Rozdział V cz.III

181 95 9
                                    

Sprawdzian z majzy był dość prosty. Szczególnie jak przez ostatnie 8 godzin przerobiło się wszelkie możliwe zadania.

– Hej, laska jak ci poszedł sprawdzian? – zapytała Tatiana, jak tylko wyszłyśmy z klasy. – Czekaj. Po co ja pytam w końcu bierzesz udział w mega trudnym konkursie z majzy.

– Dobrze, a tobie? – zaśmiałam się.

– No w miarę, tak myślę – odparła, drapiąc się po szyi.

– Jak tam randewu z Ivanem?

– To nie była żadna randka.

– Jasne – odparłam, przewracając oczami – To, co robiliście, jesteście razem?

– Nie. Podwiózł mnie pod dom.

– Iiii? – dopytywałam dalej przyjaciółkę.

– Zaprosiłam go do środka. Zapytał, skoro miałyśmy się uczyć to, może mi pomóc.

– I co dalej? – zapytałam, idąc w stronę szatni przepakowywać książki.

– Uczyliśmy się dwie godziny. Na początku ciężko szło. Aż mi głupio było, robiłam błędy w najprostszych rachunkach. Ale jak tu się skupić jak takie ciacho obok ciebie siedzi.

– Tak, oczywiście to całkowicie zrozumiałe – zaśmiałam się – I co niczego nie próbował?

– Powiedział, że jak zaliczę na cztery, to gdzieś mnie zabierze w nagrodę.

– To fajnie.

– Tak muszę to zdać na czwórkę. Ale gdyby nie mój głupi brat to może i by coś było.

– Opowiadaj.

– No jak zaproponował taki układ, to zaśmiałam się, że ma się za takiego dobrego nauczyciela no i on przybliżył się, bawiąc się moimi włosami. Był coraz bliżej i nagle wpadł Peter.

– Co chciał?

– Żeby mu pomóc przy aucie. Ivan się zainteresował w końcu to jego klimaty i poszli razem grzebać w tym jego gracie.

– No masz – zaśmiałam się. – To musisz mieć cztery i to ciacho się z tobą spotka – odparłam, poruszając sugestywnie brwiami.

– Weź, przestań – zaśmiała się, uderzając mnie w bok. – À propos ciach – zaczęła gdy przeszedł Valerian. – Wiesz, z kim chodzi Valerian?

– Co? Z nikim przecież nie jest.

– A ta malinka na jego szyi?

– Jaka? – zaczęłam.

Kurcze zapomniałam o niej, miałam go tylko pocałować przypominając sobie sytuacje z kina.

Mniejsza nie interesuje mnie to – dodałam po chwili.

– Yhm. A ty co robiłaś?

– Ja, yyy – jąkałam się.

No przecież ci nie mogę powiedzieć, że z nim byłam.

– A w sumie nic ciekawego, robiłam arkusze, które Żmija mi daje. Ostatnio dostaję ich dość sporo.

Zadzwonił dzwonek przyszła pani Reg. Na wychowawczej w sumie nie robiliśmy nic ciekawego. Nauczycielka zapowiedziała, że do 16 lutego mamy podać jej ostateczną liczbę chętnych na wycieczkę i zbierać już przez naszego klasowego skarbnika kasę potem mieliśmy czas dla siebie.

W tym samym czasie. Valerian

No stary możesz, chociaż kumplowi powiedzieć – naciskał Felix.

Miłość silniejsza niż nienawiść tom I - w trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz