Rozdział XIII

81 41 11
                                    

Rozmowa z Mikiem pomogła mi się uspokoić. Jednak kiedy zostałam sama w tych czterech ścianach, myśli wirowały mi w głowie. Valerian mnie wykorzystał. Był miły, bo chciał zdobyć informacje związane z moim światem. To wszystko, co robił. Urodziny moje i Sori, kłótnia z rodzicami, pomoc podczas akcji krwiodawstwa nawet nauka pływania to wszystko było jednym wielkim kłamstwem. Opuściłam gardę, dając mu się zmanipulować na te jego rzekomą zmianę.

– Dobra, ale czego ty oczekiwałaś? – Zaśmiałam się z własnej naiwności.

Przez cały wieczór starałam się, opanować tą szalejącą burzę w mojej głowię. We wtorek przyszłam do szkoły, mając nie małe deja vu, to samo paskudne uczucie, które towarzyszyło mi po wyznaniu Valerianowi uczuć. Nie chciałam go widzieć.

Żmija dla rozluźnienia zrobiła niezapowiedzianą kartkówkę. Po raz pierwszy w życiu miałam totalną pustkę w głowie. Wczoraj nie miałam siły, ani ochoty na powtarzania czegokolwiek. Miałam wywalone, jedna gorsza ocena mi nie zaszkodzi. Na przerwie Tatiana wierciła mi dziurę w brzuchu, mordując mnie pytaniami, jak się czuję.

– Mirabela. Wyglądasz na nieobecną, zapraszam do tablicy – powiedziała Żmija na drugiej matematyce.

– Dobrze – westchnęłam i ruszyłam w stronę tablicy.

– Zrobisz zadanie piętnaste.

Szybko zerknęłam na treść zadania i zaczęłam kreślić coś na tablicy.

– Yyy... Mirabela to jest błędny wynik – stwierdziła w szoku matematyczka.

Zerknęłam na tablicę próbującą dopatrzyć, gdzie zrobiłam błąd. Nie będąc w stanie go znaleźć, pokręciłam zrezygnowana głową. Żmija wstała, zmazując kilka ostatnich linijek, kreśląc prawidłowe rozwiązanie.

– Co się stało? To do ciebie niepodobne, by robić takie banalne błędy, a to jest powtórka.

– Po prostu źle się dziś czuję, proszę pani, to wszystko – powiedziałam, siadając na swoim miejscu.

– Albo gwieździe woda sodowa uderzyła do głowy po wygranym konkursie – zaśmiała się Rahela.

– Zamknij twarzostan – odpysknęłam, zerkając po klasie i zatrzymałam się na kilka sekund wzrok na Valerianie.

Brunet nie patrzył w moją stronę, nawet nie zareagował na uwagę Raheli. Nie wyglądał jak osoba, która w końcu uwolniła się od niechcianej relacji. Bardziej jak skulony szczeniak, który zrobił coś złego i ma wyrzuty sumienia.

– Każdy może mieć gorszy dzień. Ale Rahela skoro tak bardzo wyrywasz się odpowiedzi, to nie będę cię powstrzymywać. Zadanie szesnaste.

Nie cierpię cię – pomyślała Rahela, próbując pisać rozwiązanie.

– No, nie wykazałaś się. Siadaj jedynka.

– Cooo? Mirabela też źle zrobiła, a nie dostała jedynki.

– I uwaga do dziennika za pyskowanie na lekcji.

– Przepraszam – wycedziła przez zęby wściekła dziewczyna. – Jeszcze tego pożałujesz. Zobaczysz.

Mam nadzieję, że wasze nieprzygotowanie wynika z emocji związanych z czwartkowymi zawodami, ale w jutro wam nie odpuszczę. Czeka was sprawdzian ze stereometrii. Radzę wam porządnie się do niego przyłożyć.

Valerian

Zawaliłem na całej linii. – Wściekły wrzuciłem książki do szafki. – Wszystko przez ten mój wiecznie niewyparzony język. Ona mi nigdy nie wybaczy. – Zrezygnowany oparłem głowę o szafkę.

Miłość silniejsza niż nienawiść tom I - w trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz