⊰᯽⊱-----❊ Rozdział III ❊-----⊰᯽⊱

196 100 4
                                    

Wleciałam przez okno i podeszłam do biurka, na którym miałam przygotowane książki na jutro.

Dobra, z edukacji obywatelskiej muszę napisać prasówkę, ale to mogę zrobić później.

Usiadłam przy biurku, ustawiłam ulubioną playlistę i zabrałam się za pisanie wypracowania z rumuńskiego. Po dwóch godzinach zadanie było gotowe. Dochodziła dwudziesta, schowałam książki i poszłam do łazienki. Jutro mam na ósmą, więc mogę dzisiaj, pozwolić sobie na długą gorącą kąpiel.

Wzięłam książki z edukacji obywatelskiej, telefon, słuchawki i usiadłam przy biurku. Ustawiłam muzykę i zaczęłam pisać prasówkę. Poszło całkiem szybko, więc zabrałam się za powtórkę bieżącego działu. Było już po północy, resztę czasu spędziłam nad zadaniami z matematyki i kilkoma arkuszami z geografii.

Zanim się obejrzałam, zegar pokazywał szóstą. Wstałam z łóżka, spakowałam książki do plecaka. Ułożyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Zerknęłam na zegarek, który pokazywał dziesięć po siódmej, Zabrałam rower i pojechałam do szkoły. Matematyka była pierwszą lekcją, a Żmija nie cierpi spóźnialskich.

– Hej, jak tam? – zaczepiłam Tatianę.

Dziewczyna żegnała się z mamą, która podwiozła ją dzisiaj do szkoły.

– Dobrze, wczoraj siedziałam nad tym wypracowaniem do wieczora.

– I jak ci poszło? Swoje już skończyłam.

– Serio? Szybka jesteś. Moje to porażka. Sprawdzisz mi? – Zrobiła minę smutnego szczeniaczka.

– No jasne. – Zaśmiałam się. – Mamy teraz trochę czasu, to mogę zerknąć.

– Podejdziemy pod klasę i ci je dam.

Matematykę, jak zawsze, mieliśmy w trzynastce. Położyłyśmy plecaki na parapecie. Tatiana wyjęła zieloną teczkę i podała mi wypracowanie.

– Dałabyś jeszcze ołówek, żebym mogła poprawiać.

– Proszę.

– Dodawałaś coś do wstępu?

– Nie, bo Tudor powiedziała, że był w porządku. Poza tym pisałam go z tobą.

– Ok. Pominę go.

Zaczęłam czytać charakterystykę Makbeta. Była całkiem dobra. Zaznaczyłam błędy stylistyczne i kilka ortograficznych. Do lekcji zostało dziesięć minut. Powoli przychodzili inni uczniowie. Co jakiś czas zerkałam, by sprawdzić, czy Valerian jednak nie pojawił się w szkole.

– Jak na razie masz dobrze, musisz jedynie poprawić drobne błędy. Niestety jeszcze nie zdążyłam przeczytać do końca.

– Serio jest OK? Dzięki wielkie. Zaraz ogarnę, a resztę możesz sprawdzić nawet na godzinie wychowawczej – stwierdziła Tatiana.

– No właśnie.

Zadzwonił dzwonek. Pani Fierar przyszła z gotowymi arkuszami zadań. Rozdała je i sprawdziła obecność. Byli wszyscy z wyjątkiem bruneta.

– Felix, masz tu drugą kartkę dla Wolfa – powiedziała matematyczka.

Zadania były z funkcji trygonometrycznych, nawet łatwe.

– Macie godzinę, na drugiej odpytam każdego przy tablicy. Zadań wystarczy dla wszystkich. Jeśli Valerian nie przyjdzie, to ktoś odpowie dwa razy lub będzie do domu. Zobaczymy, jak wam pójdzie – zakomunikowała nauczycielka.

Czas minął bardzo szybko. Kiedy Żmija była zajęta pracą na komputerze, sprawdziłam wyniki Tatiany. Zadzwonił dzwonek na przerwę. Fierar zostawiła nam otwartą klasę i poszła do pokoju nauczycielskiego.

Miłość silniejsza niż nienawiść tom I - w trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz