W niedzielę popołudniu przyjechała Kasia. Jak tylko przekroczyła próg, uświadomiłam sobie, jak bardzo za nią tęskniłam. Uściskałam ją mocno i nie potrafiłam wypuścić jej z objęć.
– Strasznie mi ciebie brakowało – powiedziałam ciepło.
– Nie widziałyśmy się chyba ze dwa miesiące. – Westchnęła. – Też się stęskniłam. Ależ jestem wykończona!
– Długa podróż?
– Nie tylko. Dobrze, że Irenka z Piotrem po mnie przyjechali do Gdyni, bo pewnie bym nie dopełzła tutaj o własnych siłach... Wiesz... te egzaminy to była jakaś gehenna – wyznała i weszła do kuchni.
– Ale już wszystko za tobą. – Pocieszyłam ją.
Usadziłam ją za stołem i rzuciłam się przygotować jej coś do picia.
– A co u ciebie? – spytała Kasia z troską.
– Jest OK – odpowiedziałam wymijająco.
– Przepraszam, że mnie nie było ostatnio. Kiedy mnie potrzebowałaś.
– Nie przepraszaj! Przecież miałaś swoje obowiązki! – Machnęłam ręką i szybko odwróciłam się w stronę czajnika, żeby ukryć przed siostrą łzy zbierające się w oczach. Że też musiałam być taka emocjonalnie rozstrojona! – Musiałaś przecież zdać te swoje egzaminy.
Nagle w drzwiach kuchni stanął Robert. Spojrzałam na niego przelotnie. Coś mu drgnęło w twarzy, więc chyba zauważył te moje głupie łzy.
– Och, cześć! – Przywitała się z nim Kasia.
– Cześć – odpowiedział nieco nieobecnym tonem.
Choć wciąż zajęta byłam przygotowaniem mrożonej herbaty, czułam się jakbym miała oczy z tyłu głowy, bo doskonale potrafiłam sobie wyobrazić, że stał niezdecydowany na środku kuchni i zerkał w moją stronę.
– Jestem Kasia, a ty to pewnie Robert?
– Tak...? – przytaknął zdziwiony.
– Ciocia Irenka mi mówiła, że też przyjechaliście na wakacje – dodała moja siostra. – Ale nie mówiła mi skąd jesteście...
– Z Krakowa – odpowiedział.
– Ha! Ja teraz też jestem krakowianka. Napływowa, oczywiście! Ale całym sercem. Uwielbiam to miasto. Jest cudowne!
– A i owszem.
– Do jakiej szkoły chodzisz? – Padło następne pytania, a ja miałam wrażenie, że moja siostra zrobiła się odrobinę zbyt ciekawska. Od razu zapachniało mi jakimś podstępem. Obym była w błędzie i nie okazało się, że ciocia Irenka zdążyła wciągnąć Kasię w te swoje zabiegi swatania!
– Zespół Szkół Łączności. Na Monte Cassino.
– To bardzo dobra szkoła. Tak słyszałam... – przyznała Kasia. – Wiesz, poznałam kilka osób po tej szkole, więc mam dane z wiarygodnych źródeł.
Podstępy podstępami, ale mimo woli stwierdziłam, że rozmowa zaczynała przybierać obiecujący kierunek. Znałam Roberta od tygodnia i nie przyszło mi do głowy pytać go o szkołę czy zainteresowania. Przypominałoby to pewnie przesłuchanie, które skutecznie by go zniechęciło do mojej osoby. A po tygodniu spędzania z nim każdego dnia jedno mogłam powiedzieć – zdecydowanie wolałam przebywać w jego towarzystwie niż go unikać.
– Elka? Zawiesiłaś się z tą herbatą? – spytała nagle Kasia i to skutecznie mnie otrzeźwiło. Sięgnęłam do zamrażalnika po kostki lodu.
– Elka? – podchwycił Robert.
CZYTASZ
Marzenia
Novela JuvenilCzasami nie można uciec od Przeznaczenia, choć Elka Górska robi wszystko, by właśnie tego dokonać. Wraz z rozpoczęciem wakacji wyjeżdża z Zielonego nad morze, licząc na to, że ponad 700 kilometrów to wystarczająca odległość, by ukryć się przed Rober...