Rozdział X cz.II

84 46 9
                                    

Mirabela

Nie mam pojęcia, jak znalazłam się w swoim pokoju. Byłam w takim szoku, że jak przez mgłę pamiętam drogę powrotną do domu w ten ulewny deszcz.

– Boże, boże, boże. Ugryzłam go, naprawdę to zrobiłam. Karmiłam się człowiekiem. Piłam jego krew. Była taka gorąca i pyszna – mówiłam do siebie, siedząc na łóżku. – Nie, nie, nie musisz o tym zapomnieć! – krzyczałam, podciągając nogi do klatki i przykładając ręce do czoła, próbując wyrzucić z głowy te wspomnienia.

Z mojego amoku wyrwało mnie pukanie do drzwi.

– Hej, Mira, mogę? – zapytała Sorina przez drzwi. Przeżywając dalej wszystko, nic jej nie odpowiedziałam. – Pomożesz mi w jednym zadaniu? – powiedziała, wchodząc do środka. – A co tu takie ciemno? – zapytała, rozglądając się po pokoju i wymacując włącznik na ścianie, włączyła światło. – Mira, co się stało? – podbiegła od razu do mnie.

– Zostaw mnie – powiedziałam, chowając głowę w zagłębieniu między klatką piersiową a nogami, które cały czas miałam do niej przyłożone.

– Nie! Powiedz, co się stało. Jesteś roztrzęsiona.

– Daj mi spokój! – krzyknęłam, nie podnosząc głowy.

– O nie. Dopóki nie powiesz mi, co jest grane – odparła stanowczo, kładąc mi rękę na kolanie.

– Powiedziałam, zostaw mnie!!! – ryknęłam, strącając jej rękę i przeszywając ją swoimi czarnymi oczami.

– Wiesz dobrze, że ta twoja sztuczka nie robi na mnie wrażenia. Teraz to już musisz mi powiedzieć, co się stało.

– Nie – powiedziałam, znowu chowając głowę.

– To ma coś wspólnego z Valerianem? – zapytała, na co ja znowu poderwałam głowę, piorunując ją wzrokiem. – Czyli jednak. Co się stało? Co on znowu zrobił? Pokłóciliście się? – dopytywała dalej.

– Nie, nie pokłóciliśmy się.

– No to, co się stało? Zaczynam się serio martwić. Dzisiaj były urodziny Eli, czyż nie? Stało coś się na nich?

– Tak to dzisiaj było. Poszłam do Valeriana i dałam jej tę lalkę, którą razem kupiłyśmy.

– I co dalej? Co się stało?

– Na urodzinach nic, ale za to. To, co się stało potem... – urwałam.

– Co się stało potem? No mów wreszcie!

– Sorina ja, ja... Ugryzłam człowieka – powiedziałam łamiącym głosem, podnosząc głowę.

– Co zrobiłaś? – zapytała, robiąc wielkie oczy.

– Ugryzłam – chciałam powtórzyć, ale przerwała mi siostra.

– Czekaj, czekaj. Rozumiem, nie musisz powtarzać. Ale jak to się stało? Przecież ty umiesz nad sobą zapanować, więc jak?

– To... to...wszystko wina...

– Valeriana?

– Tak.

– Co zrobił?

– Odprowadził mnie jak zwykle na bezpieczną odległość i kiedy już się rozdzieliliśmy, poszłam w zaułek, skąd mnie nie było widać. Gdy chciałam, odlecieć napatoczył się jakiś facet w kominiarce. Przyszpilił mnie do budynku i zażądał kasy. Nie wiem, skąd nagle pojawił się Valerian i odciągnął go ode mnie.

– Skąd się tam wziął, przecież się rozdzieliście?

– Nie wiem. Jak widać, musiał go zauważyć, jak za mną idzie.

Miłość silniejsza niż nienawiść tom I - w trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz