Mlaskam językiem, przełykam ślinę ale tak mam sucho w ustach, że nie daje rady. Otwieram oczy i rozglądam się po sali. Wyciągam rękę do szafki po kubek z wodą i dosysam się do słomki, łapczywie pijąc wodę.
Ziewam, przeciągam się i próbuje w końcu jakoś postawić swoje ciało do lekkiej pozycji siedzącej.
Gdy w końcu mi się to udaje, co jest nie małym sukcesem, zważywszy że od pachwiny po samą stopę, noga jest w gipsie, oddycham z ulgą.
Do pokoju puka i wchodzi lekarz. Nie pamiętam jego nazwiska, za to doskonałe pamiętam że to on przekazał mi informacje o operacji dłoni, a raczej o jej amputacji.-Dzień dobry Melody. Jak się dziś czujesz?
-Chyba dobrze. Wczoraj po operacji miałam taki haj jak po najlepszym towarze w mieście.
Lekarz śmieje się serdecznie i wyciąga dłonie do mojej ręki aby ją zbadać.
-Tak, tu leki mają niesamowite działanie. Jedni na to reagują snem, drudzy słowotokiem a trzecim się wydaje że są marsjanami. Którą opcję ty miałaś?
-Chyba ten słowotok - spuszczam powieki zawstydzona - co gorsza, przy facecie który mi się podoba. Dam sobie drugą rękę uciąć że więcej się tu nie pojawi. - uśmiecham się delikatnie.
-Ale humor widzę że cię nie opuścił, to dobrze. Rana ładnie się goi, nie widzę żeby zakażenie dalej szło więc idzie to w na prawdę dobrym kierunku. Gdy się całkowicie wygoi, porozmawiamy o protezie. Teraz są takie techniki że praktycznie nie ograniczają trybu życia człowiekowi. Z tego co mówiła Twoja mama jesteś florystką, może nie będzie to łatwe, i trzeba będzie na prawdę sporo czasu ale myślę że będziesz mogła wrócić do tego co robisz. Tylko tak jak mówię, to będzie proteza, a do tego trzeba się będzie przyzwyczaić.
-I myśli pan, że dalej będę mogła układać kwiaty?
-Zdecydowanie tak. Kiedyś i to była tragedia, nie mówię że teraz nie jest, ale w dobie takiej technologii która mamy, życie może być łatwiejsze. - przenosi wzrok na moją nogę - a teraz sprawdźmy twoja nogę. Coś Cię boli, uwiera, przeszkadza?
-W zasadzie to chyba nie.
-Weźmiemy Cię potem na zdjęcie rentgenowskie, zobaczymy co tam się w tej nodze dzieje, aczkolwiek wydaje się że jak nic nie boli to goi się dobrze. Potem to ocenimy. Czy o coś jeszcze chciałaś zapytać? Wiedzieć coś?
-Kiedy będę mogła wyjść? To chyba jedyne pytanie które tłucze mi się po głowie. - uśmiecham się.
-Myślę że jeszcze z tydzień góra dwa. Miałaś dość mocny wstrząs mózgu więc musimy to obserwować no i ta noga. O kikut raczej się już nie martwię, minęła nie cała doba a rana ładnie się goi nie dając oznak dalszego zakażenia.
-To chyba dobrze, tyle chyba wytrzymam.
-Dziś też dostaniesz leki przeciwbólowe ale już nie tak mocne jak wczoraj. Aczkolwiek nie gwarantuję jak się po nich będziesz zachowywać - puszcza mi oko i kieruje się do drzwi - do zobaczenia później.
Zostaję sama w sali, więc rozglądam się niepewnie po otoczeniu, w końcu mam szansę żeby obejrzeć wszystko co się tu znajduje.
Na parapecie po prawej stronie, stoją już trzy bukiety, a jeden piękniejszy od drugiego. Niewielki telewizor wisi na ścianie na przeciwko łóżka, trochę w prawo jest niewielka szafa, całkiem na lewo są drzwi do sali. Oprócz szafki po mojej prawej stronie, i krzeseł nic więcej w pomieszczeniu się nie znajduje.
Jest cicho, spokojnie, jakby świat zatrzymał się i zamknął w tej sali.
Pielęgniarka weszła, podała mi coś w strzykawce do wenflonu i wyszła.
Myśli moje kierują się w stronę kwiaciarni. Jak ona teraz wygląda, czy ktoś zabezpieczył wejście, czy kwiatami ktoś się zajął i w ogóle czy będzie co naprawiać. Zresztą patrząc teraz na swoją rękę to jest mało prawdopodobne, że tam wrócę.
Będę musiała ponownie przeanalizować swoje życie i co zrobić z jego resztą bo niby będę miała protezę ale minie sporo czasu zanim nauczę się ją obsługiwać.
Moje myśli przerywa ciche pukanie a potem wejście mojej różowowłosej przyjaciółki.
CZYTASZ
10 sekund
Romance10 sekund. Tyle wystarczy by zmieniło się czyjeś życie bezpowrotnie. 10 sekund. Tyle zajmuje wymyślenie debilnego kłamstwa. 10 sekund. Tyle zajmuje zakochanie się od pierwszego wejrzenia. 10 sekund. Tyle wystarczy by policzyć do 10 i zacząć jeszc...