Rozdział 16

7.4K 512 63
                                    

#natchnionamelodiawatt na twitterze


Aria: szesnaście lat

Hunter: dwadzieścia dziewięć lat


Aria

Impreza urodzinowa Very rozkręcała się z każdą kolejną minutą. Nie dość, że muzyka lecąca z głośników była wprost idealna, to do tego nie musiałam się martwić, że ktoś zauważy mój wiek. Wpuszczali tu młodsze ode mnie i każdej uchodziło to na sucho.

Tańczyłam właśnie w tłumie do Toxic Britney Spears, nie martwiąc się nikim, jednak do czasu. W pewnym momencie poczułam na sobie czyjś uporczywy wzrok. Dużo osób na mnie zerkało, byłam do tego przyzwyczajona, ale ta osoba robiła to wręcz nieprzerwanie.

Otworzyłam oczy, po czym rozejrzałam się dookoła, a kiedy mój wzrok zatrzymał się na podglądaczu, zamarłam.

To nie był jakiś typowy zbok.

Hunter Blackthorn stał kilka metrów ode mnie z założonymi na piersi dłońmi i uśmiechał się do mnie złośliwie. Miał na sobie robocze ubranie, więc jak mniemam, jego wizyta nie była towarzyska. Przeklęłabym siarczyście, gdyby nie odebrało mi mowy.

Co on tu robił?

Nagle muzyka ucichła, a kolejni policjanci zaczęli zaganiać nas na parkiet. Zerknęłam z przestrachem na drzwi, ale w nich także stało paru funkcjonariuszy.

– Cholera! – Tym razem już się nie powstrzymywałam. No tak, klub wpuszczał nieletnich. Nie mogło im to ujść na sucho, ale dlaczego obława musiała zostać przeprowadzona akurat dzisiaj, kiedy ja tutaj byłam?

– Koniec zabawy, młodzieży! Możecie już wyjmować dokumenty, trochę to potrwa – zapowiedział inny policjant, a mnie aż zemdliło.

Cudownie.


***


Jeśli wcześniej myślałam, że moim największym przewinieniem w życiu było poderwanie starszego o sześć lat szofera, to teraz zostałam zakuta w kajdanki, usadzona na tyle radiowozu i transportowana na komisariat.

Tak, mamo. Jestem właśnie u koleżanki na skromnej domówce.

Hmm... To chyba nie przejdzie.

– Czemu siedzisz tak cicho? – doleciał mnie głos Huntera prowadzącego auto. Przewróciłam oczami na jego kpiący ton.

– Oszczędzam tlen.

– Tego ci nie zabraknie. Lepiej myślałbym już o tym, do kogo zadzwonić z komisariatu – zaśmiał się. Poruszyłam się niespokojnie na siedzeniu.

– Ty też byś mógł.

– Co?

– Zamknąć się i nie zatruwać mi powietrza. Byłabym bardzo wdzięczna – sarknęłam, starając się nie myśleć o tym, że matka mnie zabije.

– Pyskata się zrobiłaś.

– Zrobiłaś? To nie jest moja nowa cecha – przypomniałam mu. Mężczyzna pokiwał głową, a potem zerknął na mnie w lusterku.

– Co się z tobą dzieje, dzieciaku? – zapytał, a tym samym sprawił, że zawrzała we mnie krew.

– Nie jestem dzieckiem!

Natchniona melodia | Tom IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz