Sapię zdezorientowana, wyrwana ze snu, przeraźliwie głośnym warkotem. Przysiadam i szukam zamroczonym wzrokiem źródła tego odgłosu. I dopiero jak spoglądam w lewo uświadamiam sobie skąd ten warkot się wydobywa.
Zack chrapie tak potwornie że aż w uszach mi dzwoni, czym objawia się tępy i pulsujący ból głowy. Z jękiem wstaję i kieruję się do łazienki. Biorę szybki prysznic i ubieram się w ogrodniczkę. Zgarniam telefon ze stolika i cicho wychodzę z pokoju kierując się do magicznej sali.
Siadam przy stoliku i chowam głowę w ramiona cicho sapiąc.-Dziecko, nie wyspałaś się? - uśmiecha się Tess.
-Nie w tym sensie. Zack chrapie tak okrutnie że zapewne zmarłych by pobudził. Czuję jakby czołgami mi po czaszce jeździł - i wydaję głośny jęk.
-Jest na to jeden doskonały sposób.
-Jaki? - patrzę na nią wyczekująco
-Łokieć w żebra. Szybciutko przewraca się na bok i po chrapaniu.
Wybuchamy śmiechem jednocześnie chwytając się za bolącą głowę.
-Co zjesz złotko?
-Naleśniki?
-Jasne, czekaj cierpliwie.
Gdy zostaję sama wyjmuje telefon z kieszeni i wystukuje numer do mamy. Mimo że jest 7 rano odbiera po 2 sygnale.
-Córcia, co słychać?
-Mamuś, czy będziesz w stanie przyjechać do Hillsboro jutro?
-Do Hillsboro??
-Tak. Wracam. Będę tam dziś wieczorem. Czeka mnie 10 godzin jazdy.
-Coś się dzieje kochanie? - pyta zmartwiona.
-Nic mamuś, jest dobrze. Ale muszę ci o czym powiedzieć a nie chce tego robić przez telefon. Ok?
-Dobrze kochanie. Będę jutro. Kocham cię, dozobaczenia.
Kończę połączenie i odkładam telefon, w tym momencie Tess wnosi parujący talerz pełen aromatycznych naleśników. O Boże .. nie zdawałam sobie sprawy jaka głodna byłam.
Zjadam chyba 6 naleśników, odchylam się na krześle i klepie się delikatnie po brzuchu.-Córcia pojadła? - w tym momencie czuję mocnego kopniaka na co uśmiecham się - taaak, czuję że sobie pojadłaś.
Kątem oka widzę jak ktoś szybkim krokiem wpada do sali. Nim się orientuje że to Zack on już jest przy mnie i obejmuje mnie ramionami.
-Jezu...bo mnie udusisz.
-Nie było Cię. - puszcza mnie i siada na krzesełko obok - wystraszyłem się że zaś mnie zostawiłaś i uciekłaś.
-Nie, poprostu przejechałeś mi czołgiem po czaszce i musiałam wyjść.
Widzę że wzrok ma zdezorientowany, kompletnie nie wie o co mi chodzi.
-Boże, chrapiesz tak przeraźliwie że wydawało mi się że jestem na wyścigach motocykli.
Sapie zdziwiony a ja parskam śmiechem na jego minę.
-Jedz, mają tu całkiem pyszne naleśniki. Nie tak pyszne jak twoje oczywiście. - podsuwam mu talerz pod nos.
-Mówisz że moje Ci smakują?
-Przypominam Ci że obiecałeś mi już zawsze gotować. Nie żeby coś ale teraz będziesz musiała gotować podwójne porcje. Nasza córka jest non stop głodna.
Uśmiecha się a ja w pewnym momencie sztywnie i szybko porywam jego rękę i kładę na na swój brzuch.
Poczuł delikatny ruch i widzę w jego wzroku totalne zaskoczenie, oczarowanie, zachwyt i pełnię miłości.
CZYTASZ
10 sekund
Romance10 sekund. Tyle wystarczy by zmieniło się czyjeś życie bezpowrotnie. 10 sekund. Tyle zajmuje wymyślenie debilnego kłamstwa. 10 sekund. Tyle zajmuje zakochanie się od pierwszego wejrzenia. 10 sekund. Tyle wystarczy by policzyć do 10 i zacząć jeszc...