuczkami Lee byliśmy bezpieczni.
Stałem z tyłu zabiezpieczając tyły. Myślałem, że Lee Know chciał zrobić wsad, ale nic mylniejszego. Z wyskoku rzucił on do Chana stojącego przed połową, a ten znów rzucił za trzy punkty.
Wiedziałem, że z takimi rzutami przejdziemy do historii.
9-7
Ponownie spojrzałem na Christophera, a ten tworzył serduszko ze swoich dłoni.
Nagle cała widownia rzuciła się we wielkie wrzaski, skacząc i piszcząc. Wszędzie było słychać gwizdki, a konfetti wystrzelone z każdej strony zlatywało nam na włosy. Po chwili mikrofon został włączony.
— Ladies and gentelman, our winner is the republic of Korea! Congratulations to Hwang Hyunjin, Christopher Bahng, Lee Felix, Lee Minho, Kim Seungmin and Han Jisung!
***
to wszystko moi drodzy
dziękuję każdemu za przeczytanie lub oddanie głosu co mnie bardzo uszczęśliwia... ff nie jest profesjonalnie napisany bo nie jestem jebanym poetą więcmoże będzie bonus 🫣
kocham was!!!
CZYTASZ
WINNER || hyunlix
FanficHwang Hyunjin to kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej, z którą dzień za dniem wspina się po szczeblach sukcesu i sławy. Jednego dnia dołącza do niej nowy chłopak, który okazuje się być od niego lepszy. Nienawiść do młodszego z czasem zamienia si...