Nie wiem, za cholerę jak to się stało że zaspałam. Wyskakuję z łóżka jak burza, zerkając na zegar który złośliwie pokazuje że jest 9:40. Od 40 minut powinnam być w pracy.
Latam jak oparzona po domu, wbiegam do kuchni, naciskam ekspres i podstawiam kubek termiczny, bo wiem że nie wypije jej teraz.
Biegnę do łazienki, ubieram pierwsze lepsze ciuchy, włosy związuje w niedbały kok, nawet nie zastanawiam się nad malowaniem, na to kompletnie czasu nie mam.
Chwytam w locie kubek z kawą i już wybiegam na zewnątrz.
W rekordowym tempie, jak na moje auto i korki po drodze, zjawiam się pod kwiaciarnią.
Szybko wysiadam, otwieram drzwi i szybkim krokiem ruszam do biura. Odstawiam torebkę, włączam laptopa i biorę kubek z kawą. Wracam na sklep, stawiam kubek na ladzie a sama podchodzę do półek z kwiatami. Układam je, przebieram, sprawdzam czy któreś nie są zwiędnięte. Gdy wszystkie kwiaty są ogarnięte wracam za ladę, chwytam kawę i staję tyłem do drzwi wejściowych, opierając się o blat pośladkami. Przysuwam kubek do ust z zamiarem wzięcia łyka a w tym momencie słyszę dzwonek do drzwi na co drgam, co powoduje że moja dłoń przy ustach z kubkiem również drży i rozlewa gorący napój.-Nosz kur... Szlaaag. Szzzz - syczę przeciągle bo oparzyłam siebie usta i brodę. - aaaaa.... Paaaarzyyyy!
-Wszystko dobrze? - pyta męski głos a jego kroki zbliżają się do lady.
Odwracam się z grymasem bólu na twarzy a w tym momencie cały ból, w ogóle, całe myśli ulatują mi z głowy. Tracę zdolność jasnego myślenia i mówienia. Otwieram usta i rozszerzam oczy.
Przybysz również nie kryje zaskoczenia, jest zdumiony ale na jego usta wkrada się seksowny uśmiech.-Melody. - a jego czekoladowe oczy skrzą się radośnie.
Dziwnie to wygląda, bo wpatruję się w niego jak w obrazek i nie umiem wypowiedzieć ani słowa. Zbieram się w sobie by w końcu coś powiedzieć, bo jego płynna czekolada oblewa mnie niczym wodospad, rozchylam usta a wtedy zamiast zwykłego "cześć" z gardła wydobywa się krzyk.
10 sekund. Tyle trzeba żeby rozwalić komuś życie.
10 sekund, tyle trwa zanim rzucę się przez ladę z krzykiem żeby móc odciągnąć Zacharego na bok, samej zostając na celowniku.
10 sekund, tyle trwa wpieprzenie się rozpędzonego auta w moją kwiaciarnie.Widzę wszystko jak w zwolnionym tempie. Ułamki sekund, przeskakuję przez ladę, widzę kątem oka jak drzwi roztrzaskują się na miliony kawałków, jak kwiaty, przez pęd auta zostają wyrzucone do góry, odpycham Zacharego na bok mając nadzieję że nic mu się nie stanie i sama czuję uderzenie a potem rozdzierający ból w lewej części ciała a największy w lewej ręce.
Kwiaty rozsypane są wszędzie, nawet na masce auta które jest praktycznie przed moją twarzą, spoglądam na mężczyznę, oddycham z ulgą bo widzę że nic mu nie ma i to jest ostatnia rzecz którą rejestruje mój mózg zanim pochłania mnie ciemność.***
Budzi mnie szum maszyn i cięgłe piknięcia. Otwieram ciężko oczy i pierwsze co widzę to twarz mamy.
-Mamo? - wydaję dziwny dźwięk, ni to skrzek, ni to warkot.
-Dziecinko!! W końcu się obudziłaś!!
Czuję ból całego ciała, lewą nogę i rękę przeszywają co chwilę prądy jakby imadło się na nich zaciskało.
Próbuje podnieść głowę ale jest okropnie ciężka.-Mogę się czegoś napić?
Mama podsuwa mi kubek pod usta i próbuje pomóc mi się napić. Piję małymi łyczkami, ale i tak zaczynam się krztusić.
Opadam ponownie na poduszkę i zaś czuję falę bólu.-Jezu, czuję się jakby mnie ciężarówka staranowała.
-Bo prawie tak było! Do twojej kwiaciarni wjechało auto. Pani która nim jechała miała udar i nie kontrolowała tego co robi.
CZYTASZ
10 sekund
Romance10 sekund. Tyle wystarczy by zmieniło się czyjeś życie bezpowrotnie. 10 sekund. Tyle zajmuje wymyślenie debilnego kłamstwa. 10 sekund. Tyle zajmuje zakochanie się od pierwszego wejrzenia. 10 sekund. Tyle wystarczy by policzyć do 10 i zacząć jeszc...