HYUNJIN POV
Był wtorek. Czyli dzień, w którym Bang Chan wyjeżdżał z kraju. Nie mogłem powstrzymać łez na myśl, że tracimy jednego z nas. Był naszym przyjacielem praktycznie od pieluchy.
Channie był tym jednym, jedynym członkiem do którego każdy z nas mógł pójść w potrzebie. Znał każdy nasz sekret, pocieszał nas, wysłuchiwał naszych głupich problemów czy doradzał w trudnych sytuacjach.
Jako, że byliśmy klasą sportową nie mieliśmy zajęć szkolnych. Raz na jakiś dłuższy czas według regulaminu mieliśmy uczestniczyć na zajęciach, a więc mogliśmy spokojnie pójść na lotnisko i pożegnać się z przyjacielem.
Ubrałem się schludniej wiedząc, że będziemy robić sobie pamiątkowe zdjęcia. Mój strój składał się z czarnej koszuli, ciemnych spodni i ładnego naszyjnika.
O godzinie 9 spotkaliśmy się pod domem Hana spod którego przyjechaliśmy na lotnisko.
Niestety nie pomyślałem o żadnym prezencie pożegnalnym tak jak zrobili to moi przyjaciele.Seungmin ze swoim przykrym uśmiechem wbiegł przez szklane drzwi pierwszy zaczynając się rozglądać. Bang nie wiedział o tym, że mieliśmy w planach go zaskoczyć.
-Channie!- wykrzyczał Minho skacząc i machając do starszego stojącego z walizką na drugim końcu lobby. Zostawił bagaż przy rodzicach i przybiegł do nas.
Objęliśmy się wszyscy w piątkę. Słyszałem od każdego jęki smutku. -Oj no weźcie! Nie płaczmy na naszym ostatnim spotkaniu i zapamiętajmy je dobrze!- oznajmił Chan ze swoim promiennym uśmiechem.
Zacząłem się śmiać nadal nie powstrzymując swoich łez. Jak zwykle hyung wiedział jak nam pomóc. Nie wyobrażałem sobie naszej grupy bez niego. Kto będzie nas wspierał?
-Przygotowaliśmy dla ciebie prezent- powiedział Han wręczając mu torbę. Dlaczego lotniska są powodem wszystkich łez? Spotkania tam za bardzo bolały...
-Chodźcie! Zróbmy sobie wspólne zdjęcie!- powiedział już wesoły Kim.
Stanąłem obok Banga owijając swoją rękę wokół jego szyi. Minho stanął z drugiej strony, a Han usiadł przed nami. -Tylko bez łez, żeby zdjęcie mogło być powieszone na ścianie- powiedział Chan.Seungmin szybko ustawił kamerę i pobiegł usiąść obok Sunga. -Cheese!- wykrzyczeliśmy wszyscy słysząc odliczanie z aparatu.
Gdy zdjęcie zostało zrobione wszyscy uściskaliśmy się jeszcze raz.-Obiecuję będę do was dzwonił codziennie, odpisywał na wasze wiadomości i listy. Trzymajcie się mocno i nigdy nie poddawajcie się, a nasza drużyna dojdzie do reprezentacji Korei!- powiedział Chan próbując powstrzymać swoje słone łzy.
-Reprezentacji Korei?- zapytał retorycznie śmiejąc się Han.
-Uwierzcie, dacie radę- dodał jeszcze starszy. Jego słowa zawsze będą moimi ulubionymi. Było to najlepsze otrzymane wsparcie.
Staliśmy wszyscy jak kołki, wpatrując się w Chana, który wjeżdżał po ruchomych schodach na górę. To był moment, w którym łzy polały mi się najbardziej. Zacząłem szlochać i przytuliłem się do Seungmina.
Kiedy Channie zniknął z zasięgu naszego wzroku wszystko minęło. Już go nie zobaczyłem. Widziałem go i jego zawsze uśmiechniętą twarz ostatni raz. Nie mogłem tego znieść, jednak żyłem dalej, prawda? Nie mogłem się poddać. Tak jak mówił Chan. Nasza drużyna jest w stanie reprezentować nasz kraj.
CZYTASZ
WINNER || hyunlix
FanfictionHwang Hyunjin to kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej, z którą dzień za dniem wspina się po szczeblach sukcesu i sławy. Jednego dnia dołącza do niej nowy chłopak, który okazuje się być od niego lepszy. Nienawiść do młodszego z czasem zamienia si...