Rozdział 10

7.5K 559 86
                                    

#natchnionamelodiawatt na twitterze


Aria

Czas upływał mi w mgnieniu oka. Dalej opiekowałam się Mayą, starając się w tym samym czasie, uporać się ze szkołą. Smutne spojrzenia dziewczynki niczego mi nie ułatwiały. Nie mogłam być dłużej jej nianią. W domu Huntera czułam się jak intruz, nadal czekałam na wyniki przesłuchania, a czasami... Czasami ściskało mnie w żołądku, gdy mężczyzna jedynie na mnie popatrzył.

Unikałam go, jak mogłam, nie odpowiadałam na słowne zaczepki, ale to nie było takie łatwe. Ten człowiek miał na mnie zły wpływ.

Nie potrafiłam zapomnieć momentu euforii, gdy zobaczył mnie w samym staniku i przez chwilę nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Nie chciałam tego, nie szukałam jego atencji, nienawidziłam go, ale...

Nigdy nie poczułam tego samego, gdy przyglądał mi się Ash. Cholera. Nie poczułam tego, nawet gdy uprawiał ze mną seks!

Co się ze mną działo?

- Stoisz w przejściu - usłyszałam nagle lekko poirytowanego Huntera i już chciałam mu odpowiedzieć, że prędzej przykleję się do podłogi na super glue, niż się przesunę, jednak on nie miał zamiaru się ze mną kłócić.

Chwycił mnie w talii i delikatnie, lecz stanowczo utorował sobie drogę do wyjścia. Przełknęłam ślinę, bo on nawet nie drgnął, a ja w sekundę stałam się jakąś kluchą. Jego uścisk na moich biodrach był zadziwiająco...

No kurwa mać!

- Powinienem wrócić wcześnie. W piekarniku jest zapiekanka, Maya jest na górze. Jeszcze raz jestem wdzięczny, że zostaniesz z nią nawet dzisiaj - rzekł, gdy zaczął wkładać buty.

A tak. Zapomniałam wspomnieć, że pan święty policjant postanowił się dzisiaj wybrać na kolację z zaznajomionym małżeństwem i poprosił mnie, bym została z Mayą w sobotni wieczór. Niezbyt mi się to uśmiechało, ale przyzwyczaiłam się do dziewczynki, a mając w pamięci, że to nasze ostatnie chwile spędzone razem, postanowiłam się zgodzić.

Podeszłam do niego, trochę za blisko niż powinnam, a kiedy sięgnął ponad moją głową po klucze od domu, do moich nozdrzy dotarł niezwykle przyjemny zapach. Bardzo męski, mącący zmysły...

- Zawsze możesz mi za to zapłacić - rzuciłam szybko, by odgonić natrętne myśli.

- Okej - odpowiedział jedynie, na co zmarszczyłam brwi.

- Tak po prostu się zgodzisz? Żadnego „ale"?

Coś mi tu nie grało.

- Robisz to ponad swoją karę, masz prawo otrzymać zapłatę. Nie będę się o to wykłócał i spieszę się - przyznał.

Tak się spieszył na zwykłą kolację ze znajomymi? Chyba że... Chyba że to wcale nie miała być zwykła kolacja.

- Żartowałam z tymi pieniędzmi - oznajmiłam jasno, dalej mu się przyglądając. - Wystroiłeś się jak szczur na otwarcie kanału.

- Jak zwykle miła i uprzejma - mruknął żartobliwie pod nosem. Mnie nie było do śmiechu.

- Umówiłeś się z kimś? - wypaliłam nagle, przykuwając jego uwagę. Przestał się miotać jak w ukropie i na mnie popatrzył.

- Co?

- Nie musisz kłamać, że idziesz na kolację ze znajomymi. I tak bym z nią została. - Mój ton był wyjątkowo zgryźliwy. Patrzyłam na niego oceniającym wzrokiem, trzymając dłonie pod piersiami i przez chwilę poczułam się, jak matka karcąca dziecko lub jak podejrzliwa żona...

Natchniona melodia | Tom IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz