Rozdział X cz.III

75 41 12
                                    

Valerian

Szybko zdjąłem swoje ciuchy, zostając tylko w kąpielówkach i poszedłem do krytego basenu. Po chwili usłyszałem pisk Eli, która podbiegła do mnie.

– Hej!!! Nie wolno ci się tak szybko oddalać od Mirabeli – stwierdziłem, zerkając na Mirabelę. Nie mogłem oderwać od niej oczu.

Była ubrana w czarny jednoczęściowy strój z lekkim dekoltem, który podkreślał jej atuty.

– No właśnie smoku mały, a jak się zgubisz? – powiedziała, kucając w stronę małej, przez co jeszcze trudniej było oderwać wzrok od jej biustu.

– Dobzie nie bende – odparła mała, robiąc smutną minkę.

– Oj mała, nie smuć się, mówię ci to tylko dla twojego dobra. Idziemy? – zapytała, na co dziewczynka się rozpromieniła.

– Tak!!! – pisnęła mała. – Blacisku halo ziemia, idiemy ja kce do basenu – powiedziała Eli, szarpiąc mnie za rękę.

– Cooo? – zapytałem, odrywając wzrok od kruczowłosej na małą.

– No, do basenu? – odpowiedziała Eli.

– Tak, tak idziemy, ale... – urwałem, znowu przeszywając wzrokiem Mirabel od stóp do głów. – Yyy, zajmiesz się nią jeszcze na chwilkę, zaraz wracam? – zapytałem po chwili.

– Yyy, jasne.

– Dzięki, zaraz wracam, zapomniałem jednej rzeczy – skłamałem i szybkim krokiem ruszyłem do łazienki w męskiej szatni. – Dobra stary weź, się ogarnij – powiedziałem, opukując twarz zimną wodą, próbując ochłonąć.

Zawsze widziałem ją ubraną w te różne swetry, bluzy i bluzki. Dzisiaj pierwszy raz w takim wydaniu, nawet na balu nie robiła takiego wrażenia.

– Dobra, co się będziesz oszukiwał? – zapytałem swojego odbicia w lustrze, kładąc ręce po obu stronach umywalki. – Mirabela jest piękną kobietą.

Jakoś wcześniej umykał mi ten fakt. Ciągle jej tylko dokuczałem i starałem się uprzykrzać życie. Nawet jej blada cera w tym wydaniu, wydaje się tylko podkreślać jej urodę.

– Nie no stary, o czym ty w ogóle myślisz? – odparłem, uderzając się głowę.

Kiedy opanowałem tą szalejącą burzę w mojej głowie, ruszyłem w stronę basenów. Rozglądałem się za Mirabelą leżącą gdzieś na leżakach, ale jej nie zauważyłem. Zerknąłem w stronę basenu, moją uwagę zwróciła dziewczynka bez rękawków, która pomału zaczynała się topić wycieńczona.

– Cholera jasna, przecież to Eli! rozpoznałem ją kiedy mała odwróciła twarz w moją stronę.

Bez zastanowienia wskoczyłem do zimnej wody, podpływając do małej. Ściągnąłem ją na brzeg i pomogłem wyjść. Mała zaczęła płakać, pokazując na basen. Odwróciłem głowę w stronę, w którą pokazywała i zobaczyłem szamotającą się Mirabelę. Kazałem małej zostać i popłynąłem do dziewczyny, pomagając jej wyjść z basenu.

– Ty idiotko! – ochrzaniłem nią kiedy już wszyscy byliśmy poza basenem.

– To nie moja wina, Eli ona, ona... – próbowała się tłumaczyć, ale jej przerwałem.

– Wiesz, co mogło się stać gdybym przyszedł trochę wcześniej?

– Blacisku nie gniewaj sie na Milabele. To ja poplynelam tak daleko.

– Miała cię pilnować, a przez nią prawie się utopiłaś.

– Valerian dobrze wiesz, że ja... – zaczęła lekko wkurzona.

Miłość silniejsza niż nienawiść tom I - w trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz