FELIX POV
— Wow, I didn't expect we're that good, znaczy co — powiedziałem wracając do szatni. Mieszkanie w Anglii weszło za mocno...
— Ten mecz zadecyduje o tym czy będziecie w finale. — tłumaczył trener zamykając drzwi — została Francja i Japonia. Świetnie sobie radzicie, lepiej niż na treningach. Yongbok, nie ryzykuj tak przy koszu. Hyunjin, pamiętasz twoje wachanie przy Rosji? Pewnie mogłeś rzucać. Seungmin tak trzymaj. Minho, musisz się bardziej pokazywać. A Jisung, przydałbyś się bardziej na bokach, co ty na to?
Byłem niezmiernie zadowolony z naszego wyniku. Myślę, że najbardziej pomogła nam w tym wszystkim Francja. Nakierowała nas na odpowiednią drogę, jednak po zobaczeniu ich meczu, zwątpiłem w naszą wygraną. Każdemu z nich ani razu nie zaplątały się nogi, biegli pewnie, a ich kontrola nad piłką była bardziej rytmiczna i estetyczna...
— Teraz gramy z Japonią — kontynuował pan Motak — niech was ich słodkie buźki nie zwodzą. Komentarorzy uznali ich za najagresywniejszych graczy w polu.
— Spokojnie, w naszej drużynie są śliczniejsze buźki — zaśmiałem się i spojrzałem na Hyunjina pijącego wodę. Znów złapaliśmy ten sam uczuciowy kontakt wzrokowy. Zakochałem się po uszy...
Gdy trener zostawił nas w szatni samych, nasza rozmowa przeszła do rzeczy.
— Kim Seungmin, czemu do cholery śmiałeś się z tego widza... — zaczął Minho.
— No, ale o co wam chodzi! Kto normalny by się tak ubrał na turniej...
— Dobra co się czepiacie — wtrąciłem się — choćby nie wiem co nie łapcie za ręce w następnym meczu.
— A co z zasadą trenera? Jak oni łapią to my też. — zapytał Jisung.
— No właśnie! Widziałem już jak grają. Łapali za ręce i wywinęli się z każdego faulu! Jak my zaczniemy tak z nimi z pewnością skończy się to na rzucie samodzielnym... — wyjaśniłem i usiadłem bliżej Hwanga. W tak stresujący dzień nie mogło zabraknąć trochę ekscytacji.
Utrzymałem z nim odpowiedni dystans i nie patrząc na resztę związałem swoją nogę o jego.
Twarz chłopaka stała się czerwona i cały zdenerwowany powiedział:
— Co powiecie na trochę muzyki?Starszy włączył jakiś koreański kawałek z lat 80. Automatycznie zacząłem się ruszać w rytm utworu.
Gdy Seungmin już zaczął śpiewać, trener wbił do pomieszczenia. — Gdzie wy jesteście?! Marsz na boisko, wołają was!***
Ponownie się zaczęło.
Seungmin nie zdołał wybić piłki na naszą połowę, a adrenalina na trybunach wzrosło.
Zaufałem Minho który dociekle ścigał piłkę i rozstawiłem się tak aby nikt nie zdołał przejąć piłki.Kiedy ta leciała prosto do naszego kosza, podskoczyłem tak wysoko, że zgarnąłem ją w powietrzu i zrobiłem szybki odwrót.
Trener chyba nigdy aż tak nie krzyczał co mnie stresowało.
Rozproszony podałem dołem do Jisunga, który zapomniał o tym, że stał na połowie. Chciał zrobił kilka kroków do tył, ale rozległ się dźwięk gwizdka.— Kurwa Han ty debilu! Wyszedłeś za połowę, patrz gdzie łazisz! — wykrzyczał Hwang, a ja rzuciłem się na niego po czym wmawiałem Sungowi, że dobrze mu szło.
Podczas gdy Japonia zaczynała zza lini autu, goniłem się z jakimś graczem by nie był on wolny do podania.
Zawodnik podający jednak był tak głupi, że podał do niego, a ja z łatwością odebrałem piłkę i podałem Hyunjinowi.— Hwang Hyunjin, za trzy! — wydarłem się swoim donośnym głosem, a chłopak jak prosiłem, tak zrobił.
Skoczył wysoko, wyrzucił piłkę, a ta trafiła o punkt na tarczy i zaczęła się kręcić wokół kosza...
Aż trzech zawodników z naszego klubu stało pod koszem i rwali się pod nim by szybko zgarnąć piłkę.
Na dźwięk gwizdka piłka wpadła do kosza i zdobyliśmy piętnasty punkt.
Hwang wykrzyczał się ile miał sił i upadł na podłogę. Spojrzałem na tablicę i okazało się, że była to ostatnia kwarta.
Dostaliśmy się do finału.
CZYTASZ
WINNER || hyunlix
FanfictionHwang Hyunjin to kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej, z którą dzień za dniem wspina się po szczeblach sukcesu i sławy. Jednego dnia dołącza do niej nowy chłopak, który okazuje się być od niego lepszy. Nienawiść do młodszego z czasem zamienia si...