Rozdział XVI cz.II

116 33 12
                                    

Jechałam na wtorkowe zajęcia z ogromnym mętlikiem w głowie. Gdyby mi pół roku temu ktoś powiedział, że chłopak, którego kochałam i równocześnie nienawidziłam, z którym wiecznie się kłóciłam i wyzywałam, odkryje moją tajemnicę, zakocha się we mnie i będziemy razem, to wyśmiałabym go. Ale to prawda. To, co przeszliśmy przez te kilka miesięcy, bardzo nas zmieniło. Zakopaliśmy topór wojenny, potem przyjaźń, jeśli można tak to nazwać, a na sam koniec zostaliśmy parą.

Chyba po tym wszystkim należy nam się trochę szczęścia – rozmyślałam, wrzucając książki do szafki.

– Dzień dobry księżniczko – powiedział Valerian, przytulając mnie od tyłu.

– Cześć – wycedziłam dalej pochłonięta myślami.

– Wow. Ktoś tu wstał lewą nogą?

– Bardzo śmieszne – burknęłam, odwracając się w jego stronę.

– Co się stało? – zapytał z troską, głaszcząc mnie po policzku.

Już miałam mu powiedzieć, że chciałabym spróbować ujawnić nasz związek i o moich obawach. Wiedziałam, że mnie jak zawsze wysłucha i zrozumie. Ale właśnie tej samej chwili grupa osób weszła do szatni, przez co szybko odskoczyłam od przytulającego mnie Valeriana.

– Przepraszam – wypaliłem, jak tylko znów zostali sami.

– W porządku, rozumiem. Jeśli nie chcesz, na razie się ujawniać nic się nie dzieje.

– Ale ty...

– Hej, słońce – dotknął mojej brody – rozumiem poważnie. Dla ciebie to wygląda zupełnie inaczej. Jestem w końcu twoim pierwszym chłopakiem i nie chcesz się śpieszyć. W szkole będziemy sprawiać dalej pozory przyjaźni.

– Dzięki – odparłam, wtulając się w jego umięśnioną klatkę.

– Idziemy? – zapytał, gdy zadzwonił dzwonek.

– Tak – rzekłam. – Hej!!! – pisnęłam gdy Valerian skradł mi całusa.

– No co? – zaśmiał się.

– Jesteś niemożliwy.

Szliśmy szybko do naszej klasy. Pierwszą lekcją dzisiaj była matematyka, byliśmy już spóźnieni. Dlatego nie zdziwiło nas to, że nikogo na korytarzu nie było, ale za to, co się działo w klasie, już owszem. Żmii nie było, więc panował gwar, do tego Felix rzucał się do Tiany, która siedziała na jego i Valeriana miejscu.

– Ty blondi. Coś ci się chyba dzisiaj pomyliło?

– Nie, nie wydaje mi się – rzekła twardo blondynka.

– Ty siedzisz tam z Mirabelą – odparł, pokazując na drugi koniec klasy.

– Może, ale nie dzisiaj. Czyż nie Valerian? – zwróciła się w naszą stronę.

– Siadaj księżniczko – rzekł, odsuwając dla mnie krzesło – dzisiaj siedzimy razem.

Przyjaciele? Jak widać Tiana ma inne zdanie co do naszego ukrywania się.

– Mówisz – zaśmiał się.

– Cześć kotek – odwróciła się w naszą stronę ruda małpa.

– Czego chcesz? – wycedził Valerian.

– Oj co tak ostro? – zapytała, siadając na ławce, przy której był Valerian. – Może urwiemy się z zajęć i gdzieś skoczymy? – zaczęła, głaszcząc go po ręce.

Zaraz jej urwę tę łapę.

– Spokojnie – uspokajał mnie, delikatnie dotykając mnie po nodze.Raczej nie – dodał, zabierając rękę.

Miłość silniejsza niż nienawiść tom I - w trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz