Rozdział 33

8.4K 673 147
                                    

#natchnionamelodiawatt na twitterze


Aria

Dźwięki spokojnej melodii płynęły przez salę, gdy zatracałam się w grze. Trącałam struny smyczkiem, zapominając, że miałam przed sobą sporą publiczność. Gdy przyszedł czas na moje solo, całkowicie odpłynęłam, stając się jednością z moim instrumentem. Czułam dreszcze na ciele i tę euforię, która dodawała mi skrzydeł.

Muzyka – w życiu nie posiadałam większej miłości. Nigdy mnie nie zawiodła, zawsze otulała ciepłem i zrozumieniem, pomagała przetrwać najgorsze chwile, niosła ze sobą wspomnienia.

Nie mogłabym z niej zrezygnować, bo dobrze wiedziałam, że żadna inna czynność nie mogłaby mi przynieść takiej radości. Dlatego cieszyłam się, że ludzie kochali moją grę i zawsze prosili o więcej, a ja z przyjemnością spełniałam ich życzenia.

Po trzecim bisie moje oczy wypełniały łzy. Tak bardzo chciałam kiedyś stanąć na wielkiej scenie i być nazywana legendą. Zamierzałam pracować jeszcze ciężej, by otrzymać zamierzony efekt i nigdy się nie poddawać. Nigdy.

Kiedy schodziłam ze sceny, zawiesiłam na chwilę wzrok na znajomo wyglądającej kobiecie. Nawet nie musiałam się za długo nad tym głowić.

To była Lynn Taylor, rektor Juilliarda i kobieta, która zasiadała w jury na moim przesłuchaniu. Spięłam się mimowolnie, gdy ruszyła w moim kierunku z ogromnym uśmiechem. W pierwszym momencie chciałam zwiać, ale była za szybka. Dopadła mnie zaledwie po kilku krokach.

– Pani Aria! – zawołała za moimi plecami. Byłam zmuszona odwrócić się do niej i przykleić na usta podobny uśmiech, jakby jej obecność w ogóle mnie nie zabolała.

– Pani Taylor! Miło panią widzieć – przywitałam się uprzejmie. Stanęłyśmy na boku, by nie zagradzać innym przejścia i nie przeszkadzać rozmową.

– Och, miło było cię znowu usłyszeć. To, co zrobiłaś na scenie, było fantastyczne. Widzę, że jeszcze bardziej poprawiłaś swój warsztat, a już myślałam, że lepiej być nie mogło – skomplementowała mnie, co zbiło mnie nieco z tropu.

– Dziękuję. Nie sądziłam, że aż tak podobała się pani moja gra – odparłam z nutką przekorności.

Jeśli tak się mną zachwycała, to czemu nie dostałam się na wymarzone studia?

– Oczywiście, że mi się podobała. Pierwsza dodałam cię do listy. Dlatego bardzo się zasmuciłam, gdy wybrałaś inną uczelnię – dodała. – Co się stało? Filadelfia wydawała się lepsza?

Zmarszczyłam brwi na te słowa. Pomyliła mnie z kimś?

– Przepraszam, ale chyba zaszła jakaś pomyłka. Nazywam się Aria Astor. – Kobieta również się zdziwiła.

– Wiem, kim jesteś, Ario. Byłaś na przesłuchaniu. Grałaś między innymi Rosyjski Romans i Running Up That Hill. Poszło ci znakomicie. Od razu zapadłaś mi w pamięć i się dostałaś. Jednak otrzymaliśmy wiadomość, że zrezygnowałaś z naszej uczelni z bodajże powodów rodzinnych, jeśli się nie mylę – wytłumaczyła, i choć pierwsza część się zgadzała, w drugiej nie było słowa prawdy.

– Byłam na przesłuchaniu. To fakt. Ale nigdy nie zrezygnowałam z kandydatury. Dostałam odmowny list. Nie przyjęliście mnie – opowiedziałam swoją wersję zdarzeń. Zdenerwowanie sprawiło, że dostałam gęsiej skórki.

Dokładnie pamiętałam ten moment, gdy wróciłam z balu, a matka wręczyła mi list z przykrą wiadomością. Przecież sobie tego nie wymyśliłam.

– Mmm, nie. Nie było tak. Pierwsza podpisałam się pod twoim nazwiskiem. Wiedziałabym, gdyby było inaczej. Dostaliśmy wiadomość mailem, że rezygnujesz.

Natchniona melodia | Tom IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz