Rozdział 8

13 2 0
                                    

Mlaskam językiem, przełykam ślinę ale tak mam sucho w ustach, że nie daje rady. Otwieram oczy i rozglądam się po sali. Wyciągam rękę do szafki po kubek z wodą i dosysam się do słomki, łapczywie pijąc wodę.
Ziewam, przeciągam się i próbuje w końcu jakoś postawić swoje ciało do lekkiej pozycji siedzącej.
Gdy w końcu mi się to udaje, co jest nie małym sukcesem, zważywszy że od pachwiny po samą stopę, noga jest w gipsie, oddycham z ulgą.
Do pokoju puka i wchodzi lekarz. Nie pamiętam jego nazwiska, za to doskonałe pamiętam że to on przekazał mi informacje o operacji dłoni, a raczej o jej amputacji.

-Dzień dobry Melody. Jak się dziś czujesz?

-Chyba dobrze. Wczoraj po operacji miałam taki haj jak po najlepszym towarze w mieście.

Lekarz śmieje się serdecznie i wyciąga dłonie do mojej ręki aby ją zbadać.

-Tak, tu leki mają niesamowite działanie. Jedni na to reagują snem, drudzy słowotokiem a trzecim się wydaje że są marsjanami. Którą opcję ty miałaś?

-Chyba ten słowotok - spuszczam powieki zawstydzona - co gorsza, przy facecie który mi się podoba. Dam sobie drugą rękę uciąć że więcej się tu nie pojawi. - uśmiecham się delikatnie.

-Ale humor widzę że cię nie opuścił, to dobrze. Rana ładnie się goi, nie widzę żeby zakażenie dalej szło więc idzie to w na prawdę dobrym kierunku. Gdy się całkowicie wygoi, porozmawiamy o protezie. Teraz są takie techniki że praktycznie nie ograniczają trybu życia człowiekowi. Z tego co mówiła Twoja mama jesteś florystką, może nie będzie to łatwe, i trzeba będzie na prawdę sporo czasu ale myślę że będziesz mogła wrócić do tego co robisz. Tylko tak jak mówię, to będzie proteza, a do tego trzeba się będzie przyzwyczaić.

-I myśli pan, że dalej będę mogła układać kwiaty?

-Zdecydowanie tak. Kiedyś i to była tragedia, nie mówię że teraz nie jest, ale w dobie takiej technologii która mamy, życie może być łatwiejsze. - przenosi wzrok na moją nogę - a teraz sprawdźmy twoja nogę. Coś Cię boli, uwiera, przeszkadza?

-W zasadzie to chyba nie.

-Weźmiemy Cię potem na zdjęcie rentgenowskie, zobaczymy co tam się w tej nodze dzieje, aczkolwiek wydaje się że jak nic nie boli to goi się dobrze. Potem to ocenimy. Czy o coś jeszcze chciałaś zapytać? Wiedzieć coś?

-Kiedy będę mogła wyjść? To chyba jedyne pytanie które tłucze mi się po głowie. - uśmiecham się.

-Myślę że jeszcze z tydzień góra dwa. Miałaś dość mocny wstrząs mózgu więc musimy to obserwować no i ta noga. O kikut raczej się już nie martwię, minęła nie cała doba a rana ładnie się goi nie dając oznak dalszego zakażenia.

-To chyba dobrze, tyle chyba wytrzymam.

-Dziś też dostaniesz leki przeciwbólowe ale już nie tak mocne jak wczoraj. Aczkolwiek nie gwarantuję jak się po nich będziesz zachowywać - puszcza mi oko i kieruje się do drzwi - do zobaczenia później.

Zostaję sama w sali, więc rozglądam się niepewnie po otoczeniu, w końcu mam szansę żeby obejrzeć wszystko co się tu znajduje.
Na parapecie po prawej stronie, stoją już trzy bukiety, a jeden piękniejszy od drugiego. Niewielki telewizor wisi na ścianie na przeciwko łóżka, trochę w prawo jest niewielka szafa, całkiem na lewo są drzwi do sali. Oprócz szafki po mojej prawej stronie, i krzeseł nic więcej w pomieszczeniu się nie znajduje.
Jest cicho, spokojnie, jakby świat zatrzymał się i zamknął w tej sali.
Pielęgniarka weszła, podała mi coś w strzykawce do wenflonu i wyszła.
Myśli moje kierują się w stronę kwiaciarni. Jak ona teraz wygląda, czy ktoś zabezpieczył wejście, czy kwiatami ktoś się zajął i w ogóle czy będzie co naprawiać. Zresztą patrząc teraz na swoją rękę to jest mało prawdopodobne, że tam wrócę.
Będę musiała ponownie przeanalizować swoje życie i co zrobić z jego resztą bo niby będę miała protezę ale minie sporo czasu zanim nauczę się ją obsługiwać.
Moje myśli przerywa ciche pukanie a potem wejście mojej różowowłosej przyjaciółki.

10 sekund Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz