JISUNG POV
Była niedziela, czyli ostatni dzień, w którym byliśmy w swoich domach. W poniedziałek z rana mieliśmy wyjechać do hotelu, na turniej prowincji. Ponoć Seul nigdy nie wygrał, a reprezentowała nas szkoła nr 6. Myslę, że to liceum jest lepsze od nas, a my wygraliśmy cudem. Obawiałem się tego wyjazdu.
Trzeba było się porządnie spakować, bo aż na 2 dni. Byłem powiadomiony o tym, że mama nowego Felixa zaprosiła całą drużynę do siebie na wspólny obiad. Cieszyłem się tym spotkaniem jako, że Lee był mi już bardzo bliski. Moim zadaniem było zadzwonić do Hyunjina, a więc wykręciłem do niego numer.
-Halooo Jinnie- powiedziałem do słuchawki żartownym głosem.
-Co się stało? Coś ważnego? Obudziłeś mnie...
-Tak, ważnego. Cała drużyna dzisiaj ma być u Felixa na obiedzie- odparłem stanowczo.
-U niego? A z jakiej to racji?- westchnął zirytowany.
-Jego mama chce nas poznać, pospiesz się, o 13 masz być pod jego domem- rozłączyłem się.
Nie wiem co bym mu zrobił gdyby nie przyszedł. Przecież jest kapitanem, musiał się zjawić.
Ubrałem się tak by widać było, że nie jestem obojętny. Granatowy sweter, naszyjnik i jakieś jeansy. Popsikałem się swoim ulubionym perfumem i wyszedłem.
***
Pod domem stali już wszyscy, oprócz Hyuna. -Gdzie ten debil- westchnąłem pod nosem z nadzieją, że ten nie zapomniał o spotkaniu.
Zauważyłem chłopaka idącego wolnym krokiem w słuchawkach. Był zagapiony w telefon. -Hyunjin!- wołali go lecz on nie słyszał.
Pobiegłem do niego, szarpnąłem go za rękę i szedłem dalej mrucząc coś po cichu.-Ale ja nie chcę!- mówił starszy.
-Nie wygłupiaj się, ile ty masz lat! Jesteś kapitanem musisz tam być!- odpowiedziałem. Wstyd mi było za niego, ludzie na ulicy dziwnie się patrzyli. Czułem się jak mama z małym dzieckiem.
-O jesteście!- krzyknął szczęśliwy Lixie w drzwiach i zaprosił nas do środka. Uszczypnąłem Hwanga, bo miał minę jakby mu się żyć nie chciało.
Jego mama nas ciepło przywitała i zapytała- A gdzie jest nasz kapitan?
Popchnąłem lekko chłopaka w jej stronę, a jego mina odrazu się zmieniła. Rozmawiał z nią chwilę gdy my usiedliśmy przy stole. Siedziałem obok Felixa i Seungmina po jednej stronie stołu.
Przypadkiem złapałem kontakt wzrokowy z Minho. Jego mina nie była szczęśliwa. Spoglądał raz na mnie, raz na Yongboka z założonymi rękoma. Zazdrościł czegoś?
***
Gdy już jedzenie leżało na stole, mama chłopaka przysiadła się do nas obok Hyuna, który był już nie co weselszy.
-No to opowiadajcie, jak było na tych zawodach?- spojrzała na siedzącego na przeciwko niej Seungmina.
-Nooo- zaczął chłopak, ale nie umiał się wysłowić. Zatkało go...
-Dobrze się bawiliśmy, ale nie wygralibyśmy bez Felixa- wtrącił się kapitan. Założę się, że skomplementował Yongboka ze względu na jego mamę.
-Dokładnie! Normalnie Hyunjin podał mu piłkę, a on bezproblemu trafił za trzy punkty!- zacząłem wspominać rzut chłopaka, który na prawdę mnie zafascynował.
-Ah tak?- uśmiechnęła się- a jaki był wynik?
-6-3. Felix dosłownie w ostatniej minucie kiedy wszyscy już traciliśmy nadzieje zdobył punkt dla nas!- dodał Minho biorąc łyka soku.
Kobieta była bardzo dumna z naszego przyjaciela. Felix bardzo przydał się w naszej drużynie.
-Chłopaki, pomoglibyście mi jeszcze się spakować?- zapytał nie śmiale.
-Jasne, jeszcze pytasz?- odpowiedziałem szczęśliwy. Kątem oka zobaczyłem jak Hyunjin przewraca oczami. Widać było, że nie podobało mu się to spotkanie.
Jak on mógł nie lubić Lixa? Przecież gdyby nie on nie dostalibyśmy się do turnieju. Rozumiem, że zastąpił Chana, jednak Bang musiał wyjechać, a poza tym nadal utrzymujemy z nim świetny kontakt!
***
Po skończeniu posiłku i miłych rozmów wszyscy poszliśmy na górę prosto do pokoju Felixa.
-Yongbok... Bo ty już wyjeżdżałeś na ten turniej, powiesz coś o nim?- zapytał Seungmin.
-Nie ma co gadać. Jednoznacznie nie mamy najmniejszych szans. Zawsze zajmowaliśmy 3 miejsce, na dodatek cudem. Chungcheong bez żadnego wysiłku dostawało się do finału, a później wygrywali 33-9. - odpowiedział zawiedziony.
Po chwili ciszy i rozmyśleń Hyunjin wypalił- Wygramy z nimi.
Yongbok zaśmiał się pod nosem, a ja spojrzałem na niego krzywo.
Hwang jako kapitan wierzył w swoją drużynę, ale ja w tej sytuacji w ogóle. Liczyłem przynajmniej abyśmy stanęli na podiumie.-A gdzie przechodzi drużyna, która wygra?- zapytałem zaciekawiony.
-Wydaje mi się, że gdybyśmy wygrali stanęlibyśmy na miejscu Chungcheong, czyli mieszkalibyśmy i ćwiczyli w tym zakładzie sportowym w stolicy.- odparł blondyn.
Chciałem zadać jeszcze jedno pytanie, lecz zobaczyłem wyraz twarzy mojego najlepszego przyjaciela, Minho. Nic się nie zmieniło odkąd siedziałem obok Felixa przy stole.
Pociągnąłem go w stronę łazienki, w której nas zamknąłem.-Coś nie tak?- zapytałem patrząc w jego oczy.
-To nic takiego- odparł obojętnie po czym wyciągnął rękę w stronę klamki, ale go zatrzymałem.
-Proszę powiedz- powiedziałem jeszcze raz już tracąc nadzieję, że się czegokolwiek dowiem.
-Zastąpiłeś mnie...
-Że ja..?- spojrzałem na niego z niedowierzeniem.
-Po tym jak Yongbok dołączył do naszego klubu rozmawiasz z nim, a nie ze mną!- odparł, a w jego oczach zbierały się łzy. Miałem ochotę mu wytłumaczyć, że Felix był moim przyjacielem identycznie jak on, lecz czułem że by go to zraniło.
Zamiast tego przytuliłem go.-Wybacz. Zawsze będziesz tym jedynym najlepszym- powiedziałem gdy się od niego odsunąłem.
Uśmiechnął się do mnie i wyszliśmy z małego pomieszczenia.
Zobaczyła nas reszta.-A wy się tam całowaliście czyyy

CZYTASZ
WINNER || hyunlix
FanfictionHwang Hyunjin to kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej, z którą dzień za dniem wspina się po szczeblach sukcesu i sławy. Jednego dnia dołącza do niej nowy chłopak, który okazuje się być od niego lepszy. Nienawiść do młodszego z czasem zamienia si...