We wtorek na godzinie wychowawczej pani Reg ogłosiła, że w najbliższy czwartek ma być dzień otwarty szkoły. Nauczycielka w skrócie przedstawiła nam, jak mniej więcej będzie przebiegał ten dzień. Kilka osób w parach będzie oprowadzać grupki osób ze szkół po poszczególnych stanowiskach, zachęcając do przyjścia do nas od nowego semestru.
Bardzo chciałam być w parze z Tatianą, ale ona niestety na ten dzień miała już zajęcie. A mianowicie ci, z rozszerzeń biolchem będą zajmować się różnymi doświadczeniami i pokazami na stanowiskach. Pani Reg chcąc, aby ten dzień wypadł jak najlepiej, sama wybrała pary wśród wolnych osób. I oczywiście ja, bo kto by się spodziewał będę w parze z Valerianem. Jak to ujęła pani Isabella „będziesz mieć go na oku, a nie jak rok temu z chłopakami palili w parku przed szkołą".
Dzień otwarty miał być od dziewiątej, ale przewodnicy i osoby robiące coś przy stanowiskach miały przyjść na ósmą. Szybko ubrałam soczewki, w których moje oczy miały ciemnobrązowy kolor, w końcu nie chce wystraszyć ludzi, których będę oprowadzać. Ubrałam czarne spodnie, białą koszulę, marynarkę i niewysokie czarne buty na obcasie, to dzień otwarty pasuje lepiej wyglądać.
Zapięłam czarną błyskawicę i podeszłam pod naszą klasę, gdzie przewodnicy mieli się zameldować.
– Hej – przywitałam się do stojącego obok klasy wgapionego w telefon Valeriana.
Chłopak miał również jak ja ubrane czarne spodnie, do tego błękitną koszulę, czarny krawat i marynarkę. Wyglądał w tym mega.
– Część – odparł, odrywając się od telefonu i zerkając na mnie.
– Coś nie tak?
– Nie czemu?
– Bo znowu się tak patrzysz.
– Tak? Czyli jak?
– Sama nie wiem. Ostatnio dość często ci się to zdarza.
– Od tego mam oczy – odburknął wymijająco Valerian.
– Dobra, dobra już się nie obrażaj. Wchodzimy? – zapytał, pokazując na drzwi.
– Czekałem na ciebie, proszę panie przodem. – stwierdził, otwierając drzwi i wystawiając ręką do przodu, przepuszczając mnie.
– Wow, jaki dżentelmen – zaśmiałam się i weszłam do klasy. – Dzień dobry – przywitałam się z panią Isabellą i usiadłam w ławce, co zaraz zrobił Valerian, siadając obok mnie.
Wychowawczyni szybko nam wyjaśniła co mamy robić i cały plan. Zaczynając od uroczystego rozpoczęcia, krótkiego występu kółka teatralnego po obejrzeniu poszczególnych stanowisk w różnych klasach, bibliotekę i uroczyste zakończenia.
Jak tylko występ skończył się, razem z Valerianem zgarnęliśmy niedużą grupę liczącą z dwanaście osób i oprowadzaliśmy ją po szkole, według ustalonego schematu. Szło nam dość sprawnie do czasu, aż nie weszliśmy do biblioteki.
Chodząc między rzędami w pewnym momencie kilka książek, zaczęło spadać z półek, a zaraz potem kwiatki ze stołów.
– Trzęsienie ziemi!!! – krzyknęła jakaś dziewczyna, która w ostatnim momencie zdążyła odskoczyć od drzwi. W tym samym czasie poleciała wielka półka, blokując tym samym drogę ucieczki.
– Wszyscy pod stoły i chronić głowę!!! – krzyknęłam, łapiąc się półki i próbując utrzymać równowagę.
– Jak dobrze, że mamy z tego referat – usłyszałam Valeriana.
– Ciebie to bawi? – zapytałam, szukając Valeriana wzrokiem.
– Nie. Jestem przerażony. – odparł brunet schowany pod stołem po drugiej stronie biblioteki.
CZYTASZ
Miłość silniejsza niż nienawiść tom I - w trakcie korekty
FantasiaMówi się, że między nienawiścią a miłością jest tylko cienka granica. Czy to możliwe, że w tym przysłowiu tkwi ziarno prawdy? On - gwiazda koszykówki, najprzystojniejszy i najpopularniejszy chłopak w szkole. Ona - niepozorna kujonka, której nikt nie...