13. Z piskiem opon

277 11 0
                                    

-królewno-powiedział poważnie na co się wystraszyłam że odebrał to w inny sposób-to wspaniale!-krzyknął do słuchawki uradowany.
-Maya będziesz ciotką! Monty będziesz wujkiem!-krzyknął ojciec
-co?! Kogo?!-odkrzyknęła Maya
-Hailie! Moja córka z Adrienem będą rodzicami!
Słyszeliśmy tylko szybkie zabieganie po schodach a po sekundzie przemówiła Maya do słuchawki.
-jutro widzę was w Tajlandii
-Maya? Monty? Co wy tam robicie u taty?-zapytałam zdziwiona. Nigdy go nie odwiedzali.
-jutro pogadamy na żywo-powiedział ciotka
-kochanie-zaczął Monty-nie wiadomo czy będą mogli, może mają plany
-mnie to nie obchodzi. Widzę ich tu jutro-odpyskowała Maya swojemu mężu.
-postaramy się coś zdziałać-przekazał mój narzeczony.
-okey ja idę zadzwonię na kamerkę na rodzinną grupkę Ok?-zapytałam
-dobrze królewno
*End Hailie&Camden*
*Hailie&grupa rodzinna*
Zadzwoniłam na kamerkę jak mówiłam. Po chwili wszyscy już dołączyli.
-co się stało Dziewczynko?-powiedział Dyl
-co?-burknął Tony
-No co tam Malutka?
-tak Hailie?-zapytał poważnie Vincent
Shane się nie odezwał bo był aktualnie w jadalni i jadł spaghetti (nwm jak się pisze) ale na znak że mam mówić kiwnął głową.
-bo...-powiedziałam a oczy znów mi się zaszkliły.
Odwróciłam głowę bo nie chciałam żeby inni z grupy widzieli moje łzy które swobodnie spływały po policzku. Trzeci raz się wzruszyłam.
Zamiast powiedzieć z Adrienem sięgnęliśmy po test i dwoma rękami pokazaliśmy w kamerze plastik z dwoma kreskami.
Nastała chwila ciszy. Shane zaczął się na widok testu dusić jedzeniem aWszyscy nie mogli w to uwierzyć że zostaną wujkami/ciotkami/dziadkami.
-gdzie prawdziwy?-zapytał Dyl
-to jest prawdziwy-powiedziałam przez łzy-nie mam atrapy.
Wszyscy zaczęli się drzeć do kamery i skakać/chodzić z radości i łzami wzruszenia.
-przepraszam na chwilę-powiedziałam i poszłam do toalety. Zamknęłam się. Nie że nie ufałam miejmy narzeczonemu tylko zawsze wolę się zamykać. Wpatrywałam się w lutro przy umywalce cała zapłakana. Gdy chciałam wyjść nie mogłam. Nie mogłam otworzyć z zamknięcia drzwi. Próbowałam a Adrien poszedł na górę bo mnie uprzedzał a rozmowę zakończył bo musieli Shane lekko uspokoić bo sam nie mógł. Zaczęłam w nie walić a że telefonu nie miałam nie mogłam się z nikim skontaktować. Adrien tego nie usłyszał więc się nie zjawił ale gdy się darłam „Adrien!" Już zszedł.
-wołałaś mnie?-zapytał chodząc po dole-gdzie jesteś?
-Adrien pomocy!-krzyknęłam ledwo słyszalnym głosem bo robiło mi się słabo a że byłam w ciąży to bardzo się wystraszyłam. On to usłyszał i podszedł do drzwi i zaczął mnie uspokajać.
-Hailie spokojnie, wdech i wydech. Rób to co mówię bo jak się nie uspokoisz i wpadniesz w panikę to źle ci to wpłynie na zdrowie twoje i dziecka. Robiłam to co mówiła ale i tak byłam spanikowana.
-Adrien...słabo mi-powiedziała bardzo słabo.
-Hailie podtrzymaj się umywalki. Ja pójdę po nóż i nim otworzę z drugiej strony.
Jak powiedział tak zrobił ale było za późno...zemdlałam.

Adrien:
-Hailie! HAILIE! Jesteś tam?! Halo!
Nie odpowiadała. Ch*lera.
Gdy tylko udało mi się je otworzyć zobaczyłem Hailie na podłodze. Nie przytomną. Szybko zareagowałem i sprawdziłem czy oddycha. Oddychała. Szybko zaniosłem ją do auta i pojechałem z piskiem opon pod szpital.

H.M x A.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz