33 - Zazdrość

22 2 4
                                    

Ferie minęły mi zdecydowanie zbyt szybko. Dwa tygodnie w Dolinie to był najszczęśliwszy czas od wielu miesięcy. Codziennie szwendaliśmy się po mieście, wypiliśmy hektolitry kawy i czekolady w naszej ulubionej kawiarni, a wieczorami oglądaliśmy filmy, siedząc w trójkę na kanapie z wielką michą popcornu. Było mi błogo. Nie chciałam wracać do Zielonego, do problemów i do psychopaty kręcącego się koło mojej kuzynki.

A jednak ciągnęło mnie nieokreślone Przeczucie, że byłam tam potrzebna. Być może wynikało to z telefonu Emilii, która już w niedzielę, drugiego dnia ferii, poczęstowała mnie emocjonalną relacją ze studniówki. Jak już ze szczegółami opisała mi zabawę i swoje wrażenia oraz wylała wszystkie zachwyty nad swoim przystojniakiem w garniturze i nad własną sukienką, przeszła do tematu Oliwii i jej chłopaka.

– Twoja kuzynka nie bawiła się najlepiej. – Poinformowała mnie z przejęciem. – W ogóle z Robertem wyglądali na pokłóconych. On w końcu ją zostawił przy stoliku i dosiadł się do chłopaków ze swojej klasy.

– Przykro mi to słyszeć. Naprawdę... – mruknęłam.

A więc tak się kończyło odgrywanie na mnie za obojętność. Świnia z tego Tombaka!

– Nie uwierzysz, ale nawet mnie się jej żal zrobiło, jak tak siedziała samotnie przy stoliku. Ale w życiu nie zgadniesz, kto poszedł ją pocieszać! – Kontynuowała Emilia z miną, jakby właśnie dorwała się do jakichś smakołyków.

– Błagam, tylko nie Chudy! – jęknęłam. – Tempo, jakie oboje mają w zrywaniu kolejnych związków, wskazywałoby, że stracę dobrego kolegę za mniej więcej dwa tygodnie.

– No, Chudy. Ale jej nie podrywał. Możesz spać spokojnie. Po prostu poszedł z nią pogadać, bo mu się jej żal zrobiło. Oczywiście Rafał też wyraził chęć pocieszenia jej, ale zapewne domyślasz się, że powiedziałam mu, że po moim trupie!

Zachichotałam. Oj, Oliwia nie będzie miała łatwo z Emilią. Spaliła ten most, a odbudowa potrwa długo... Tym bardziej czułam się potrzebna mojej kuzynce. Robert oczywiście trwał w swoim przekonaniu, żebym dała jej spokój. Ale moje Przeczucia coraz bardziej pchały mnie na ratunek. Tym razem postanowiłam zachować większą dyplomację i nie wychylać się z pomocą. Należało wspierać Oliwię w sekrecie.

Potknęłam się już przy pierwszym podejściu. Ledwie przekroczyłam próg domu, otrzepując się z sierści stęsknionego Brutusa, który powitał mnie już w bramie, zauważyłam moją kuzynkę wykonującą gwałtowny zwrot w tył. Tupiąc, poszła do swojego pokoju i trzasnęła za sobą drzwiami. Mama wyjrzała z kuchni zaciekawiona.

– O, jesteś już! – Ucieszyła się. – Jak podróż?

– Długa i męcząca... – odpowiedziałam, zdejmując płaszcz. – Ale dobrze już być w domu...

– Pobyt się udał?

– Zaraz ci wszystko opowiem, tylko muszę zmyć z siebie autobus. I psa.

Kiedy po paru minutach dotarłam do kuchni, mama już siedziała przy stole z gotową herbatą dla nas obu. Wyściskałam ją serdecznie i z radością sięgnęłam po swój kubek. Zmarzłam trochę i byłam zmęczona, a gorąca herbata to było właśnie to, czego potrzebowałam.

– Co to było? – spytałam niby od niechcenia i wskazałam brodą w kierunku pokoju kuzynki.

– Ech... – Westchnęła mama. – Oliwii chyba nie do końca układa się z tym chłopcem...

– A mówiłam jej, żeby trzymała się od niego z daleka...

– On chyba wciąż... – Zaczęła mama i urwała speszona.

MarzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz