15 - Komplementy

33 4 31
                                    

A/N: Z okazji Mikołajek i na prośbę wiernych fanów wrzucam Wam jeszcze jeden rozdział. Mam nadzieję, że byliście grzeczni w tym roku! ;-)

* * *

– Mam plan na wieczór – szepnął mi do ucha Robert.

Było niedzielne popołudnie i siedzieliśmy w salonie z naszymi książkami. Kluczowa zmiana w tym wspólnym czytaniu zaszła w pozycji, w jakiej czytaliśmy. Do tej pory dzieliliśmy kanapę, siedząc na jej przeciwległych końcach i stykając się stopami – podobnie jak w altanie. Dzisiaj usiedliśmy obok siebie, a Robert objął mnie ramieniem. Teraz opierał się o mnie i zaglądał mi przez ramię. Ja pochłaniałam „Dwie wieże". Niecierpliwie poruszyłam ramieniem, żeby go zrzucić. Ależ sobie wybrał moment!

– Zabieram dziewczynę na randkę. – Nie tracił rezonu.

– Tylko wróć przed północą – mruknęłam nieuważnie i czytałam dalej.

– Nie interesuje cię mój plan? – Droczył się dalej.

– Właśnie spotkali Eomera. Jak mi zepsujesz tę scenę, to osobiście cię zatłukę. Siedź cicho! – syknęłam, a on zaczął się śmiać.

Odsunął się ode mnie i usiadł tak, że wiedziałam, że będzie mnie obserwował. Ale miałam to w nosie. Ta scena była po prostu... No, musiałam ją przeczytać ciągiem – jak zawsze, kiedy dochodziłam do pasjonujących fragmentów książek.

– No dobra, panie niewierny. – Odłożyłam czytnik po skończonym rozdziale. – Co do za jedna? Imię, nazwisko i adres. Idę wydrapać jej oczy.

– Nie miałabyś daleko... – Zaśmiał się. – Ale nie rób tego, proszę. Lubię twoje oczy.

– To jaki masz plan?

– Pójdziemy sobie dzisiaj na spacer.

– Szli sobie drogą, noga za nogą. Czasem szli drogą albo lasem. A raz poszli w pole... – wyrecytowałam, a Robert patrzył na mnie zdumiony. Skąd mógł wiedzieć, że czasami wyrwie mi się jakiś fragment, który znam na pamięć? Dobrze, że nie słyszał, jak deklamuję „Inwokację"... – Och, to taka bajka z dzieciństwa – wyjaśniłam zakłopotana, odpowiadając na jego nieme pytanie. – „O Kurce Złotopiórce i Kogutku Szałaputku". Nie znasz?

– Nie! – Zaczął się śmiać.

– Och! I była jeszcze „Bajka o Gęsim Jaju, Raku Nieboraku, Kogucie Piejaku..."

– Jakim Kogucie? – wykrztusił z trudem.

– Pi-E-jaku! – powtórzyłam wyraźniej, a on składał się ze śmiechu. – Koniecznie muszę ci ją kiedyś przeczytać. Oni też tam idą, idą... – Nagle zaśmiałam się do samej siebie, kiedy przypomniałam sobie, treść tej bajki. – Same książki o chodzeniu!

– Jakim cudem ty to pamiętasz? – spytał z lekkim podziwem Robert.

– A nie wiem. Jeszcze parę lat temu czytywałam Krzysiowi. To jakaś bajka jeszcze z czasów dzieciństwa naszych rodziców. Mamy taki zaczytany egzemplarz w domu. Wszyscy się na nim wychowaliśmy.

– I ciągle to pamiętasz?

– Jakbyś to czytał codziennie przez parę lat, też byś pamiętał. A poza tym, to ta moja pamięć chyba. Jakiś ewenement.

– Mnie to akurat zachwyca.

– Dziwny jesteś. – Skrzywiłam się.

– Dlaczego?

– Lecisz na mój intelekt.

– No, nie tylko na twój intelekt, jak mam być szczery – wyznał z tak znaczącym uśmiechem, że poczułam się nieswojo. – Jesteś też bardzo ładna.

– Taa... – Przewróciłam oczyma. Chyba mam lustro!

– Wiesz, co mi się wydaje?

– Że jestem zakompleksiona... – mruknęłam. – Już mówiłeś.

– Nie! – zaprzeczył i aż go podniosło. Usiadł znów przy mnie i objął mnie, jakby chciał zatrzeć wspomnienie po tamtych słowach. – Chciałem powiedzieć, że nie lubisz komplementów.

Zerknęłam na niego zaskoczona. Trafił w sedno. Faktycznie tego nie lubiłam. Choć w pierwszej chwili robiło mi się przyjemnie, zaraz potem następowała negacja miłych słów. Znów rozum zagłuszał emocje. Czy ze mną było coś nie tak? To chyba nie jest normalne...

– To straszne, ale chyba masz rację...

– Ale co jest straszne? Że mam rację? Czy że nie lubisz komplementów?

– Ha-ha... – Niezbyt rozbawił mnie ten żart. – Ależ ci się dowcip wyostrzył. Straszne, że nie lubię komplementów. Jakaś dziwna jestem... Może powinnam zacząć kolejną terapię?

– Chętnie cię wyleczę! Będę mówił ci tyle miłych komplementów, że w końcu się przyzwyczaisz... Od czego by tu zacząć... – mruknął i zmierzył mnie wzrokiem.

– Zatłukę cię, to pewne!

– Ale za co? – spytał z miną niewiniątka.

– Za to, co przed chwilą zrobiłeś.

– Ale... co ja zrobiłem?

– Zmierzyłeś mnie wzrokiem.

– No i?

– To okropne, seksistowskie zachowanie. Nie zgadzam się na takie traktowanie!

– Ty teraz tak serio? Czy żartujesz? Bo się zgubiłem... – mruknął wyraźnie zmieszany.

– Teraz mówię serio.

– To chyba już wiem, dlaczego nie lubisz komplementów... – przyznał po chwili namysłu.

– No, dlaczego?

– Nie lubisz się podobać. Żeby chłopcy na ciebie łakomie nie patrzyli.

– Łakomie?! – Parsknęłam.

– Inaczej tego nie nazwę, bo mnie zbijesz. Ale kiedyś ci powiem.

Zrobiło mi się gorąco. Niechcący doszliśmy do „tych tematów". Trochę za wcześnie, jak na mój gust. Tym bardziej doceniłam jego wysiłek, żeby owinąć to w bawełnę. Ale nieco się wystraszyłam – tak normalnie, po dziewczyńsku. Nigdy nie brałam nawet pod uwagę tego, że mogłabym się podobać albo być... no, pociągająca. Tymczasem okazywało się, że nie tylko się podobałam, ale też mogłam – zapewne pod pewnymi warunkami – być obiektem cielesnego zainteresowania.

– Ee, nie – zaprzeczyłam po chwili, choć policzki mi płonęły. – Tombak powiedział, że wyglądam jak straszna kujonka.

– Ach, mój ulubiony twój kolega... – Robert westchnął przesadnie.

– Żaden kolega!

– Z jednego się cieszę. Że był ślepy i głupi. Tym lepiej dla mnie... – Przytulił mnie mocniej. – Wygląda na to, że intelekt jest sexy...

– Weź przestań!

– Nie. To element terapii. Musisz się przyzwyczaić.

– Chyba wolałam kopać w ogródku... – mruknęłam, a Robert zaśmiał się w odpowiedzi.

– Nie ma opcji! Nie tym razem... – powiedział zdecydowanym tonem i tym razem to ja zaczęłam się śmiać.

Przypomniałam sobie, co mi dzień wcześniej powiedziała Kasia o tym, jak Robert mnie adoruje. Jego słowa i to, jak mnie obejmował, wpasowały się w tamten opis. Zupełnie jakby mój wymarzony rycerz na białym koniu rzeczywiście istniał i siedział właśnie obok mnie. Marzenia jednak się spełniają – tak sobie pomyślałam. Jak się okazało, nie w porę...

MarzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz