Rozdział 10

278 46 30
                                    

ALAINA

Dziś umówiłam się z Austinem na kawę i spacer. Na szczęście pogoda dopisywała, więc nie musieliśmy przekładać swoich planów. Na miejsce naszego spotkania w Iowa City miała mnie zawieźć Carmen. Przyjaciółka jechała potem na lotnisko odebrać kuzynkę. Poprosiłam ją, by w razie, czego po spotkaniu z Austinem po mnie przyjechała, bo mama chciała, bym do niej podjechała na chwilę, ale Carmen stwierdziła, że mężczyzna z pewnością będzie chciał mnie odwieźć. Nawet nie pamiętałam, kiedy ostatnio byłam na randce, ale Austin mnie zaciekawił. Zastanawiałam się, czym się zajmuje, gdzie mieszka, po prostu chciałam go poznać. Nie mogłam ukryć, że nieco się stresowałam. Tym bardziej, że Carmen ciągle mi wmawiała, że spodobałam się Austinowi. Tak naprawdę tylko będąc z Masonem czułam się tak wyjątkowo. Rozpalał mnie samym spojrzeniem, jego dotyk sprawiał, że drżałam, a gdy się ze mną kochał, oddawał mi całego siebie. Takiej namiętności nie czułam nigdy z żadnym innym mężczyzną, a seks nie dawał mi takiej satysfakcji jak z Masonem. Obawiałam się, że przez to już nigdy nie poczuję takiego pożądania. Być może właśnie nadszedł czas, by wyleczyć się z Masona?

– Wyglądasz bosko. – Carmen skomentowała mój ubiór, gdy w jej towarzystwie szykowałam się na spotkanie z Austinem.

Nie przepadałam za sukienkami, ale dziś zrobiłam wyjątek i założyłam asymetryczną sukienkę z kolorowym motywem kwiatowym. Do tego wybrałam botki na niewielkim obcasie i skórzaną ramoneskę.

– Przecież mu się podobam, więc chyba obojętnie, co na siebie założę – zażartowałam.

– Ale bielizna musi być koniecznie seksowna.

– Carmen, to nasze pierwsze spotkanie.

– No i powiedz jeszcze, że nie myślisz w ogóle o seksie – prychnęła, po czym sama przesunęła czerwoną pomadką po wargach.

Auć...

– Owszem myślę, niestety wtedy przywołuję wspomnienia związane z Masonem i uświadamiam sobie, jak bardzo beznadziejna jest ta sytuacja.

– Widzisz, dlatego Austin pojawił się w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie – odparła i puściła do mnie oko.

– To się jeszcze okaże. Dobra, powinnyśmy się zbierać, jeśli mam się nie spóźnić – powiedziałam, zerkając na zegarek.

– Słuchaj, a może na chwilę zahaczymy o pub?

– A niby po co?

– No wiesz Mason już tam jest, więc wpadłybyśmy zupełnie przypadkiem, niby czegoś zapomniałaś, a mogłabyś zaprezentować mu się w tym wydaniu sprawiając, że nie tylko serce mu stanie – zaśmiała się.

– Uwierz mi Mason widział mnie niemal w każdym wydaniu i zna na pamięć każdy fragment mojego ciała, jednak to nie wystarczy, by mi przebaczył – wyznałam. – Ba! Żeby nawet mnie wysłuchał.

– Więc pokaż mu co stracił.

– Carmen, on jest tego świadom i wcale za mną nie tęskni.

– No cóż, skoro tak twierdzisz.

Oj Carmen, przecież doskonale wiem, co mu zrobiłam.

– Tak, jedźmy już.

Parę minut później byłyśmy już w drodze do Iowa City. Carmen na szczęście już nic nie wspominała o Masonie. W trakcie jazdy oczywiście zadzwoniła moja mama, bym przywiozła jej pudełko z ozdobami, które ostatnio od niej brałam. Po niedługim czasie dotarłyśmy na miejsce. Zauważyłam Austina, który już na mnie czekał przed kawiarnią. Carmen zatrzymała auto, a ja wysiadłam. Podeszłam do mężczyzny, który przywitał mnie promiennym uśmiechem i wręczył piękny bukiet czerwonych róż. Weszliśmy do kawiarni, złożyliśmy zamówienie a Austin poprosił kelnerkę o wazon na kwiaty. Był bardzo miły, uprzejmy i wyglądał tak dobrze, że inne kobiety zwracały na niego uwagę. Usiedliśmy przy stoliku, a po chwili kelnerka przyniosła nam kawy i ciastka. Wystrój był przepiękny i taki klimatyczny. Ponieważ jesień u nas rozgościła się na dobre i zbliżało się Halloween, więc i tu pojawiły się już dekoracje jesienno halloweenowe. Dominowały wyraziste jesienne kolory jak królewska czerwień, intensywny pomarańcz, połyskujące złoto oraz ciemna zieleń. Wszystko pięknie się komponowało, oddając klimat tej niesamowitej porze roku.

Hidden DesireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz